Przyszły dni, które sprawiają że codziennie burzy się nasz polski świat. Codziennie zaskakują nas decyzje władz, sądów, tworzone niechlujnie prawo. Okazuje się, że wszyscy są lepsi i bardziej godni uwagi w Polsce, wszyscy są lepsi od …Polaków.
Upokorzenia płyną seriami. Jeszcze nie ochłonęliśmy po tym jak Ukraińcom przyznano często większe przywileje niż te, które mają obywatele RP, jeszcze nie przywykliśmy do codziennych oskarżeń miotanych pod adresem naszych dziadów, o to że kolaborowali w tragedii zagłady Żydów. Nasze „elity” ochoczo wtórują takim kłamstwom. Wydaje się zatem, że jesteśmy bezsilni wobec niszczenia wszystkiego co polskie. Atakuje się naszą odwieczną wiarę, jej tradycje i świętości. Mówi się nam przy okazji, że właśnie tak trzeba…bo wtedy staniemy się prawdziwie zdrowi i nowocześni. Poniewiera się naszymi świętymi lekturami i bohaterami, którzy budowali naszą świadomość i wyobraźnię. Dowiadujemy się, że będą u nas osiedlani ludzie z odległej, często wrogiej nam kultury i lądów i – czy nam się to podoba czy nie – właśnie tak będzie się działo, bo tak zdecydowała Unia Europejska. Premier Tusk bezkarnie łamie przepisy konstytucji, mówi nam o tym jak to w Polsce będzie budował obcą formację wojskową – „Legion ukraiński”, który nie wiadomo czy nie zostanie wykorzystany także przeciwko Polakom. Oficjalnie, kpiąc z wszelkich zasad, premier zapowiada, że z polskiego węgla będzie produkował tani prąd elektryczny dla Ukrainy podczas gdy Polacy będą musieli ponosić koszty najdroższej niemal energii w Europie.
Strajki rolników wypaliły się, niewiele zyskali. Nie widać kolejnej grupy, która skutecznie mogłaby się zbuntować. Na dodatek administracja Joe Bidena otwarcie lekceważy nasze potrzeby i wrażliwość przysyłając do Warszawy wyjątkowo agresywną personę, syna dawnego, fatalnego doradcy prezydenta Jimiego Cartera, który dzięki niemu wpisał się w poczet najmniej udanych przywódców Stanów Zjednoczonych.
Wiatr dmie w żagle antypolskie i wydaje się, że niewiele można temu przeciwstawić. Zaczynamy tkwić w zrezygnowanym stuporze słysząc jak chociażby ostatnio sędziowie przyznali odszkodowania intruzom, przestępcom nielegalnie forsującym polska granicę, za to że ktoś…spadł z granicznego płotu. Oczywiście odszkodowanie dla intruzów ma zapłacić polska Straż Graniczna.
A jednak – gdzieś na przeciwnym biegunie tego nastroju powszechnej rezygnacji i pogodzenia się z knutem rośnie coś zgoła odmiennego.
Oto Polacy udowadniają, że potrafią sami coś przeforsować, osiągnąć. Przykładem takiego tryumfu ducha i upartego zaangażowania jest choćby niedawne odsłonięcie w gminie Jarocin, przy węźle autostradowym Domostawa, pomnika upamiętniającego ofiary masowych zbrodni ludobójstwa popełnionych na Polakach przez Ukraińców. Pomimo nieprzychylnej postawy świata polityki i władzy, pomimo wyszydzania przez największe media i celebrytów, pomimo braku pieniędzy – udało się. Majestatyczny pomnik wyrzeźbiony przez wielkiego artystę Andrzeja Pityńskiego, stanął i swoim mocnym przekazem uderza, nie pozostawia nikogo obojętnym. I niech nikogo nie zastanawiają wybrzydzania i gromy jakie ciskane są na inicjatorów posadowienia pomnika. Tak po prostu działa agentura wpływu i wrogie Polsce środowiska ukraińskie, które chcą fałszować historię i wybielać ukraińskich morderców.
Historia pomnika pokazuje, że upór i twarde dążenie do celu to jedyna droga aby przezwyciężyć oblepiającą nas ze wszystkich stron antypolską breję, w której jesteśmy kąpani codziennie. Odsłonięcie pomnika w Domostawie przyprawiło o palpitacje serca środowisko Michnika i wyzwoliło wściekłość wśród ukraińskich nacjonalistów zainstalowanych i tolerowanych w Polsce. Ponad piętnaście tysięcy Polaków – za własne pieniądze i własnym trudem – przyjechało na tą uroczystość a nieprzebrany las polskich flag pokazał, że prawdziwa odpowiedź na antypolskie działania rozmaitych władz i sądów tkwi w sercach większości Polaków. Ten „Polski Las w Domostawie” przypomniał rządzącym dziś politykom, że miara cierpliwości wobec antypolskich postaw i działań powoli się przebiera i cierpliwe polskie społeczeństwo bliskie jest wrzenia.
Jak zwykle doprowadzenie sprawy do końca spoczywało na barkach nielicznych, w blasku wielkiego zgromadzenia chciało się zagrzać wielu, także takich którzy ze sprawą dotychczas mieli niewiele do czynienia. Całą uroczystość z wielkim wysiłkiem przemilczano w oficjalnych mediach i nawet telewizja Republika nie raczyła przygotować z tej okazji stosownego materiału. Mało ważne, do świadomości rzecz i tak się przebiła i o to – nam inicjatorom tego wydarzenia – chodziło.
Teraz czeka nas już szósty Marsz Życia i Wolności Polaków i Polonii w Oświęcimiu i niemieckim obozie śmierci Auschwitz. Znów będą tłumy polskich patriotów, znów będzie pięknie i biało – czerwono. W tym roku pamięć o świętym Maksymilianie Kolbe ma szczególny wymiar, bowiem władze zaatakowały jego postać delegując do tego kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Chciano Kolbego usunąć i skazać na zapomnienie za rzekomy antysemityzm. To się nie uda i 13 i 14 sierpnia tego roku znów udowodnimy jak wielkie znaczenie dla polskiego ducha ma święty Maksymilian i jak karłowate są próby jego unieważnienia. To jeden z największych bohaterów II wojny i dajmy temu świadectwo przyjeżdżając w tym roku do Oświęcimia. Zapraszam i oświadczam jednocześnienie, że nie ustanę w działaniach, które warszawka chciałaby zamilczeć i skazać na infamię. Polska oddycha pełną piersią z dala od warszawskich salonów.