Pieniądze dogadują się lepiej niż ludzie. A pieniądze w Polsce już zaczęły się łasić do nowej ekipy rządowej.
W ślad za pieniędzmi ciągną ci co zawsze – zwykłe szuje. Szuja, to szczególny rodzaj stworzenia. Zewnętrznie niczym nie różni się od całej reszty. Czasem tylko zdradzi ją drobny gest: nieładny grymas twarzy, nerwowe zatarcie rąk – to jednak tylko sekundy, które być może nie umkną bacznemu obserwatorowi, ale przez całą resztę nie zostaną zauważone. Szuja ma ponad normalne zdolności towarzyskie, wszak żyje przecież z poznawania wpływowych ludzi i wkupiania się w ich łaski. Stado szuj zawsze krąży w okolicach władzy i pieniędzy.
Czy są niebezpieczni?
Owszem, bowiem z niesłychaną zręcznością potrafią analizować słabości ludzi władzy. Dla szui znalezienie odpowiedniej szczeliny nie jest żadną trudnością – wszak wślizgiwanie się to jej profesja. Jednego zmoże kupić pochlebstwami, innego pozorami serdeczności i szczerości, kolejnemu trafi do gustu wspólnymi pasjami.
Dziś modelowym zawołaniem klasycznej szui, dryfującej w poszukiwaniu nowego żywiciela, jest stwierdzenie:
–Dla mnie najważniejsza jest uczciwość. Tylko uczciwością można coś zdziałać.!
Dziś słyszę ten zaśpiew wszędzie. Tabuny „uczciwych” przewalają się przez korytarze nowej władzy., brylują w dyskusjach o „nowych standardach rządzenia”.
Szuja ma bowiem taką właściwość, że błyskawicznie przystosowuje się do otoczenia, rutynowo porzuca głoszone jeszcze wczoraj poglądy i żwawo, frenetycznie nieomal, podąża za nowymi prądami. Umiejętność pływania w górnych warstwach dominującego nurtu ma opanowaną do perfekcji.
Naturalnym wrogiem szuj są żółwie – osoby obdarzone doskonałą pamięcią i żyjące już dostatecznie długo, aby wspominać kolejne wcielenia szui.
Takich postaci szuja wystrzega się skrzętnie i zrobi wszystko, aby żółwia zdyskredytować, pogrążyć w oczach każdego dworu, jaki prędzej, czy później oblepi władzę.
Żółw ma jeszcze jedną, zabójczą dla szui właściwość – mówi to co myśli..
Żółwia właściwie nie lubi żadna władza. Nie schlebia, nie łasi się, nie zabiega, przeciwnie rąbie prosto z mostu.
W momencie, gdy władza okrzepnie jej korytarze – w sposób biologicznie nieomal naturalny – wypełniają się łabędzim śpiewem szuj. Szuje się często popierają i tworzą pozory naturalnego środowiska, w którym działa władza.
Miodowy okres władzy przebiega w otoczeniu żółwi i trudnych, często niepokornych charakterów, z czasem jednak środowisko przybiera milszy dla władzy charakter, Pojawia się słodki trel szuj, pochlebstwa zaczynają być przyjmowane za rzeczowe analizy.
Cierpko można nawet zauważyć, że szuje mają lepsze zdolności adaptacyjne niż żółwie i co najważniejsze – z punktu widzenia każdej władzy – nie sprawiają kłopotów.
Kłopot z szujami wynika dopiero w finale, w ostatnich pociągnięciach pędzla na konterfekcie władzy. Grande finale jest zawsze taki sam. Ludzie władzy, którzy tracą władzę, bezradnie stoją – z otwartymi ze zdumienia ustami – przyglądając się temu jak rwący nurt rozkosznych – do niedawna – szuj przepływa do obozu zwycięzców.
Dziś widzę te otwarte ze zdumienia usta ludzi z koalicji PO – PSL..
Jeżeli jednak członkowie nowej elity władzy myślą, że ich los będzie inny, to niegrzecznie pukam w ich czoła. Fizyka władzy od wieków jest taka sama i nie znalazł się jeszcze nikt, kto byłby w stanie zmienić jej prawa.
Cóż zatem począć? Jak zahermetyzować nowy rząd przed rozmiękczającym i degenerującym wpływem szuj?
Gdybym znał jakieś ogólne prawo, które potrafi zmienić ten proces, to pewnie nieskromnie stałbym teraz w kolejce po Nobla.
Powiem zatem tylko jedno: drodzy gromowładni – nie strzelajcie do żółwi.