Kim jest papież Franciszek? Czy na pewno adekwatnie broni doktryny wiary katolickiej?… –
takie i podobne pytania słyszę codziennie i padają one z ust ludzi wierzących,
zaniepokojonych i przejętych.
Mnożą się także spiskowe teorie mówiące o tym, że obecny papież nie pełni dobrze posługi
stróża i nauczyciela naszej wiary. Padają mocne słowa wcale nie wynikające ze złej woli ale
właśnie z przejęcia się kondycją współczesnego kościoła. Niepokój można wyczuć w każdej
wspólnocie…warto zresztą zastanowić się nad tym kto jest ojcem niepokoju?!
Słysząc to wszystko wstawiłem się w rolę proboszcza wiejskiej parafii, któremu wierni
postawili trudne – saperskie – zadanie. Ma wygłosić kazanie na temat papieża Franciszka i na
dodatek ma być ono konkretne i nie uciekające się do kościelnej staro – nowo mowy.
– Po prostu księże proboszczu my chcemy wreszcie usłyszeć o tym kim jest papież Franciszek i
co mamy myśleć o różnych jego wypowiedziach i zachowaniach, tym bardziej teraz: gdy
słabuje na zdrowiu i powoli zbliża się chwila podsumowania całej jego posługi – zażyczyli
sobie wierni z parafii.
Oczywiście mógłbym napisać list do kurii z prośbą o bezpieczną wykładnię, którą przedstawię
moim „owieczkom” ale…jestem proboszczem ambitnym, czytającym i myślącym!
Całą sobotę siedziałem i głowiłem się nad postawionym przede mną zadaniem. Nie mogąc
nic sensownego w głowie poskładać udałem się do ciemnego kościoła i tam przez dłuższą
chwilę medytowałem, trwałem na modlitwie. Było to potrzebne…
No i przyszło niedzielne nabożeństwo, kościół nabity do ostatniego miejsca bo przecież
rozniosło się, że proboszcz przedstawi egzegezę papieskiej drogi kardynała Bergolio. Gdzieś
w kruchcie widziano nawet wysłannika biskupa, który będzie musiał szefowi złożyć
sprawozdanie ze słów proboszcza. No rozniosło się po okolicy i nawet z miasta przyjechali
aby posłuchać.
Wyszedłem więc na ambonę, czym już kompletnie zaskoczyłem zabranych i sprawiłem, że
zawisły na mnie spojrzenia wszystkich obecnych. W kościele cisza jak makiem zasiał, nikt
nawet głośniej nie westchnie.
– Kim jest dziś Franciszek? – z niepokojem sam słucham swojego mocnego głosu. Tu
następuje pauza i wodzę wzrokiem z jednej twarzy na drugą widząc w nich skupienie i rodzaj
nerwowego oczekiwania.
– Jest Piotrem naszych czasów!
– A czy Piotr był monolitem, prawdziwą skałą?
– Nie, on był tylko człowiekiem. Na dodatek niewykształconym rybakiem, który musiał
przeżywać wiele trudnych chwil. A jednak został pierwszym papieżem, swoim męczeństwem
dosadnie i radykalnie określił sens swojego życia.
– Piotr miał różne koleje losu. Był moment kiedy trzy razy zaparł się swojego mistrza. I
dopiero jak za trzecim razem usłyszał pianie koguta. Zapłakał…
No teraz widzę, że wierni nie tylko uważnie słuchają ale z coraz większym napięciem czekają
na puentę kazania. Po minach kilku wnioskuję nawet, że już rozgryźli mój wywód i powoli
pogrążają się w zadumie.
– Papież Franciszek jest Piotrem naszych czasów…- celowo zawieszam znów głos.
– A czasy są takie, że trwa noc Świętego Piotra. Czekajmy aż ozwie się trzecie pianie!
Kilka spojrzeń staje się okrągłych ze zdumienia.
– Papież Franciszek jest głową Świętego Kościoła Rzymskiego i każdy katolik musi sobie z tego
zdawać sprawę.
Niektórzy zaczynają szeptać między sobą, słyszę jak podnosi się szemranie…
– Aby zrozumieć lekcję czasu zaczekajcie na trzecie pianie …- kończę i spokojnie schodzę z
ambony.