STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / WIDZENIA NAD ZATOKĄ SAN FRANCISCO

Widzenia nad Zatoką San Francisco



Notatnik z amerykańskiej podróży


Przez ostatnie trzy tygodnie objeżdżałem Stany Zjednoczone z premierą mojej nowej powieści „Szlag trafił!”. Był to dobry pretekst do czynienia notatek na mankietach i powstawania swoistego diariusza amerykańskich doświadczeń. To oczywiście doświadczenia związane z kontaktem z amerykańskimi Polakami. Tytuł zapożyczyłem ze zbioru esejów Czesława Miłosza, ale właśnie widok na Zatokę San Francisco sprawił, że pióro same zaczęło skrobać myśli.

Jaka jest ta amerykańska Polonia?

To Polacy z krwi i kości, mocniej nawet, niż krajowcy, żyjący sprawami Polski i przeżywający je z intensywnością jakiej nadają jej fale oceanu, które z rzadka jedynie przynoszą wieści z Ojczyzny. Wielu z nich odniosło sukces, są barwni, ciekawi, mają pojęcie o kształtach spraw, które u nas ledwie zaczęły się jawić.

Ożywcze i świeże jest otwarte mówienie o kwestii żydowskich roszczeń wobec naszego kraju. W USA nikt nie owija tego w bawełnę. Mówi się o presji, wulgarnej sile i kłamstwie jako metodach, dzięki którym różne organizacje żydowskiej diaspory usiłują wydrzeć z Polski ogromne, nienależne im, pieniądze. Tu wzburzenie sięga wysokich diapazonów, ale właśnie po amerykańsku Polacy w USA chcą działać, są aktywni. Gdybym chciał wyliczyć polskie inicjatywy za oceanem to cały tekst zmieniłby się w ciąg świetnych akcji i pomysłów. Jest dobrze wspólnie – tu i tam – dojrzewamy do działania, wspólnego, poprzedzonego rzetelnym namysłem. Idzie nowa fala w polskim życiu publicznym i jestem przekonany, ze jej moc nadejdzie właśnie z USA.

Postaci

Ciąg niezwykłych spotkań i ludzi jest oszałamiający. Tu Polacy sami się „lepią”, stwarzają, każdy z nich ma za sobą fascynujące historie życia.

Tadeusz – lotnik amerykańskich sił powietrznych. Brał udział w wojnie w Wietnamie. Został strącony i dostał się do komunistycznej niewoli. Siedział w pułapce wraz ze słynnym, zmarłym niedawno, senatorem Mc Cainem. Pogodny, pewny swoich racji człowiek sukcesu, biznesmen. Zasługuje na odrębny film.

Wojtek – działacz Stowarzyszenia Weteranów Polskiej Armii, pomysłowy niesłychanie oddany polskiej sprawie. Wraz z żoną, kolumbijską dziennikarką tworzą piękny polski przyczółek w North Bergen. Nikt tak jak on nie potrafi poświęcać się polskim akcjom, dobry duch naszej wyprawy. Dzięki niemu trafiłem do nowojorskiej siedziby motocyklowego gangu Unknown Bikers, gdzie działa wielu polskich niespokojnych duchów. Motocyklowa kawalkada na polskiej manifestacji – możliwe i wykonalne.

Marek – syn komendanta SWAP, fachowy, wyrafinowany biznesmen, który postawił na nogi działalność polskich klubu Polski Dom Narodowy „Warsaw” na Greenpoincie. Polski patriota, który na każde wezwanie skłonny jest wykładać pieniądze i organizować rodaków.

Obrońcy Pomnika Katyńskiego w Jersey City – grupa silna, zorganizowana i – co najważniejsze – skuteczna. Doprowadzili do specjalnej sesji rady miasta Jersey i wygrali. Nie oczkują podziękowań z kraju, im wystarczy fakt, że nie pozwolili na poniżenie naszej godności w Jersey. Pomnik dumnie stoi na Exhange Place, z którego rozpościera się zapierający dech widok na nowojorskie downtown. Nie odpuszczą w żadnej „polskiej sprawie”.

