Wydawało się, że widmo wrogich Niemiec przestało majaczyć po zachodniej stronie naszej granicy.
Euforia po upadku Muru Berlińskiego i zjednoczeniu Niemiec sprawiła, że uznaliśmy niemieckie dążenia do dominacji za historię, rzecz, która już nigdy się nie powtórzy. Idylliczna wizja była wzmacniana przez twórców, działaczy społecznych i polityków, którzy obficie byli karmieni przez niemieckie fundacje. Zaczął agent komunistycznej bezpieki Andrzej Szczypiorski, który w swoich książkach i opowiadaniach (sponsorowanych przez niemieckie instytucje) opowiadał o dobrych Niemcach i paskudnych, naznaczonych antysemityzmem Polakach. Potem posypała się cała plejada tak karmionych „twórców”. Rozpoczęło się upowszechnianie obrazu polskiego antysemity, który tak nienawidził Żydów, że życzył im śmierci i kulturalnych Niemców, którzy brzydzili się nazizmem i ciemnym polskim antysemityzmem. Po latach pojawił się znak równości pomiędzy mitycznym (wcale nie niemieckim) nazistą i polskim antysemitom. Szczytem tej kampanii była emisja w polskiej telewizji publicznej serialu „Nasze Matki Nasi Ojcowie” – kłamliwej niemieckiej agitki przerzucającej odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie na Polaków i polskie organizacje podziemne. W sferze politycznej szczytem niemieckiej arogancji i buty było osadzenie – na fotelu niemieckiego ambasadora w Warszawie – niejakiego doktora Arndta Feytaga von Loringhovena, syna niemieckiego zbrodniarza i byłego wiceszefa niemieckiej policji politycznej. Niemiecki namiestnik w Warszawie rychło zaczął sobie poczynać z prawdziwie niemiecką werwą. Nie jest tajemnicą, że wiele tzw „ruchów protestu” przeciwko obecnym władzom inspirowanych jest wprost z niemieckiej ambasady. Niemcy nie kryją się już ze swoimi zamiarami wobec naszego kraju. Dzieje się tak niestety także na skutek zmiany polityki w Waschyngtonie, która związana jest z przyjściem tam administracji Joe Bidena. Biden oddał Berlinowi pełną inicjatywę w odniesieniu do Europy Środkowej. Jeszcze urzędująca kanclerz Angela Merkel rychło rozpoczęła nową sytuację omawiać z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Rozmowy ponad głową Warszawy trwają do dziś, choć w Niemczech urządza się właśnie nowa koalicja, tzw „koalicja ulicznych świateł” gdyż tworzą ją liberałowie, zieloni i socjaliści. Strategiczne kierunki niemieckiej polityki jednak nie ulegają żadnej zmianie zwłaszcza jeśli chodzi o formowanie tzw „zewnętrznego imperium Rzeszy”. Niemcy dogadują się w Moskwą i Kijowem, jeszcze Merkel prowadziła rozmowy z Łukaszenką. O niczym nie jest informowana nasza dyplomacja. Niemcy nie zachowują więc nawet pozorów – starają się wszelkimi metodami zmusić Warszawę do uległości. Teraz jedyną zmiana może być fakt, że dotychczas swobodnie używany przez niemieckie kręgi wpływów Donald Tusk zostanie wymieniony na nowego niemieckiego faworyta w Polsce. Być może będzie nim Szymon Hołownia, może Rafał Trzaskowski a może zupełnie ktoś nowy, kogo niemieckie media w Polsce błyskawicznie wykreują na wschodzącą gwiazdę. Gwiazda Donalda Tuska wyraźnie zachodzi wraz z odejściem od władzy kanclerz Angeli Merkel. Na Tuska coraz większy cień będzie rzucał także korupcyjny skandal w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej, gdzie politycy z partii Tuska kupowali po prostu orzeczenia.
Niestety niemiecki kłopot nie dotyczy jedynie naszego kraju – choć nasza gospodarka jest tak uzależniona dziś od niemieckiego przemysłu, że katar w Berlinie skutkuje ekonomicznym covidem w Warszawie.
Niemiecki kłopot ma także cały Kościół Powszechny bo to właśnie episkopat niemiecki narzuca dziś całemu katolickiemu światu swoją agendę. Przypomnijmy, że niemieccy biskupi domagają się nie tylko powszechnej synodalności, ale także większej roli kobiet w liturgii Mszy Świętej oraz zmiany postawy Kościoła wobec homoseksualizmu i tzw „homoseksualnych małżeństw”. Majętny i najbardziej chyba teraz postępowy w świecie biskupi niemieccy usiłują narzucić Watykanowi swój własny sposób rozumienia roli Kościoła we współczesnym świecie.
Ktoś mi zarzuci, że mam antyniemiecka fobię. Nic podobnego w 1987 roku uciekłem do Niemiec – na stypendium pewnej fundacji – unikając w ten sposób aresztowania. Mam w Niemczech wielu przyjaciół i wydaje mi się że dobrze rozumiem niemiecka kulturę. Tym bardziej jednak jaskrawo zauważam to co dzieje się w niemieckiej polityce. Już od czasów kanclerza Kohla Niemcy wróciły na swój instynktowny szlak. A po odejściu w UE Wielkiej Brytanii Niemcy stały się niepodważalnym hegemonem na kontynencie i teraz tworzą po prostu IV Rzeszę, która – na potrzeby politycznej poprawności – nazywa się nadal Unią Europejską. Wielu polskich polityków i twórców kultury regularnie pobiera pieniądze – w różnych formach – z rozmaitych niemieckich fundacji, których działania kontrolowane są przez BND (niemieckie służby specjalne).
Napór Niemiec ma nad Wisłą coraz bardziej szokujące formy. To właśnie Niemcy, od lat, blokują w Polsce plany wybudowania elektrowni atomowej.
Niestety kukturalny i wykształcony pan Loringhoven zajął w Warszawie miejsce, które niedawno zajmowała pani Mosbacher. Nowy ambasador USA w Polsce, pan Brzeziński, został już odpowiednio pouczony – przez swoja administrację – o nowym układzie sił w Europie Środkowej.
Tak skończył się 2021 rok a co przyniesie 2022. Cóż widoki są nieciekawe, ale przecież wszystko w rękach Pana.