STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / POLITYKA UKRAIŃSKA

Polityka ukraińska



Od 2014 roku Polskie władze i dominujący politycy popełnili karygodne błędy w realizowanej przez nasz kraj polityce wobec Ukrainy. Ostatnim politykiem, który osiągnął spore osobiste korzyści z kolaborowania z ukraińskimi oligarchami jest Aleksander Kwaśniewski. Ten przynajmniej dostawał pieniądze od Wiktora Pinczuka, zięcia prezydenta Kuczmy, a także z koncernu Burisma. Inni zdają się być pożytecznymi idiotami lub też kierowanymi agenturalnymi pieniędzmi pacynkami. Zamiast mówić o realnych interesach Polski w odniesieniu do wydarzeń na Ukrainie posługiwano się bezmyślnością i zasłaniano pustą i szkodliwą „doktryną Jerzego Giedroycia”. Usiłowaliśmy się zaprzyjaźnić na siłę z ukraińskim establishmentem i to pomimo faktu, że stawał się on coraz bardziej banderowski a więc in statu nascendi Polsce wręcz wrogi. Banderówką była Julia Tymoszenko, umoczona zresztą w rozliczne ciemne interesy gazowe z Rosją, banderowcem był prezydent Juszczenko, banderowcem wreszcie był prezydent Poroszenko. Tu nad Wisłą usiłowano nas na znieczulić mówiąc: no przecież oni nie mają żadnej innej tradycji narodowej, musimy się z tym pogodzić!


Przez lata uczono nas i ćwiczono w ustępowaniu Ukrainie i Ukraińcom ze wszystkim. Ukraińcy prześladowali Polaków mieszkających na terenie ich kraju – no to propagandyści ściszali te informacje, zakazywali mówić o tym w mediach. Bo przecież liczyła się ciągle mityczna przyjaźń z wyimaginowaną – przez polskich polityków – Ukrainą. Wszelkie sprawy ukraińskie traktowano w Warszawie jak polską rację stanu. Każdy głos upominający się o polskie interesy w stosunkach z Ukrainą atakowano jako przejaw nieracjonalności i wrogiego usposobienia wobec „dziejowej misji Polski”. Istna histeria rozpętała się po napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2024 roku. Wtedy każdy głos realizmu zabezpieczający prawdziwie istniejącą rację stanu naszego państwa traktowany był jako zdrada i prorosyjska agentura. Emocjonalne wzmożenie i swoisty szantaż emocjonalny zamknął wtedy wszelką publiczną dyskusję nad tym jaką politykę powinniśmy wobec Ukrainy prowadzić. W efekcie wlało się do naszego kraju kilka milionów wyłączonych spod wszelkiej kontroli ludzi, którzy symulowali status wojennych uchodźców. Takimi „uchodźcami” stali się nawet ludzie z Indii czy Afryki nie mówiąc już o agenturze rosyjskiej ukrytej wśród mas ukraińskich, które zalewały Polskę. Kuriozalnym apogeum tego stanu państwowej nieprzezorności i bezmyślności było zdanie byłego rzecznika MSZ Łukasza Jasiny: „jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”. Ukraińcom było w to oczywiście graj, czerpali z polskiej nieprzezorności ile tylko się dało, niczego nie kwitując i do niczego się nie zobowiązując. Nie było zatem żadnej strategii działania, żadnego zabezpieczania się przed trawiącymi ukraińskie państwo patologiami. Nie było nawet zabezpieczenia przed dziesiątkami tysięcy Ukraińców wyłudzających zasiłki z polskiego systemu ubezpieczeniowego. Przed nami rozwarły się nowe zagrożenia w postaci powstania ukraińskiego podziemia politycznego, gospodarczego, politycznego i bandyckiego w Polsce. Drastycznie zaczęło się pogarszać bezpieczeństwo w miejscach publicznych. Teraz czeka nas kolejna fala obcych przybyszów, tym razem trafią do nas prosto z frontu gdy tylko zakończą się działania wojenne. Czy się na to przygotowujmy, czy mamy pomysły jak sobie poradzić z nową falą ukraińskiego zagrożenia? Oczywiście nie. Prezydent Wołodymir Zeleński bez powodu i w sposób uwłaczający godności Rzeczpospolitej odznaczony Orderem Orła Białego teraz pozwala sobie na bezczelne, nie poparte niczym, żądania wobec Polski. Dlaczego tak jest? Bo nikt nie nauczył go majestatu naszego państwa, nie nauczył go prostego faktu, że Polska nic nie jest winna Ukrainie a przyjmowanie jej obywateli i opieka nad nimi wynikają jedynie z dobrej polskiej woli. Zeleński znajduje się w trudnej sytuacji, ale nie usprawiedliwia to jego chamstwa w stosunku do polskiej delegacji. Niestety Ukraina jest państwem o gospodarce konkurencyjnej wobec Polski i narodem, który zasadniczo daleko odbiega – w swoich zachowaniach i obyczajach – od przyjętych już w Polsce powszechnie standardów. Musimy zatem zabezpieczyć się przed rozkwitem w Polsce ukraińskiej konspiracji nacjonalistycznej, która ma podłoże nazistowskie oraz poddać żywioł ukraiński kontroli polskich władz. Dziesiątki tysięcy ukraińskich dzieci muszą być uczone w naszych szkołach wedle jedynie polskich standardów edukacyjnych – szczególnie chodzi tu o kurs polskiej kultury, języka i historii. Musimy także znacznie urealnić system zasiłków i ulg, które dotąd były w Polsce Ukraińcom przyznawane. W polityce gospodarczej musimy zabezpieczyć polskie rolnictwo i przetwórstwo przed niekontrolowaną presję ze strony rolnictwa działającego na ukraińskich ziemiach. Musimy także wprowadzić skuteczne mechanizmy kontroli i uniemożliwiania prania pieniędzy w Polsce przez ukraińskich kryminalistów i oligarchów. Musimy też zabezpieczyć się przed korupcją na najwyższych poziomach władzy w naszm kraju, tej korupcji będą bowiem próbowali ukraińscy oligarchowie.
To tylko niewielki wycinek problemów, który powinien zawierać racjonalny program działań Polski wobec Ukrainy. Czy on istnieje? Nie pisze tego z powodu jakichkolwiek antyukraińskich uprzedzeń ale z troski o mój kraj. Co będzie gdy tam skończy się – choćby zawieszeniem broni – wojna?!