STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / URBANOWSKA TAKTYKA TUSKA

Urbanowska taktyka Tuska



Jewno Fiszelewicz Azef do dziś uchodzi za niedościgniony wzór prowokatora i agenta tajnej policji w
jednej osobie. Azef wiódł bojowych eserowców wprost w łapy carskiej ochrany i to dzięki niemu
władze mogły spokojnie czekać na gromadzenie w jednym miejscu wszystkich wywrotowych
umysłów, które rozproszone mogłyby sprawiać kłopot. Kiedy przyglądałem się interwencjom
Tuskowej milicji działającej przeciwko protestującym w Warszawie rolnikom mimowolnie przychodził
mi do głowy właśnie przysłowiowy wręcz żydowski prowokator Azef. Historia lubi się powtarzać z tą
jednak różnicą, że Azef był mistrzem w swoim fachu i kudy tam do niego takiemu pułkownikowi
Sienkiwiczowi, który obojętnie czy zajmuje się bezpieką czy kulturą działa ciągle w tym samym –
mocno siermiężnym stylu. W czasach pierwszych rządów Tuska Sienkiewicz wsławił się znaczącym
udziałem w podpaleniu budki pod ambasadą rosyjską i zrobił to tak finezyjnie, że godzinę po tym
zdarzeniu wiele tropów wiodło do niego bezpośrednio. Ludzie Sienkiewicza wyróżnili się także, w
czasie kolejnych Marszów Niepodległości, które zwalczane były zarówno przez władze Warszawy jak i
przez rząd Tuska. Tym razem „robota Azefa” polegała na tym, że na ulice wysyłani byli – ubrani w
cywilne odzienie- prowokatorzy, którzy mieli podżegać do bójek ulicznych i niszczenia mienia. Byli
niezwykle aktywni, sęk jednak w tym, że nikt ich nie znał i gdy zaczynali swoje krzykackie popisy
ludzie raczej usuwali się od nich zaniepokojeni i zniesmaczeni. Prowokatorzy, którzy nie uzyskują
posłuchu ulicy są raczej żałośni i nie może dziwić, że frustracja tajniaków była później wyładowywana
na prawdziwych uczestnikach marszów, których milicyjne niedojdy biły i prowokowały do bójek.
Szkoła Sienkiewicza w tych działaniach była aż nadto widoczna a swoisty smród nieudacznictwa
połączonego z brutalnym okazywaniem frustracji stał się znakiem firmowym dla całej ekipy. Kiedy
Tuskowcy stracili władzę sytuacja natychmiast się uspokoiła. Nikt już nie wzywał do palenia starych
wozów telewizji TVN, nikt też nie wyrywał bruku i nie ciskał nim w policję. Prowokatorzy woleli ukryć
się w szeregach policji i nie zwracać na siebie uwagi. Trudno jedna zapomnieć jak chamskie i
prymitywne były metody podwładnych Sienkiewicza. Teraz stołek szefa resortu spraw wewnętrznych
przejął jeszcze mniej intelektualnie wyrobiony Marcin Kierwiński, stąd też pewnie pierwsze
korepetycje Sienkiewicza (który teraz okupuje resort kultury) widać w postawie i działaniach policji
wobec ostatnich masowych protestów rolniczych.
W poprzednich latach ludziom Sienkiewicza zależało na tym aby zachodnie ekipy telewizyjne –
podczas Marszów Niepodległości – porobiły sobie widowiskowe zdjęcia pokazujące „polskich
narodowców i nazistów”, kiedy więc uczestnicy tych wydarzeń zachowywali się odpowiedzialnie i
godnie jego ludzie musieli służyć zachodnim dziennikarzom jako materiał poglądowy o „polskim,
patriotycznym ciemnogrodzie”. Teraz policyjni prowokatorzy znów poczuli wiatr w żaglach. Przecież
protestujących rolników media nie mogą pokazywać takimi jakimi w rzeczywistości są. Tu trzeba było
obrazków pod przygotowaną już tezę, że przeciwko rządowi Tuska występują nieokrzesani
awanturnicy i niemalże terroryści. Propaganda używająca starych, urbanowskich schamatów jeszcze
ze stanu wojennego mówiących o „chuliganach i warchołach” była już zawczasu przygotowana. Policji
pozostało jedynie sprowokować rolników do gwałtowniejszych reakcji.
Technika prowokacji jest zawsze taka sama: należy wysłać anonimowo wyglądających agentów aby
wmieszali się w tłum protestujących. Oni właśnie mają zachowywać się agresywnie i podburzać
innych do działań gwałtownych i używania języka nieparlamentarnego. Kiedy jednak nie uda się
znaleźć kandydatów do działań destrukcyjnych i chuligańskich, agenci sami przystępują do swojej
brudnej roboty. Jednocześnie używani są także do tego aby wyłapywać najbardziej aktywnych
organizatorów a jeśli się uda także zastraszać ich i bić. Bartłomiej Sienkiewicz – sam raczej niezbyt
heroiczny – lubi używać do swoich działań „silnych ludzi”, jego umysłowość z biegiem lat staje się

jednak coraz mniej skomplikowana i przygotowywane przez niego prowokacje można rozczytać
nawet z dużego dystansu. Jeśli jednak uda się wywołać zamieszki i przepychanki z policją, to od razu
do akcji przystępuje bezpieka na poziomie redakcji największych mediów. Szybko puszcza się w obieg
„oburzenie wobec działań warchołów i chuliganów”. To niezawodne kalki propagandy: działały
wobec buntujących się w 1956 roku w Poznaniu, tymi samymi epitetami oznaczano uczestników
protestów w Ursusie czy też prawdziwych twórców pierwszej Solidarności. Tusk nawet nie kryje, ze
korzysta właśnie w tych wzorców i jest w tym ostentacyjnie bezczelny. Teraz padło na rolników,
ponieważ sprawiają kłopot rządowi zostaną w tefauenach i reszcie propagandowego jazgotu
wskazani jako wikrzyciele i elementy niebezpieczne, które należy zwalczać i izolować.