STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / OD KAMYCZKA DO RZEMYCZKA

Od kamyczka do rzemyczka



Strategia zmuszania nas do akceptowania, ba nawet finansowania, zdarzeń przyprawiających o estetyczne i moralne torsje nasila się i przybiera znamiona totalitarnej rewolucji. Nie akceptujemy – my zdroworozsądkowa większość – idiotyzmów związanych z pozalogiczną religią klimatyzmu, nie zgadzamy się na totalitarny sanitaryzm przebiegający pod pozorem ochrony naszego zbiorowego bezpieczeństwa, nie godzimy się na dominację dewiacji seksualnych i społecznych nad zdrowymi odruchami obrzydzenia. A zatem uruchamia się wobec nas maszynerię „stopy w drzwiach” przebiegającą w myśl logiki: zgodziłeś się na smród pod oknem, to niedługo zaakceptujesz cuchnący dom a jeszcze nauczymy cię tego abyś rytualnie oddawał tym wyziewom hołd i je finansował z własnej kieszeni.

Wszystko przebiega na szlaku wymuszona tolerancja, pogodzenie się z losem, akceptacja, afirmacja i …sponsoring. Ideałem systemu jest bowiem zwykły człowiek, myślący sobie po cichu co chce, który utrzymuje swoja pracą cały system bicia go w twarz i wymuszania uśmiechu po każdym otrzymanym ciosie.

Początkowo wynaturzenia budzą nasz sprzeciw, obrzydzenie i odruch protestu. To stan wyjściowy. Wtedy apeluje się do naszych uczuć – szczególnie żeruje się wtedy na empatii i współczuciu wobec słabych i uciśnionych. Faszeruje się nas fabułkami ociekającymi łzami o strasznym losie dewiantów, którzy nie są akceptowani przez społeczeństwo. W ten sposób budzi się ciepłe skojarzenia z obrzydliwymi przyzwyczajeniami. To pierwszy krok stopy wsadzonej w drzwi. Mnoży się akcje charytatywne mające eliminować „syndrom wyalienowania i odrzucenia” oraz promuje interesy wszelkich mniejszości, także tych, które kojarzą się pozytywnie. Trwa walka o prawa szlachetnych Indian, osamotnionym czarnoskórych uwięzionych w mieszczańskich przesądach białego społeczeństwa i jego moralności. Następuje też wysyp fabularnie odrażających bohaterów: księży, katolików, tradycyjnych chrześcijan i oczywiście białych, heteroseksualnych mężczyzn. W nich ogniskuje się najbardziej wredne i odrzucające cechy. Instynktownie mamy skojarzyć wszelką patologię z tym co dotychczas – w zdrowy sposób – uznawaliśmy za normę i zasadę. Niszczy się tradycyjne ośrodki wpływu, przede wszystkim księży, ambony atakuje się świętość Eucharystii i Najświętszego Sakramentu. Panuje powszechna propaganda mody na podważanie wszystkiego i „odbrązawianie mitów”. Wciska się sponsorowany przez wielkie finanse pogląd, że zwykła tolerancja jest przejawem wstecznictwa i tak naprawdę musi kojarzyć się z nazizmem i najgorszymi ideologiami, które głosiły eksterminację milionów istnień na ołtarzu wyimaginowanej „przyszłości”. Tolerancja (a więc godzenie się ze smrodem ale ciągle odczuwanie tego smrodu jako czegoś przykrego) musi być zastąpiona akceptacją. Akceptacja to jednak odblokowanie moralne, skojarzenie smrodu z czymś przyjemnym, normalnym i pożądanym. Rozregulowanie pojęcia normy służy pozbawieniu ludzi dotychczasowej pewności sądzenia i podważeniu trwających przez wszystkie pokolenia tabu. Łamanie tabu staję się aktem odwagi i poświęcenia w imię praw wyimaginowanej „ludzkości”. Zabijanie (np. nienarodzonych dzieci) przedstawiane jest jako czyn wyzwalający wolność i prawdziwą radość życia. Ktoś kto nie akceptuje dewiacji zaczyna zasługiwać na miano…dewianta od nowej społecznej normy. A stąd mamy już tylko krok do więzienia i wyroków za utrzymywanie zdrowych, tradycyjnych postaw. Osoby opowiadające się za prawem naturalnym i zwyczajowym porządkiem nie tylko są wyszydzane i wskazywane publicznie palcami, etykietowane (przez rzeczywistych nazistów) mianem „nazistów”. Zaczynają się wymierzone przeciwko nim „samosądy” organizowane przez rozmaite „fundacje” i „ruchy” utrzymywane z pieniędzy globalnych finansistów. W końcu obrońcy normalności stają się przestępcami, na których urządza się nagonki i osadza się ich w miejscach odosobnionych. Więzieniach, obozach reedukacji etc. W społeczeństwie zaczyna panować dyktatura afirmacji wobec największych zboczeń i odstępstw od zdrowej normy. Kto się z tym nie godzi musi milczeć gdyż za każde publiczne wystąpienie w obronie tradycji i zdrowego rozsądku zaczynają grozić administracyjne kary. Teraz następuje krok ostatni – zostaje wprowadzony mechanizm podatku na „nową normalność”. Dewiacje, ich propaganda i dominacja zaczynają być finansowane z naszych prywatnych funduszy. Mechanizm zmusza nas do utrzymywania nowej dyktatury a tym, którzy protestują grożą coraz to bardziej srogie kary. Liderzy opozycji s wyszydzeni i pozamykani a zwykły człowiek – choć ciągle wie jak jest – musi bić pokłony złotemu cielcu nowej rzeczywistości. Pana Boga można wtedy czcić jedynie po kryjomu i jest to prześladowane podobnie jak dziś w totalitarnych, komunistycznych Chinach. Milczcie dłużej, dłużej usprawiedliwiajcie własne tchórzostwo, konformizm i brak aktywności…!