Po wyborach pewnie zajdzie w Polsce zmiana. Jednak czy będzie jej wtórowało tak głośno i nienawistnie zapowiadane – przez dzisiejszą opozycję – rozliczenie funkcjonariuszy obecnej władzy? Szczerze w to wątpię. Przypomnijcie sobie państwo jak premier Beata Szydło i jej podwładni zapowiadali spektakularne rozliczenie afer PO i PSL. A teraz policzcie ilu prominentnych polityków z otoczenia Donalda Tuska stało się negatywnymi bohaterami śledztw prokuratury: Sławomi Nowak, Stanisław Gawłowski …no może jeszcze Tomasz Arabski. Ot i wszystko – przez całe osiem lat! Teraz będzie podobnie. PiS i PO, jakkolwiek toczą widowiskowe i angażujące opinię publiczną pojedyn ki polityczne, to jednak potem nie kwapią się za bardzo do rozliczania afer poprzedników. Tak będzie i tym razem. W kwestiach, które dominowały naszą uwagę przez ostatnie lata PO i PiS wykazywały zadziwiającą zgodność swoich działań. Oba środowiska żarliwie popierały łamiący prawa człowieka i konstytucyjne swobody obywateli sanitaryzm w czasie tzw „pandemii” Covid 19. Oba stronnictwa równie żarliwie stręczyły niemal przymusowe stosowanie preparatów, które media ogłosiły jako szczepionki przeciwko wirusowi Sars Cov 2. Dyktat Antonio Fauciego i Billa Gatesa było równie żarliwie powtarzany przez polityków PiS jak i PO. Teraz, kiedy na jaw wychodzą wielkie manipulacje – choćby takie jak ujawnione przez Matta Taibiego sterowanie Twitterem przez amerykańskie służby specjalne i sanitarne, kiedy dowiadujemy się o coraz większej liczbie niepożądanych odczynów poszczepiennych u osób, którym wmuszono zaszczepienie się nowymi preparatami oba środowiska polityczne przezornie milczą. Panowie Szumowski i Niedzielski równie dobrze mogliby być ministrami zdrowia w rządzie Donalda Tuska, tak jak pełnili te funkcje w gabinecie Mateusza Morawieckiego. Pisze o tych oczywistościach tylko dlatego aby porzucili państwo wszelkie nadzieje na to, że po zmianie władzy rozliczone zostaną popełnione w czasie covidowego terroru przestępstwa i nadużycia. Nic takiego nie nastąpi. Ot – po prostu – administracja Joe Bidena nie lubiła PiS i ledwie tolerowała jej przedstawicieli, więc ambasador Mark Brzeziński robił co mógł aby w Warszawie do głosu doszli towarzysze Tuska. Było to akurat nadzwyczaj po myśli Berlina więc została uruchomiona ogromna maszyna, w której mówię szczegółowo w najnowszym moim „Komentarzu tygodnia” (jest tam mowa o specjalistycznym algorytmie wykorzystującym słabości metody d Hondta). Doszło do zmiany, która jest bardzo wygodna zarówno dla Unii Europejskiej jak i dla obecnej administracji „Białego Domu”. Następna zmiana – o ile po drodze nie wynikną w Polsce nieprzewidywalne teraz zawirowania – nastąpi w przyszłym roku, jeśli wyścig prezydencki w USA wygra Donald Trump. To akurat rzeczy absolutnie jasne i nie ma co się nad tym specjalnie rozwodzić. Pragnę jednak zauważyć, że PiS wykonał „pracę”, której na pewno nie darowalibyśmy PO. To właśnie za czasów rządów PiS do Polski naraz trafiła rzesza ponad trzystu tysięcy przybyszów w dawnego „trzeciego świata” oraz ponad dwa miliony Ukraińców, z którymi nie wiadomo co teraz polskie państwo ma począć. To wszystko fakty, które nie dadzą się zamilczeć żadnej propagandzie.
Czyżby jednak PO miała zasadniczo różny od PiS pomysł na naszą politykę zagraniczną i stwarzanie możliwości do wykorzystywania Polski i Polaków przez ukraińskich cwaniaków? Na pewno tak nie jest. PO jeszcze bardziej entuzjastycznie wymachiwało zbutwiałymi hasłami Gieroycia, jeszcze bardziej żarliwie wzywało do jakiejś chorobliwej ukrainofilii. Tusk pewnie równie ochoczo jak prezydent Andrzej Duda nadałby najwyższe, polskie odznaczenie ukraińskiemu prezydentowi Zeleńskiemu, którego gwiazda teraz coraz mocniej blednie. Dodam, że odznaczenie byłego komedianta takim orderem, jako Polak, odebrałem z niesmakiem uznając to deprecjację tak honorowego wyróżnienia.
To wszystko fakty, błędy, zaniechania …może nawet ogromna korupcja. Jednak czy teraz polska polityka będzie bardziej demokratyczna i transparentna.
Wręcz przeciwnie. Teraz dojdzie do usankcjonowania bezprawia wspieranego przez Związek Socjalistycznych Republik Europejskich kierowany, coraz bardziej autorytarnie, z Berlina. Ten sam Berlin rychło, gdy tylko nawet teoretycznie będzie to możliwe, dogada się z Moskwą. Będziemy zatem po raz kolejny zakładnikami niemieckiego interesu żyrowanego przez rosyjskie dostawy tanich surowców energetycznych. To są bezwzględne fakty, gospodarka niemiecka jak tlenu potrzebuje dwóch rzeczy: odblokowania tanich surowców z Rosji oraz bezwzględnego panowania w przestrzeni gospodarczej pomiędzy Rosją i Niemcami. Tu wiele zostało uczynione aby ponownie osadzić na czele polskiego rządu człowieka niesuwerennego, skrajnie uzależnionego od niemieckich opinii.
Co dalej? Czy właśnie tracimy suwerenność, czy niedługo naszego złotego – wbrew oczekiwaniom większości Polaków – zastąpią, kontrolowane z Frankfurtu nad Menem, banknoty euro? Czy wreszcie Polska będzie w ogóle mogła prowadzić jakąkolwiek niepodległą politykę zagraniczną? Odpowiedzi na te pytania poznamy już niebawem. Nie mam w stosunku do żadnej z tych kwestii optymistycznego oczekiwania.