W dziecięcych latach wyobrażeń o społeczeństwie, gdy wokół szalała komuna, większość z nas jawiła sobie tą Europę pięknie, śniliśmy o niej, o mitycznym „Zachodzie”, jak o krainie idealnej. Zbieraliśmy reklamowe prospekty i naklejki aby tylko być bliżej tego „zachodniego raju”. Marzenia o „tamtym świecie” były rozwinięte do tego stopnia, że każdy z nas zapamiętał swój pierwszy pobyt na Zachodzie jak swoistą wycieczkę do krainy niemożliwych rzeczy.
Potem przyszły lata brutalnego odzierania z mitów. Zwłaszcza po hucznym wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej nie było roku, w którym nie dostalibyśmy od tej Europy kolejnej, bolesnej nauczki. Okazało się, że rządzi nią banda egoistycznych i pazernych nieuków, którzy kryją się za maskami zmitologizowanych do dziś instytucji unijnych. Mit rozpowszechnił też przekonanie, że do władz wspólnoty trafiają ludzie wyjątkowo do tego przygotowani i predestynowani.
I tu chciałoby się napisać: tak poeci tracą złudzenia – bo oto dowiadujemy się, że we władzach Parlamentu Europejskiego funkcjonował dobrze zorganizowany gang korupcyjny. W składzie tego gangu była także urodziwa grecka socjalistka z partii PASOK pani Eva Kaili, która nie tylko, że zamieszała się w dziwne relacje z władzami Kataru, to jeszcze w jej mieszkaniu policja znalazła setki tysięcy euro, których pochodzenia pani Kaili nie potrafiła wytłumaczyć. Wraz z nią współdziałał jej partner oraz kilkoro europosłów. Pani Kaili sprawiła zawód nie tylko socjalistom ale także całym Salonikom gdzie – swego czasu – była najmłodszą i najładniejszą radną. Jej partia ma już za sobą rozmaite wybryki, pod koniec lat osiemdziesiątych niekwestionowany lider PASOK Andreas Papandreu – mając już siedemdziesiąt lat – nawiązał płomienny romans z 34 – letnią stewardessą Dimitrą i o dziwo, pomimo nienajlepszych notowań, wygrał kolejne wybory.
Teraz w epoce Giorgiosa Papandreu sporą karierę zrobiła właśnie Eva Kaili, która pierwsze eurowybowy wygrała już w 2004 roku a w tej kadencji doszła do stanowiska wiceprzewodniczące PE. Zarzuty korupcyjne dla wiceprzewodniczącej a pewnie i całej grupy posłów pokazują jedynie, że władze UE to nie żadne mityczne szczyty, elita polityczna kontynentu, ale często też sprytni kombinatorzy i przestępcy pozbawieni szczególnej moralności i zahamowań. Przypomnę np. o austriackim deputowanym Karlu Blecha, który już wiele lat temu został zdemaskowany jako szpieg KGB o pseudonimie „Charlie”.
Wiedzeni naszymi narodowymi kompleksami uważaliśmy, że jedynie nasza parlamentarna reprezentacja składa się z ludzi niskiej konduity i właściwie wstyd ich wysyłać do Brukseli czy Strasbourga. Pamiętamy żenujące wpadki naszych europosłów gdy w kilku jeździli do Belgii stłoczeni w jednym samochodzie a potem odbierali diety za przeloty w najwyższej klasie samolotów. Znam także historię europosła, który notorycznie sypiał na podłodze w biurze swojej partii w Brukseli bowiem tak „oszczędzał” swoje diety, że nie wynajął sobie w Brukseli nawet najmarniejszej kwatery. Dodać należy, że do końca swojej kadencji ów poseł nie nauczył się żadnego obcego języka a i po polsku miał pewne trudności z artykulacją myśli. Okazuje się jednak, że szczególnie wśród europejskich socjalistów nie brakuje osób, które mają jeszcze mniejsze opory niż polskie tuzy polityki. Nasza uwaga rzadko skierowana jest na europejskie instytucje i stąd też niewiele wiemy o kulisach „europejskich rządów” a tymczasem są one nader ciekawe.
Kiedy dziennikarze ujawnili, że mąż Ursuli von der Leyen – Heiko – pracuje dla jednego z farmaceutycznych gigantów a jego żona w nietransparentny sposób zatwierdzała – w imieniu europejskich władz – gigantyczne zakupy szczepionek przeciw chorobie Covid 19, właściwie wielu pokiwało tylko głowami ale żaden duży skandal nie wybuchł. W przypadku wiceprzewodniczącej PE pani Kaili dowody na korupcję były jednak już zbyt mocne, znaleziono pieniądze, były nagrane rozmowy telefoniczne i udokumentowane przepływy finansowe. Cóż jednak – jak na razie – spotkało grecką socjalistkę? Ot została, w trybie ekstraordynaryjnym, zdjęta z funkcji w parlamencie i ponieważ była mocno skonfliktowana ze swoimi kolegami z rodzimej partii, greccy socjaliści ciupasem wyrzucili ją z PASOK. Okazuje się, że nie tylko w Polsce obowiązuje niepisany pakt: „wy nie dotykacie naszych, to my nie będziemy dotykać waszych”. Ogólna nieprzejrzystość unijnych instytucji a także upolitycznione i zagmatwane dla opinii publicznej reguły urzędniczych awansów tylko sprzyjają ochoczemu sięganiu po publiczne pieniądze. Tworzone prawem kaduka europejskie państwo posiada coraz bardziej wygłodniałą i butną kastę urzędniczą, która gotowa jest na rozmaite kryminalno – groteskowe zachowania byle tylko szybko napełnić sobie kieszenie. Poziom życia eurokratów jest o wiele wyższy nieprzeciętnego mieszkańca kontynentu, stąd też ich apetyty drapieżnie rosną. Sny o wspólnocie i ideowej jedności można więc odłożyć pomiędzy bajki, dziś w Europie liczy się socjalistyczne wsparcie i brak zahamowani przy sięganiu po publiczne pieniądze.