Polacy w Waszyngtonie – przeważnie wysublimowani naukowcy i ludzie z tzw „dojściami” na Kapitol. Skarb, z którego Polska jeszcze nie potrafiła dostatecznie skorzystać. Jacek – naukowiec, neurobiolog pracujący dla najważniejszych amerykańskich kompanii.

Dzielni ludzie z Montrealu – nie zadowolili się urządzeniem w nowym kraju, tęsknią za Polską i gotowi są do wielkiej ofiarności na jej rzecz. Witek – informatyk, ekspert sztuk walki, Artur – kolekcjoner dzieł sztuki, poważny, rzetelny, świetny organizator. Państwo Deptułowie – rozsądni, szanowani w swoim otoczeniu, w ich domu mieliśmy świetne spotkanie z Łukaszem, pierwszym polskim sędzią w kanadyjskim Sądzie Wyższym stanu Quebec – ekspert prawa Kanady i USA, niewykorzystany potencjał do prawnej walki o polskie sprawy.

Boston – Leszek Zborowski, emigrant polityczny, jeden z założycieli gdańskich Wolnych Związków Zawodowych, odważnie mówi o czasach „Solidarności”, nie szczędzi przy tym szczegółów obnażających Lecha Wałęsę. Tęskni za Polską i żyje jej sprawami do dziś.

Polskie grupy w mieście Bruce Springstena – Filadelfii – potencjał który stoi w gotowości do walki o interesy Polski za oceanem.

Zatoka – tu działa Mirek, właściciel dobrze prosperującej firmy, którego dom stoi otworem dla przybyszy z Polski. Konkretny i gotowy do działania. Polonia w Martinez, ciekawi ludzie majacy spore doświadczenie w pracy na Zachodnim Wybrzeżu.

W Los Angeles działa nieformalna ambasada polskich spraw, wspaniały dom państwa Wilków. Alex i Jola nie raz już angażowali swój majątek w realizację polskich projektów. Jola istny wulkan inicjatyw i geniusz organizacyjny.

Inżynier Jan Małek – 95 – letni Polonus, który nieustannie publikuje, stworzył fundację Polsko Amerykańskiej Współpracy Gospodarczej, organizuje seminaria w Polsce. Cały swój – spory – majątek angażuje w działania na rzecz zmian ekonomicznych w naszym kraju. Pomimo swojego wieku żwawy i energiczny, prowadzi samochód z wprawą rajdowego kierowcy.

I niesłychane „odkrycie” w San Diego, tuz przy granicy z Meksykiem. Doktor Anna Russell, genialny naukowiec, fizyk z wielką finezją i erudycją. Polka do szpiku kości posiadająca niesłychanie rozległą wiedzę na temat światowej polityki i układu sił. Autorka wielu patentów i odkryć, która do dziś pracuje – jako jeden z najważniejszych ekspertów – dla wielkiej, światowej korporacji. Jej mąż Anthony jest ciekawy uzupełnieniem polskiej wyspy w tym jednym z najbardziej rozwiniętych naukowo miast w USA.

Urszula, Wojtek i wielu innych, to ludzie, którzy w Kalifornii dbają o Polskę i potrafią przedstawiać jej punkt widzenia w sposób daleko przewyższający poziom akcji organizowanych przez polska dyplomację.

I wreszcie Polski żywioł w Chicago – nieposkromiony, rozwichrzony, pełen niespodzianek. Tu Polacy posiadają realną siłę. Często trafiają do Chicago polskie delegacje i oficjele. Nikt jednak nie poświęca czasu na zrozumienie działania zbiorowej duszy Polaków zaludniających to wietrzne miasto.

Gdyby ktoś chciał ich posłuchać mielibyśmy gotowe wytyczne do organizowania i przeprowadzania polskiej dyplomacji w świecie. Kiedyś ten uśpiony niedźwiedź z Chicago się przebudzi i jak ryknie swoja siłą, to wiele polskich „karierek” skończy się natychmiast.

