Dziś prawie każdy medialny propagandysta, a szczególnie ci opłacani przez najpopularniejsze telewizje, głośno wykrzykuje o swojej niezależności. Im ktoś jest bardziej zakłamany i uległy wobec żądań zwierzchności, tym głośnie wykrzykuje o swojej niezależności.
Niezależni są więc dziś lekarze, którzy propagują wątpliwe, ale dobrze płatne, środki i terapie, niezależni są prezenterzy, którzy nigdy z dziennikarstwem nie mieli nawet do czynienia, niezależni są służący systemowi prawnicy i politycy. Najbardziej niezależnymi ogłaszają się być aktorzy do wynajęcia i celebryci żyjący z tego, że ktoś ich zasila.
Mówią to co wszyscy się po nich spodziewają i czynią to do czego zostali przez system zaprojektowani. Kariera kogoś znanego to dziś coraz bardziej upraszczający się algorytm: spełniasz oczekiwania tych co są wyżej i sam idziesz w górę.
Słowo „niezależność” stało się niewiele znaczącym zawołaniem, entertaimentową pigułką, która zapycha uszy i oczy widowni tak skutecznie aby oduczyć ją myślenia i wyciągania własnych wniosków.
Tymczasem życie każdego z nas jest jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne i nie mające sobie równych we wszechświecie. Warto więc zajmować się pojęciami w ich właściwym znaczeniu.
Nie jesteśmy pozbawionymi indywidualności, uśmiechającymi się „kreatywnie” numerami, które zamiast osobowości posiadają wbudowany w siebie mechanizm kariery.
Prawdziwa niezależność zaczyna się od ….postu.
Na początek pod młot charakteru idzie własna pycha. Jest ona najgorszym z drogowskazów i zawsze prowadzi na służbę do silniejszych i możniejszych. Ona właśnie robi z nas niewiele znaczących portierów w gmachach wznoszonych przez oligarchów. Ją zatem trzeba pokonać na początek.
Później przychodzi czas na rozprawienie się z naiwnymi marzeniami o karierze. Je także trzeba wypalić do żywego, nie pozostawiać w sobie łatwych złudzeń i ukrytej nadziei, że istnieje gdzieś droga na skróty, która nie wymaga wyrzeczeń. Trzeba uczciwie rozliczyć się z samym sobą i odpowiedzieć sobie na pytanie: co jest dla mnie najważniejsze w życiu, ku czemu tak naprawdę chcę dążyć?
Dalej jest już tylko bardzo trudno. Post od wszystkiego co dziś oferuje łatwe rozwiązania i szybkie sposoby na wybicie się. Post od bywania wśród znanych, odrzucanie zaproszeń od establishmentu, nie reagowanie na przychylne gesty ludzi władzy. To wszystko zaczyna wchodzić w krew dopiero w okresie prawdziwego postu od zaszczytów i błyskotek dnia dzisiejszego. Następny krok nadchodzi nieubłaganie: odcięcie się od znajomych, którzy wiecznie mają coś do załatwienia i nie szanują twojej postawy, nakłaniają cię do małych kroczków – kompromisów z własnymi zasadami. Post od blichtru, rozgłosu i tanich sukcesów jest żmudna drogą, którą musi przejść każdy, kto rzeczywiście chce dążyć do niezależności.
Niezależny to jednak nie bezpłodny krytykant, ktoś kto automatycznie do wszystkiego ustawia się kontrze. Niezależny to człowiek, który wykonał duża pracę nad sobą, rozpoznał problem i posiada na jego temat, popartą odnalezionymi faktami, opinię. Musi mieć też świadomość wagi wypowiadanych słów i efektu, jakie w życiu wielu ludzi, mogą one wywołać. Nie może jednak cofnąć się z powodu tego, że zaczną go straszyć i rzeczywiście przyszłość nie będzie mu się rysowała w najjaśniejszych barwach. To nie może być żadne usprawiedliwienie dla wycofania się z akcji. Niezależność ma swoją – często doraźnie gorzką – cenę i smak.
Kiedy jednak zabraknie prawdziwie niezależnych świat nie będzie już utrzymywał się w jakiej takiej równowadze. Dawniej ludzi niezależnych, którzy mieli coś nowego i ciekawego do powiedzenia nazywano mędrcami, odkąd jednak Lech Wałęsa został obwołany „Mędrcem Europy” znaczenie i tego słowa przyblakło i straciło swój pierwotny sens.
W zawodzie dziennikarza niezależność jest cechą kardynalną tak więc w tym felietonie znajduje się odpowiedź na często przez Państwa zadawane pytanie: czy w Polsce są jeszcze niezależni dziennikarze. Odpowiedź brzmi: tak są, ale jest ich garstka. Być może właśnie oni podtrzymują na swoich barkach ciężar dziennikarskiego nieba. Tego nie wiem, bowiem wiele jeszcze musze przejść aby o sobie powiedzieć, że jestem w pełni niezależny.
Kiedy zatem słyszycie wykrzykiwane jak na jarmarku przechwałki o tym jak to ten czy ów znany pismaczek jest niezależny nie bierzcie sobie tego do serca. Ci, którzy wrzeszczą to na pewno nie są ci, na których barkach spoczywa sklepienie niezmiennej prawdy.