STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / JEŚLI BRZYDZI WAS JĘK OSKUBANYCH PAWI…

Jeśli brzydzi was jęk oskubanych pawi…



Nie należy się dziwić! Ba, nie wolno już dziś niczemu się dziwić.


…Proszę Państwa oto paw, nie ma piór ot taki traf. Chętnie się „pawiem” przedstawi. Poczekajcie, właśnie trawi…
Nie dziwcie się. Globaliści tresują nas bowiem właśnie zdziwieniem, szokiem, niemożnością zareagowania na najgorszego rodzaju dewiację.
Powtórzę: nadeszły czasy, w których nie należy się już niczemu dziwić. Myślę, wcale nie na zasadzie słynnego Ben Akiby, wedle którego wszystko już było…bo, jak kończył – inteligentny niegdyś – „Kabaret Olgi Lipińskiej” „bo jak nie było śniło się chyba”, że odkąd Duchamp wystrychnął wszystkich na dudka i kazał wielbić walory estetyczne muszli klozetowej, wszelkie nowe prowokacje wywołują we mnie jedynie pełen znudzenia zieeeeew.
Nudzicie pseudorewolucjoniści, prestytutki maści wszelakiej. Doprowadzacie mnie do zmęczenia własną, powtarzalną i prymitywną do boleści żołądka, powtarzalnością. Każdy półmózg, gdy tylko zorientuje się, że brak mu potencji umysłowych i talentu do narysowania czegoś porządnie i realistycznie (od tego zaczyna się rzemiosło) czegokolwiek, będzie wykrzywiał wszystko i rzekomo transformował wedle chorych z gruntu koncepcji, które mają zakryć wstyd jego nieumiejętności. Nie potrafię pokazać świata w jego pięknie i harmonii, no to nurzam go w wybroczynach własnych ambicji przemnożonych przez spuchnięte ego i eksplodujących porażającym brakiem estetyki.
Jeżeli ktoś jednak potrafi coś porządnie przedstawiać a pomimo tego uparcie nuża się w estetycznych ekskrementach, wtedy mamy do czynienia z jeszcze innym zjawiskiem – ktoś tu struga wariata. Tylko – wierzcie mi jako praktykującemu kiedyś w szpitalu psychiatrycznym psychologowi – prawdziwych wariatów nie ma znów tak wielu i oni szczerze przedstawiają swój świat, większość to jednak cwane gapy. Patrząc na nich niejednokrotnie mam zamiar głośno zadać pytanie: wariaci a kto wam płaci?!
Cwane gapy bowiem najpierw opluskwią nas swoja „nowoczesnością” i „rewolucyjnością” a potem nerwowo zaczną rozglądać się za tym, kto im za to obiecał zapłacić.
Polska kultura od wielu dziesięcioleci cierpi na poważne schorzenie wzroku. Jest to zez sterowany, wyjątkowo brzydko się objawiający w ministerstwach i urzędach wszelakich. Tzw „kultura dotowana” od dawna zezuje w lewą stronę, ze swojej przypadłości optycznej uczyniła nawet własny znak rozpoznawczy.
Cóż, kiedy nawet w małpowaniu tego co modne i zezowaniu bardziej niż mocodawcy mogliby sobie zamarzyć, ta kultura i jej wielkogębni funkcjonariusze ciągle robią sobie pod górkę, miast wiekopomnych dzieł wydając z siebie wazeliniarskie, szczurze piski.
Wazeliniarze, z usłużnością pozbawionych godności lokajów, kopiują wszystko co na zachodnich salonach udało im się, przez zakompleksioną dziurkę w drzwiach służbówki, podejrzeć. O ile jednak świeża prowokacja czy obrazoburstwo mogą nawet budzić odruch zastanowienia i kilka ciągów myślowych, to już niewolnicza kopia takiego zdarzenia rodzi jedynie uśmiech zażenowania skrzyżowany z pełnym politowania opuszczeniem wzroku.
Jeśli ktoś nieudacznie i niewolniczo naśladuje to, co jest modne, może najwyżej dostać jałmużnę z tego i owego urzędu lub fundacji. Publiczność – jak by nie była oduraczona – raczej z paniką w spojrzeniu od takich „wytworów” bieży ku wyjściu.
W wielu rozsądnych miastach często zauważam niewypowiedziane ostrzeżenie: ratuj się kto może artysty przyjechały!.
By nie być gołosłownym wspomnę jedynie ciągi, niewiele się od siebie różniących, „komedii romantycznych” produkowanych taśmowo w „stolicy”, lub też filmowe straszydła produkowane podług grafoprozy jakiejś pani Blanki L. lub ostatni film pani Sadowskiej Ten film jest umysłowym i estetycznych nagromadzeniem takich pomyłek, że od chwili gdy nie mogę go już odzobaczyć kinematografię począłem oceniać w „Sadowskich”. Niżej upaść się już po prostu nie da – matka ziemia nie puści!
Podobnie rzeczy mają się z tzw „polską muzyką popularną”, w której roi się od bezczelnych plagiatów i niedorozwiniętych naśladownictw tego, co niedawno wydarzyło się na zachodniej scenie muzycznej.
Polska kultura oficjalna grzeszy niewolniczym naśladowanie modnych wzorców, co skutkuje produkcją żenujących potworków bez myśli i formy.
Czy to oznacza, że współcześni Polacy są tak głupi i niewolniczo służalczy? Nie! To kręgi, które samozwańczo obsiadły wszelkie kulturalne ule na siłę usiłują udowodnić, że są przydatne i tworzą nowe wartości.
Współcześni Polacy – ich prawdziwa elita – potrafią mówić swoim pięknym, znaczącym, językiem, potrafią tworzyć nieprzemijalne wartości. Szkopuł jednak w tym, że są niesłyszani z powodu zgiełku wzbudzanego przez lokajskie towarzystwo.
Niedawno przeprowadziłem w Krakowie Pierwsze Krakowskie Targi Dobrej Książki. Na targach zadebiutowała także nasza nowa galeria sztuki „Arteneos”. Realizujemy dobre filmy dokumentalne, które zauważane są – pomimo zniesławiającego jazgotu pieczeniarzy – na międzynarodowych festiwalach. Mamy zamiar przystąpić do realizacji filmu fabularnego. Tak! polską kulturę trzeba tworzyć pomimo zgiełku wzbudzanego przez postkomunistyczną gawiedź, która obsiadła wielkonakładowe media.
Jak apelował Adam Mickiewicz: „plwajmy (więc) na tę skorupę i zstąpmy do głębi.”
Jeśli brzydzą was jęki pawi, którym pióra zamieniono na odrosty kurczaków śmiało odnajdujcie to, co w polskiej kulturze żywe a więc i często prześladowane przez urzędników i niedostrzegane przez rozmaite gremia, które same sobie przylepiły na czoło cenniki.