Vladimir Volkoff napisał rzecz nieodzowną dla zrozumienia naszego dzisiejszego położenia. Jego książka „Dezinformacja oręż wojny” właściwie tłumaczy wszystko. Nie jest wznawiana, nie jest omawiana – oferuje bowiem zbyt dobre diagnozy i trafnie wskazuje źródła nieszczęść.
Rosjanie od ponad wieku udoskonalają techniki dezinformacji, siania zamętu i mentalnej dywersji. Stanowimy pomost, przez który Rosjanie dobierają się – tak jak aktualnie mogą – do Europy. Czy zatem nie powinniśmy być szczególnie wyczuleni na działania zasiewanej nam tu agentury ze Wschodu?
Oczywiście działają w Polsce też agentury niemieckie, amerykańskie, chińskie i żydowskie, jednak to rosyjskie wpływy są najbardziej dewastujące dla naszej – budzącej się dopiero – państwowości. Wiele bym dał, aby za sto lat przeczytać archiwa i źródła dotyczące naszych czasów – oj historia urządzi ostateczny pogrom naszym dzisiejszym mniemanym wielkościom – czuje to w kościach. Niestety do tych archiwów już nie zajrzę. Organiczna przypadłość człowieka – zbyt krótko żyje, aby czegoś dowiedzieć się na pewno.
Kiedy w Sowietach zabili Sidneya Reilly niewielu wtedy wiedziało jaka była prawdziwa przyczyna śmierci brytyjskiego superagenta. Dziś wiemy, że zabiła go mistrzowska i perfidna jednocześnie „Operacja Trust”, prowadzona przez sowieckie służby.
Za komunizmu sowieci wytrwale walczyli o pokój, wspomagając m.in. – co udowodniłem wraz z Przemkiem Wojciechowskim w „Tragarzach śmierci” – RAF i wszelkie inne organizacje terrorystyczne. Teraz ludzie Kremla sieją – gdzie się da – organizacje wojujące o prawa człowieka. Amerykanie już dawno pokazali jak za pomocą NGO – sów można zdezorganizować taki kraj jak np. Iran. Rosjanie nie pozostają w tyle. Wykorzystali ukraiński Majdan do produkcji takich „duszoszczypatielnych”- dla eurokratów – tworów i dawaj mydlić w umysłach.
Piszę te słowa oczywiście w konkretnym kontekście. Wywalono ze strefy Schengen niejaka Ludmiłę Kozlovską. Polskie służby uznały ją za persona non grata. I tyle. Po co tu więcej dyskutować, wszystko jasne. Dalej jest już tylko dezinformacja i inne rosyjskie zabawki.
Dużo gorzej jednak gdy Rosjanie przechwytują działania z gruntu …zwalczające agenturę ze Wschodu. „Operacja Trust”, „V Komenda WiN” znakomicie pokazują jak oni potrafią się tym bawić.
Ot ktoś – społecznie – tworzy, w mediach społecznościowych, grupę „śledczych” tropiących rosyjskie wpływy. Zgłaszają się ludzie przejęci tą ideą, dzielą się wiedzą, kontaktami….czy mam opowiadać dalej?
Ekonomia służb specjalnych. Po co wyłapywać z osobna, jak można wszystkich mieć w jednym worze, zawiązywanym przez największego „przeciwnika rosyjskich wpływów”.