STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / POTWÓR NASZEGO CZASU

Potwór naszego czasu



Powietrze, woda, czas – żywioły, które pozornie nie maja kształtu, jednak co rusz spotykasz twarde krawędzie tego co wyżłobiły. Ich nieuniknioność, brak emocji i cichy szum, którego nikt nie potrafi nazwać, niepokoją, sprawiają, że na siłę potrzebujemy nadać im twarz, kształt, wyraz.


Pisze o tym nie z pobudek filozoficznych, poetyckich czy też sentymentalnych. Każda z nich oczywiście może być znakomitym powodem, ale w czasach gdy każdy z niepokojem przystaje i spogląda w groźnie zawieszony nad nami horyzont znalezienie odpowiedzi na pytanie o kształt dotykającego nas czasu staje się palącą koniecznością.

Lęk jest najbardziej dojmujący wtedy gdy nie potrafimy nawet nazwać tego czego się obawiamy, nie potrafimy tego zdefiniować.

Już tak jesteśmy wewnętrznie urządzeni, że rozwiązując problemy potrzebujemy precyzyjnej odpowiedzi na pytania o ich naturę i właściwości.

Pytamy: Co się dzieje? Co nadejdzie? Jak możemy się do tego przygotować?

Zjawiska społeczne – takie jak rewolucje i nieoczekiwane rebelie – także przyjmują atrybuty żywiołów, pozornie są bezkształtne, spontaniczne, kierują się instynktami.

Żywioły jednak, w tym także żywioły społeczne tylko pozornie wybuchają bez przyczyny i nie mają jasno określonych kierunków. Owszem i wojny i wybuchy wulkanów niosą żywioł, którego następstw nikt nie potrafi przewidzieć, jednak przyczyny – post factum – zawsze można jasno odnaleźć i określić.

Wniosek z tego płynie jasny: łatwo jest rozpalać ogień, podsycać go z nadzieją na stałe kierowanie jego płomieniem, jednak w pewnym momencie żywioł znajduje swoją drogę i wymyka się spod kontroli. Wbrew pozorom to jednak budzi wielka nadzieję…

Nikt nie jest w stanie być panem żywiołów…nikt poza Panem Bogiem.

I to jest konstatacja ze wszech miar optymistyczna, jakby bowiem wielkie chmury nie gromadziły się nad horyzontem to jednak on ma ich energię w swoim ręku.

Benedykt XVI wyraźnie stwierdził: „ Bóg jest dla nas stwórcą i miarą wszystkich rzeczy, jest przede wszystkim pierwotnym wymogiem”. Skoro tak, to w czasach wielkiej niewiadomej i zamieszania kierunek prawdziwej poszukiwań natury czasu jest jeden – powrót do Pana Wszechrzeczy.

W nim jest wyjaśnienie wszystkiego.

Zło ma nieokreślony kształt i przywdziewa szaty dopiero wtedy gdy opanowuje ludzi!

Zło żywi się strachem i instynktami, które wymknęły się poza kontrolę. Kiedy więc budzi się owczy pęd ludzie wolni muszą przystanąć i dojrzeć to, czego inni nie chcą widzieć.

Zło jest kalekie a więc żywi się kalectwem – szczególnie duchowym – które potrafi zasiać w duszach ludzi. To ludzie bowiem są jedynymi realnymi narzędziami zła.

Duchowe kalectwo współczesnych czasów nakazuje szukać ratunku w pozornych wyzwoleniach. Staliśmy się niewolnikami „potwora Pana Cogito” z wiersza Zbigniewa Herberta. Pojawia się nawet pokusa dobrze nazwana w tym wierszu : „rozsądni mówią/że można współżyć? z potworem”. Można nauczyć się żyć w obcęgach pandemicznego zniewolenia i godzić się na coraz większe ograniczenia wolności słowa, ruchu, działania…ciała.

Ktoś mówi, że nie mamy prawa dociekać odpowiedzi na podstawowe pytania: Skąd to się wzięło? Kto za to odpowiada? Dlaczego rządy nie skoncentrowały się na opracowaniu skutecznego lekarstwa?

Skoro jednak odbiera się nam wolność, to mamy święte prawo zadawać pytania i wiedzieć w imię czego tak się dzieje. Tu nie należy być ani delikatnym ani przesadnie podporządkowanym

Jeżeli nadszedł czas działania żywiołu to – po pierwsze – ostatecznie nikt z wyzwolicieli żywiołu nad tym nie zapanuje a po drugie: kierunek walki jawi się coraz bardziej wyraźnie: co prawda pandemia atakuje nasze ciało, ale najwięcej wymaga od ducha.

Rozwiązanie dylematu z wiersza Herberta jawi się w naszych czasach jaśniej niż kiedykolwiek: bezkształtny, zabijający na raty potwór, rośnie i istnieje tylko wtedy, gdy jest przez nas karmiony!

Żywi się strachem, bezmyślnym pędem wzbudzanym w mediach, żywi się nasza pychą zmieszaną z poczuciem beznadziei.

Potwór naszego czasu straszy, nadyma się i….czeka. Gdy zaśmiejemy mu się w nos i pozostaniemy ludźmi to w jego planach pojawi się strach.

Życie jest zbyt krótkie aby dawać mu jeść.