STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / PEDOFILIA: „PRZYWILEJ” ZNANYCH I BOGATYCH?

Pedofilia: „przywilej” znanych i bogatych?



Słysząc: pedofilia, pedofile – odruchowo wzdrygamy się z obrzydzenia. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z faktu, że dziś to jeden z najbardziej newralgicznych – ciemnych – tematów na świecie. Wokół niego wije się wiele politycznych, biznesowych, towarzyskich wirów. Mało kto też wie o tym, że od dekady trwa akcja oswajania społeczeństw w tym zboczeniem.


W tej strategii stosuje się metodę zwaną „oknem Overtona” , która ma nas przynajmniej emocjonalnie i poznawczo znieczulić na ten obrzydliwy problem. W Polsce od czasu do czasu odzywają się echa wielkich pedofilskich afer. Dochodzi do zaskakujących aresztowań i zarzutów wobec osób zaliczanych do kręgu celebrytów. Jednocześnie i w naszym kraju nie brakuje znanych osób, które starają się aby zboczenie pedofilii zyskało bardziej znośny, powszedni charakter.

Okno Overtona

Kiedy w marcu 2019 roku do Torunia zawitała wystawa artystki i performerki Mariny Abramovic większość Polaków była zdziwiona protestami, jakie wywołała ta ekspozycja. Mało kto wiedział, że pani Abramović uważana jest za prekursorkę wprowadzania do sfery sztuki motywów pedofilskich i …kanibalistycznych. Można powiedzieć: ot artystyczna ekstrawagancja. Jednak gdy bliżej wpatrzymy się w postać pani Abramović zauważymy, ze jest to jedna z osób doskonale osadzonych w najwyższych kręgach amerykańskiej socjety.

Okno Overtona to opis działań, które mogą prowadzić do wprowadzania do obiegu społecznego idei i treści budzących powszechny sprzeciw w taki sposób, aby miało to uzasadnienie i nie powodowało retorsji. W ten sposób oswajamy odbiorców z treściami tabu, koncepcjami budzącymi instynktowna odrazę. W ten sposób korzysta się z tzw „alibi sztuki” aby oswajać nas i znieczulać na funkcjonowanie treści pedofilskich w sferze publicznej. Taką rolę zdaje się pełnić kilku fetowanych w świecie artystów: do tej grupy należy właśnie Marina Abramović, która była nawet jurorem na festiwalu filmowym w Wenecji. Takie treści – w polskiej przestrzeni publicznej – pojawiły się za sprawą Adama Michnika i jego przyjaciela – dawnego terrorysty i anarchisty – Daniela Cohn Bendita, który – całkiem otwarcie – przyznawał się do podejmowania seksualnych czynności z małymi dziewczynkami. Tylko niedoinformowanie i ówczesna siła „Gazety Wyborczej” sprawiły, ze nie było w Polsce tłumnych demonstracji przeciwko przyjazdom do Warszawy „Czerwonego Danny ego”. Na jego przykładzie przekonaliśmy się, że istnieją osoby publiczne, którym nawet skłonności pedofilskie uchodzą na sucho.

Upadek terapeuty

Przez wiele lat nie żyjący już Andrzej Samson był w Polsce najbardziej wziętym i rozsławionym psychoterapeutą. Zapraszały go wszystkie stacje telewizyjne, a jego książki natychmiast stawały się bestsellerami i modelowymi podręcznikami dla młodych adeptów tego zawodu. Tak było do momentu, gdy wokół psychoterapeuty wybuchł skandal. Okazało się, że Samson molestował seksualnie swoich nieletnich pacjentów i posiadał duże zbiory dziecięcej pornografii. Przypadek terapeuty był szokiem dla warszawskiego światka tzw „celebrytów”, którzy nawet usiłowali bronić go swoim zgodnym chórem, ale wobec niezbitych dowodów i przyznania się winnego, nie byli w stanie ochronić go przed więzieniem i śmiercią.

Równie dużym echem wśród warszawskich „elit” odbiło się śledztwo prowadzone przeciwko znanemu „kreatorowi publicznego wizerunku polityków” Piotrowi T. Na należących do niego komputerowych dyskach znaleziono poszlaki świadczące o jego kontaktach z pedofilskimi siatkami w Europie. Na tych samych dyskach znajdowały się także obfite zbiory pornografii dziecięcej. Śledztwo w sprawie Piotra T. trwa a „celebryci” przezornie nabrali wody w usta. Tej wody będzie musiało im starczyć na kolejne pedofilskie afery. Pisarz Mariusz Zielke ujawnił, że wokół jednego z popularnych programów TVP rozgrywały się zdarzenia jak z najgorszych pedofilskich opowieści. Zielke zapowiedział rozpoczęcie zdjęć do filmu i wskazał muzyka S. jako jednego z głównych pedofili, molestujących uczestniczące w programach dzieci. „Autorytety” znów przezornie zamilkły, podniosły się nawet głosy mówiące o tym, że to „nagonka na muzyka S.”

