W mentalności gangu panuje zasada, że swojego bandytę broni się do czasu gdy to jest możliwe,
kiedy jednak skala przestępstw tego bandyty wychodzi na światło dzienne odcina się powiązania i
rzuca się go na pożarcie.
Kiedy zatem spojrzymy na postawę Donalda Tuska wobec Sławomira Nowaka jasno możemy znaleźć
ilustrację takiej gangsterskiej formy myślenia. Do czasu gdy zarzuty kryminalne nie przybierają swojej
„masy krytycznej” bronimy swojego zgodnie ze słynną już doktryną Sławomira Neumanna. Neuman
twierdził przecież, że swoich będą bronić pomimo skali zarzutów i kłamstw, kiedy jednak swój
przestaje być swoim wyrzuca się go z sań. Doktryna Neumana znakomicie została zilustrowana
przypadkiem byłego ministra Włodzimierza Karpińskiego, który przecież prosto z aresztu trafił do
Parlamentu Europejskiego a umożliwiły mu to kolejne rezygnacje z euromandatu płynące ze strony
prominentnych członków Platformy Obywatelskiego. Dłoń podana Karpińskiemu – bądź co bądź
oskarżonemu o poważne przestępstwa korupcyjne – była właśnie praktyczną ilustracją
funkcjonowania doktryny Neumana. Dopóki się jest „swoim” z bliskiego kręgu Donalda Tuska dopóty
obrona jest bezwzględna i nie liczy się z faktami. Człowiekiem, który od lat chodzi pod tak rozpiętym
„parasolem” jest „król Darłowa i okolic” Stanisław Gawłowski. W jego przypadku nie ważne jak
poważne byłyby zarzuty wobec jego działalności – jest bezwzględnie chroniony i …kropka!. Przez
długi czas taka ochrona była roztoczona wobec oskarżanego o przyjmowanie łapówek, byłego
marszałka senatu Tomasza Grodzkiego. Jednak nieuzasadniona miłość własna Grodzkiego sprawiła,
że postanowiono zdegradować go z eksponowanej funkcji nie pozwalając jednak na to aby
prokuratura poważnie dobrała się zadufanemu w sobie byłemu marszałkowi do skóry. Takie
przykłady bezkarności dobrze umocowanych politycznie łapówkarzy i malwersantów można mnożyć i
to zarówno obserwując działalność polskich samorządów jak i spoglądając na szczyty władzy i
parlamentu.
Najbardziej znamiennym jest jednak przypadek przyjaciela Donalda Tuska i człowieka z jego
najbliższego kręgu – Sławomira Nowaka. Tu mamy do czynienia nie tylko z zarzutami najcięższego
kalibru ale także z międzynarodową kompromitacją. Nowak bowiem został oskarżony o korupcję
przez ukraińskie służby śledcze w czasie gdy pełnił tam – na skutek wymuszenia dokonanego na
władzach Ukrainy przez Tuska – wysokie funkcje. Tusk, pełniąc jeszcze swoje urzędnicze stanowisko
w Unii Europejskiej, wprost uzależnił uzyskanie przez Ukrainę pieniędzy na poprawę infrastruktury
drogowej od zatrudnienia na kierowniczym stanowisku Nowaka. Nie działo się to przecież z powodu
nadzwyczajnej wiedzy i umiejętności kolesia Tuska tylko dlatego, że kończyły mu się widoki na
lukratywne posady w Polsce. Nowak – były model i aparatczyk partyjny w Polsce zasłynął do tej pory
jedynie posiadaniem drogich zegarków, których pochodzenia nie bardzo potrafił udokumentować.
Kiedy jednak znalazł się na Ukrainie szybko poczuł się w swoim żywiole a skala środków, którymi
przyszło mu zarządzać zupełnie go rozzuchwaliła. Jak bezczelnie się zachowywał niech świadczy fakt,
że w kraju do cna przeżartym korupcją o nepotyzmem, rządzonym przez oligarchów, którzy wprost
wzbogacili się na rozkradaniu ukraińskiego majątku narodowego, to właśnie przeciwko Sławomirowi
Nowakowi tamtejsze służby postanowiły rozpocząć intensywne śledztwo.
Jeszcze całkiem niedawno Donald Tusk podkreślał, że zarzuty wobec Nowaka to polityczne represje a
jego kolega jest całkowicie kryształowy i niewinny. Coś jednak się stało gdy Tusk wrócił na fotel
premiera i prawdopodobnie zapoznał się z materiałami zgromadzonymi przeciwko Nowakowi.
Musiała to być lektura powodująca niemały popłoch skoro ostatnio Tusk zaczął wyraźnie
dystansować się od swojego kolesia i zamiast wspominać wspólne z Nowakiem „haratanie w gałę”
zaczął sączyć wypowiedzi w stylu: ta sprawa to sprawa pomiędzy prokuraturą, sądem i Nowakiem.
Najwyraźniej Tusk chciałby jak najszybciej odciąć wszelkie wspomnienia łączące go z Nowakiem i
doprowadzić do tego aby sprawa jego byłego kolegi była rozpatrywana w całkowitym oderwaniu od
niego i jego kręgu znajomych. Cóż zarzuty opiewają na przyjęcie przez Nowaka łapówek w wysokości
sześciu i pół miliona złotych, żądanie kolejnych ponad czterech milionów łapówek oraz ordynarne
pranie brudnych pieniędzy. To nawet jak na standardy Tuska za wiele. Będziemy zatem teraz śledzić
komedię przedstawiania Nowaka jako człeka, którego Tusk ledwo znał i na pewno nie łączyły go z nim
żadne polityczne ani biznesowe powiązania. Tak działa mentalność gangu. Możemy też podejrzewać,
że na praktyki Nowaka niechętnym okiem spoglądają mocodawcy Tuska z Berlina i Brukseli a przecież
i oni najczystszych rak – jak wiemy- nie posiadają.