STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / ROZMOWY PRZY ŁOWIENIU RYB

Rozmowy przy łowieniu ryb



Ocieplenie klimatu jest albo też go nie ma. Przekonamy się o tym my, albo nasi następni, gdy się udusimy, …albo też zbankrutujemy z powodu coraz większej władzy oszalałych „ekologianów”. Ci nie popuszczą nawet wtedy gdy ich wszystkie bzdury wyjdą na jaw. Bo fakt, że ekologianie nie mają nic wspólnego z rzetelną wiedzą o przyrodzie i klimacie właściwie nie podlega – dla mnie – dyskusji.


Jeśli macie wytrzymałe nerwy to przeprowadźcie prosty eksperyment. Kiedy na ulicy zaczepią was ekologiczni żebracy zadajcie im kilka pytań z zakresu wiedzy dostępnej ósmoklasiście i przekonacie się, że – poza wyuczonymi na pamięć hasłami i uwielbieniem dla nieszczęsnego dziecka zwanego Gretą – nie mają w swoich zwojach myślowych zbyt wiele wiedzy.

Kiedy rozmawiam z prawdziwymi znawcami natury ożywionej rychło dochodzę do wniosku, że żaden z nich nie należy do sekty ratowników klimatu. Po prostu dzieje się tyle ciekawego, że na bzdury to oni nie mają czasu.

Ostatnio wylądowałem w wędkarskiej łódce z Grześkiem, który jest ichtiologiem i ostatnio zajmuje się oceanami. Przyznam, że pomimo wyciągania okoni „garbusów”, ta rozmowa na długo pozostanie mi w pamięci. Nie było w niej bowiem żadnego ekologiańskiego „pitu pitu za pieniądze” tylko rzetelna wiedza fachowca.

Wiesz, że jeśli naprawdę istnieje ocieplenie klimatu to nadchodzi ono z zupełnie innej strony niż chcą tego Clintony i Ale Gore? – mruknął Grzesiek wyciągając kolejnego tłustego okonia. Łapaliśmy na gumki z bocznym trokiem (uwaga dla tych, którzy znają się na rzeczy).

A skąd niby mam wiedzieć, skoro unikam wszelkich ekologiańskich bajdurzeń – odpowiedziałem.

To nie wyrąbywanie amazońskiej dżungli odpowiada za zmiany klimatu na ziemi – Grzesiek nie ustępował.

No to co w takim razie odpowiada? – rzuciłem zaczepnie odpinając kolejnego „kardynała” z haczyka.

Fitoplankton – stwierdził odplątując żyłkę.

Jak to? – poczułem się nagle zdradzony przez kompletnie nieznaną mi materię.

To nie wiesz, że fitoplankton a więc jednokomórkowe istnienia zajmujące się w oceanach i morzach fotosyntezą odpowiadają za produkcję osiemdziesięciu procent tlenu na ziemi? – Grzegorz wybałuszył na mnie oczy jakby miał do czynienia z człowiekiem specjalnej troski.

Nooo, nie wiem – szczerość była w tym momencie jedynym wyjściem.

Te morskie organizmy syntetyzują dwutlenek węgla z atmosfery, produkują tlen a zasoby węglowe ciągną ze sobą w oceaniczne głębie, gdzie nie dochodzi tlen i w ten sposób magazynują jego pokłady oczyszczając atmosferę. Tak mogę ci najprościej wytłumaczyć rolę fitoplanktonu – tym razem nie raził mnie profesorski ton mojego wędkarskiego towarzysza.

To w takim razie co jest nie teges z tym fitoplanktonem? – zapytałem z miną szkolnego nieuka.

No właśnie coś niedobrego dzieje się z morzami i oceanami ale wcale nie z powodów o których bełkocze to nieszczęsne szwedzkie dziecko – Grześ spokojnie poderwał kolejnego tłustego okonia. Tym razem w użyciu był obrotowy oryginalny Meps.

Na skutek rabunkowej gospodarki morskiej, przełowienia i braku ocenicznego savoir vivre fitoplankton ginie, z tego powodu zresztą potem nie ma czego spożywać zooplankton a dalej ryby i ludzie. – Grzegorz miał przy tym wesołą minę bo brania trwały w najlepsze a jezioro dawało nam rześkie wytchnienie od lipcowego upału.

Amazonia produkuje jedynie dwadzieścia procent tlenu tworzonego na lądzie a oceaniczny i morski fitoplankton daje osiemdziesiąt procent całego tlenu na ziemi. Jak zamordujemy te najprostsze formy fotosyntezy, to w konsekwencji udusimy ziemię – teraz to już nawet ja, ekologiczny nieczuły drań, poczułem się lekko przyduszony katastrofą oceanicznych żyjątek.

Weź taki Bałtyk. Może płytkie i jałowe. Teraz to już ekologiczna katastrofa. Dorsze jak sznurówki, zagłodzone. Nie ma bentosu, nie ma łańcucha pokarmowego. Paszowce zamordowały życie w polskiej strefie naszego morza – mówił to jakby zamawiał w nadmorskiej smażalni naleśniki z dżemem (najzdrowsze z tego co tam mają).

Nie dociekałem już głębiej, postanowiłem rozwinąć temat gdy wybierzemy się na jesienne szczupaki nad lazurowe jezioro, którego nazwy nie zdradzę.