Kiedy bracia Sekielscy uderzyli w ton potępienia wobec całego polskiego kleru przedstawiając słaby film poświęcony pedofilii wśród księży, którego prawidłowy tytuł powinien brzmieć „Z archiwów IV departamentu MSW w PRL” zgodny chór polskich – przyznajmy niezbyt rozgarniętych, a więc działających na sygnał – celebrytów zakrzyknął, że biskupi i księża powinni natychmiast przeprosić za pedofilskie nadużycia zboczonych księży i masowo posypać głowy popiołem.

Gdy jednak Sylwester Latkowski, kilka dni temu, pokazał drugi swój film poświęcony zboczeniu pedofilii wśród polskich celebrytów natychmiast odezwał się niemal ten sam chór co w wypadku produkcji Sekielskich, tylko że w tym wypadku nie brzmiały już górnolotne tony współczucia dla ofiar, tym razem współczucie tej hałaśliwej grupki objęło tych, których Latkowski wskazał jako co najmniej świadków pedofilskich procederów, które bardzo długo były tolerowane wśród naszych elit politycznych i artystycznych. Ta niezwykle przewidywalna i głupawa strategia obrony swoich nie jest wyłącznie polską przypadłością. Takie scenariusze powtarzają się na całym świecie, wszędzie tam gdzie elity uznały, że stoją ponad prawem i mogą przeżywać emocje jakich dostarczają „zakazane zabawy”. Podobnie relatywne wartości towarzyszą u nas komentarzom na temat pedofilskich przygód Romana Polańskiego, z powodu których do dziś nie może wjechać na teren Stanów Zjednoczonych. Okazuje się, że według naszych „autorytetów” spod znaku „GW” i TVN sławnym i bogatym można wybaczyć o wiele więcej niż zwykłym przestępcom i zboczeńcom. Te kręgi zdają się już zresztą kwestionować sam fakt, że pedofila jest jednym z najobrzydliwszych zboczeń, które zawsze powinno być ścigane prawem

Epstein i Dutroux

Przestępstwa finansisty, pedofila i stręczyciela dzieci Jeffreya Epsteina zaczęły się już w 1985 roku. Po raz pierwszy trafił jednak za kratki dopiero w 2008 roku. Wtedy jednak doszło do ugody z prokuratorem. W lipcu 2019 Epstein został jednak ponownie aresztowany i tym razem dowody na stręczenie milionerom dzieci oraz gwałty dokonywane na nieletnich były na tyle mocne, że został bezwzględnie aresztowany. W areszcie popełnił „samobójstwo” i tym samym nad wieloma politykami i bankierami przestał ciążyć strach, że przypomni sobie kto bywał na jego „wyspie dziecięcych orgii”. Wraz z zagadkową śmiercią Epsteina śledztwo w sprawie największej afery pedofilskiej w dziejach USA stanęło w miejscu. Podobnie w miejscu stoi śledztwo w sprawie fundacji charytatywnej małżeństwa Clintonów, która zaangażowała się w „pomoc” dzieciom z Haiti, a tak naprawdę od wielu miesięcy budziła podejrzenia o handel i wykorzystywanie dzieci. W tym śledztwie nagła śmierć spotkała kilkoro kluczowych świadków.

W Europie szerokim echem odbiła się też belgijska afera „potwora z Charleroi” Marca Dutroux – seryjnego mordercy i pedofila, który dostarczał dziecięce ofiary dla wysoko usytuowanych w społeczeństwie belgijskim polityków i celebrytów. Choć aferę policja wykryła w 1995 roku do dziś nie wiemy skąd bezrobotny Dutroux zgromadził znaczny majątek i dysponował co najmniej siedmioma nieruchomościami. Proces Dutroux w 2004 roku niczego nie wyjaśnił i wywołał jeszcze większy skandal. Nigdy nie ujawniono z kim belgijski zboczeniec był powiązany, jak udawało mu się bezkarnie zabijać swoje nieletnie ofiary i skąd pochodził jego majątek. Prasa – krótko – spekulowała o jego znajomościach wśród belgijskich elit, ale głosy oburzenia elit rychło zamknęły te spekulacje.

Pedofilskie siatki są w świecie bardzo rozgałęzione i wpływowe. Z jednej strony dążą do legalizacji pedofilii na podobnej zasadzie jak został zalegalizowany homoseksualizm, z drugiej strony skutecznie torpedują śledztwa, które mogą doprowadzić do odsłonięcia powiązań tych sieci z kręgami władzy, przemysłu rozrywkowego i ludzi z pierwszych stron gazet. Tolerancja mainstreamu ma tylko jeden wyjątek: żarliwie tropiona jest pedofilia wśród kleru. Ujawnianie zboczeńców w sutannach ma zastąpić potrzebę ukazania całej struktury pedofilskich sieci oplatających świat.