Stary, amerykański komunista Erich Fromm mawiał, ze człowiek jest w stanie zrezygnować z wolności i własnych projektów na rzecz poczucia bezpieczeństwa, nawet jeśli jest to tylko zręcznie zaserwowane złudzenie.
Niemożliwe? No to spójrzcie na samych siebie i na nam współczesne czasy.
Wyświechtane, częstym używaniem przez niemyślących, powiedzenie głosi, że nawet jeśli nie interesujesz się polityką, to kiedyś polityka i tak zainteresuje się tobą i niechybnie poznasz jej smak. Znam osoby, które niemal całe życie poświęciły niemal wyłącznie dbaniu o dobre zdrowie. Powtarzali, że „polityka to w krysztale pomyje” a oni dbają jedynie o to na co mają jaki taki wpływ.
Dwie rozbieżne – zdawałoby się – dziedziny życia: polityka i zdrowie – nie przystawały do siebie przez wiele pokoleń, no może za wyłączeniem tzw „służby zdrowia”, ale ona (jak wiemy) z prawdziwym zdrowiem niewiele ma do czynienia.
Polityka uchodzi za najmniej – fizycznie i psychicznie – zdrową dziedzinę działalności ludzkiej, więc istotnie trudno by się tam dopatrywać zmierzania w kierunku zdrowotnych praktyk. Nie ma jednak takiej akrobacji, której los nie wyprawiłby człowiekowi, zwłaszcza człowiekowi sceptycznemu.
Ostatnie kilkanaście miesięcy przyniosło tak gruntowne trzęsienie wszelkich pewności, że dziś już nie dziwi praktycznie nic z tego co obserwujemy dookoła. Nieoczekiwane zmiany następują lawinowo. Sęk w tym, że są one nieoczekiwane dla nas i jak najbardziej oczekiwane dla ich prawdziwych inicjatorów.
W ostatnim czasie zdrowie stało się kategorią jak najbardziej polityczną, ba kwestia zdrowia i dystrybucji rzekomych metod jego ochrony weszła na czoło propagandowych przebojów. Tak więc zdrowie stało się narzędziem totalitarystów, którzy znaleźli w nim znakomity sposób na obezwładnianie ludzi swobodnych. Terror zagrożeniem – w założeniu – ma doprowadzić do uwiądu krytycyzmu i samodzielnego myślenia, mamy stać się podporządkowanym propagandystom stadem.
Twoje zdrowie nie jest już jedynie twoja sprawą, nim zainteresowali się wszelkiej maści sekretarze i komisarze. Dziś nie możesz chować się ze swoimi planami odnośnie własnego ciała i zdrowia. Twoje zdrowie stało się sprawą publiczną. Masz nie tylko stosować się do zaleceń służb, które sprawdzą czy nosisz odpowiednią maseczkę, czy utrzymujesz „dystans społeczny” ale nawet w kościele ofukną cię, albo i ukażą gdy zechcesz bliźniemu podać dłoń w geście pokoju.
Okazuje się, że twoje ciało nie jest jedynie świątynią twojej prywatności, do której dostęp ma jedynie twoja myśl i dusza, teraz wdzierają się w nie zakusy współczesnym polityków – pandemików. To oni chcą przeforsować takie przepisy abyś musiał obowiązkowo (pod karą grzywny lub więzienia) wprowadzać do wewnątrz siebie rozmaite, wyznaczone przez nich, substancje. Nad naszymi głowami zawisło widmo systemu prawnego, w którym ustawowo zostaną zapisane substancje, jakie będziemy musieli w siebie wprowadzać. Wszystko to czynione będzie oczywiście w imię ochrony zdrowia i bezpieczeństwa. Utworzone zostało pojęcie tzw „odporności populacyjnej”, które wymaga aby Lewiatanowi składać daninę z własnego ciała. Mamy nie interesować się tym co nam wstrzykują i jak to działa na nasze organy wewnętrzne. Grunt, że służyć ma to mitycznej „odporności populacyjnej”. Zdrowie stało się kategorią grupową, na ołtarzu której można będzie poświęcać nie tylko wolność osobistą ale nawet życie jednostek, które przecież tracą na znaczeniu w obliczu odporności zbiorowej. Tylko nieliczni buntownicy, jak niżej podpisany, będą uparcie powtarzać, że nie istnieje żadna „odporność zbiorowa” – bo to rzeczywistości ordynarny termin propagandowy. Istnieje za to zawsze zdrowie indywidualnego człowieka. Tylko tyle… i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej.
Co nastąpi dalej? Jeśli wpuścisz ich do swojego ciała, to ich następnym celem będzie dobranie się do twojego mózgu i woli. Niemożliwe? Przesadzam z hiobowymi przepowiedniami?
Przypomnę, że w zeszłym roku – gdy mówiłem o paszportach sanitarnych i praktycznym wymuszaniu obowiązkowego szczepienia w ramach ogólnoświatowego eksperymentu medycznego – też się kpiąco uśmiechaliście. Dziś też wam jest, z tego powodu, do śmiechu?
Otóż powiadam wam, dostawszy się bezkarnie do naszego ciała i trzewi będą robić wszystko aby dobrać się do naszych myśli i dążeń. Oczywiście dla wspólnego bezpieczeństwa i mnożenia ogólnego dobra. W rzeczywistości, strasząc nas coraz bardziej, będą wymuszali na nas brak protestu na coraz bardziej bezczelne próby ingerencji w nasza intymność i prywatność.