Inicjatywy

W czasie całego objazdu byłem jak notes szczególnie wyczulony na zapisywanie pomysłów i inicjatyw, które mogą pomóc już dziś Polsce.

– Konieczne jest utworzenie parlamentarnego klubu Polonii w polskim Sejmie i Senacie. Tylko wtedy ten głos zza oceanu przybierze realne kształty widoczne w polskiej polityce i ustawodawstwie. Tylko wtedy też inicjatywy gospodarcze w Polsce zyskają realne wsparcie w doświadczeniu i materialnym dorobku Polonii. Aby jednak taki klub powstał konieczne są zmiany w polskiej ordynacji wyborczej, tak aby umożliwiały kandydowanie Polonusów (z polskimi obywatelstwami) do polskiego parlamentu.

– Powoli krystalizuje się pomysł stworzenia Światowej Ambasady Polonii w Warszawie, która zostanie wybudowana ze środków Polonii i przez przedstawicieli Polonii będzie zarządzana. To może być niezwykły i niezależny ośrodek, który przez całą dobę będzie zbierał informacje ze świata, reagował, ale także będzie dostarczał najświeższych wieści i analiz z Polski dla środowisk polonijnych i dla mediów zagranicznych. Ten swoisty think tank będzie także naturalnym zapleczem hotelowym i recepcyjnym dla Polonii, będzie także wspierał działania polonijnych parlamentarzystów w polskim parlamencie.

– Marsz 14 sierpnia. W czasie amerykańskiej podróży dojrzał we mnie projekt stworzenia „Marszu Życia Polonii i Polaków”, który corocznie będzie się odbywał w Oświęcimiu. Data 14 sierpnia nie jest przypadkowa, tego dnia męczeńską śmierć poniósł święty Maksymilian Kolbe. Marsz poprzedzony będzie Mszą Świętą a potem ruszy do Auschwitz Memorial z milczącym, pełnym zadumy pochodzie, które pójdzie pod ścianę straceń. Tam będzie odśpiewany hymn narodowy. Marsz przypomni całemu światu, że to właśnie Polacy pierwsi chwycili za broń przeciwko niemieckim mordercom. To Polacy bronili Żydów przed bestialstwem niemieckich zbrodniarzy i płacili za to swoim życiem. Symbolem takiej postawy jest właśnie święty Maksymilian Kolbe, który oddał swoje życie za drugiego człowieka. Przypomnimy także sylwetki krakowskich Salezjan, którzy zostali zamęczeni za wiarę w Jezusa Chrystusa na oświęcimskim żwirowisku.

Marsz będzie organizowany co roku, a jego pierwsza edycja będzie miała miejsce już 14 sierpnia tego roku. Czekam na zaangażowanie się w tą inicjatywę nie tylko środowisk polonijnych, które przyjęły pomysł z wielki entuzjazmem i już dziś mam deklaracje z wielu miejsc w USA, że delegacje Polonusów przyjadą na marsz. Mam nadzieję, że również w Polsce nie braknie odważnych  i ofiarnych ludzi, którzy pomogą zorganizować to wydarzenie i zadbają o to aby miało ono poważny i pełen dobrych refleksji przebieg.

***

Świat ceni jedynie silnych i pewnych swoich racji. Amerykańskie doświadczenia przekonują mnie, że właśnie w Polonii tkwi ogromna nadzieja na wzmocnienie nienajlepszej polskiej dyplomacji. Polonia przysporzy nam także siły w walce o historyczną prawdę, którą tak zakłamują obecnie liczne ośrodki niemieckie i agresywne grupy żydowskiej diaspory.

Nadszedł czas na to aby Polska zaczęła oddychać dwoma płucami – krajowym i zagranicznym.

Nie możemy już dłużej zwlekać ze zorganizowaniem realnego zaangażowania się tej nieprzebranej polskiej siły w działania na rzecz naszej, polskiej niepodległości.