Nie bez powodu tragedie antyczne są tak napisane, że obejmują całe doświadczenia pokoleń. Nie uciekniemy od tych dylematów i dziś. Oto bowiem przed nami wyrasta „Antygona” a rebours. Eteokles został zadźgany okrwawionym tryzubem a Polinejkes – zdrajca genetycznie zapisany w dziejach opływa w zaszczyty i tryumfy właśnie dlatego, że zdradził Eteokles i pamięć o nim i właśnie dlatego, że wraz z rosnącym tyranem Kreonem zakazał pamięci o pochówku swojego brata. Znajdujecie tu już naszą, współczesną, polską dramę.
Tam w starożytnej ziemi, gdzie zawsze dokonują się najważniejsze czyny Eteokles został zdradzony i wydany na rzeź przez Polinejkesa. Do jego domu wpadła okrwawiona tłuszcza z mordem wypisanym na twarzach. Pod nóż poszły jego małe dzieci, zgwałcona żona została rozerżnięta sierpem na stole a on sam – brocząc krwią – nie zdołał obronić rodziny, nie zdołał ubić wszystkich rozszalałych morderców – zginął zadźgany od tyłu, zdradziecko w plecy przez Polinejkesa. Cała chałupa zgorzała a tłuszcza pomknęła dalej żadna mordu i zniszczenia. Polinejkes ocalał. Wrócił i opowiedział Kreonowi swoja historię, razem uznali, ze o polskim Eteoklesie należy zapomnieć, należy zmazać wszelkie ślady jego istnienia i w ten sposób uśmierzyć najmniejsze nawet krosty sumienia, które z czasem mogą wyrosnąć (niechciane) w pamięci i świadomości. Eteokles był głupi, bo był honorowy, był naiwny bo myślał, że rolą mężczyzny jest obrona rodziny aż do śmierci. Dziś nie ma nawet myszy, która zaświadczyłaby o jego losie. Minęły dwa pokolenia i tłuszcza nabrała barw przypominających pozostałe kraje i narody. Schowała sierpy i okrwawione tryzuby, nauczyła się nawet imitować zachowania dobrze wykształconych i subtelnych ludzi. Tłuszczę napadła inna – silniejsza i jeszcze bardziej okrutna – tłuszcza. Toczy się wojna na śmierć i życie a Kreon, wraz z Polinejkesem, dostrzegli osobiste korzyści w sojuszu z tłuszczą napadniętą przez bardziej okrutną tłuszczę. Do Warszawy przyjeżdżają potomkowie tych, którzy za cholewą nosili okrwawione noży. Wszyscy rozmawiają europejsko, b nawet Kreon wydał bankiet na cześć bohaterskich bojców walczących z bardziej okrutna tłuszczą. Cały świat przychylnie chrząka widząc pojednanie i współpracę Kreona z Polinejkesem, którzy własnym sumptem wspomagają wojnę z silniejszym najeźdźcą. I tylko głupia Antygona miota się po swoim pokoju – zamknięta przezornie na cztery spusty – wyjąc, że bogowie nakazali grzebać zmarłych w świętej ziemi a jej brat Eteokles nawet grobu nie ma, nawet jamy jak zdechły lis. Krzyczy w stronę zatwardziałego ojca o tym, że sprzymierzył się ze zdradzieckim bratem i nie daje spełnić powinności nakazanej przez bogów. Nie pozwala znaleźć ciała Eteoklesa i pogrzebać go w świętej ziemi. Kreon nie zezwala na to bo wtedy mogłyby się popsuć stosunki z przywódcami tłuszczy a ta sowicie się opłaca wielkim i możnym tego świata, więc ma u nich dobre poważanie i wsparcie. To zły, niechciany dylemat. Kreonowi bardziej opłaca się słuchać przebiegłego i elastycznego Polinejkesa niż wracać pamięcią do truchła Eteoklesa. Właściwie – myśli sobie warszawski Kreon – należałoby całkiem zasypać już pamięć o Eteoklesie, bo życia już nic mu nie wróci a jego wspominanie przynisi do świadomości przykry swąd złamanych zasad, zdrady i poniechania…
Co ma bowiem zrobić nieszczęsny Kreon? Uśmiercić jeszcze i Polinejkesa, tego inteligentnego i jakże udanego intryganta, który tak znakomicie sprawia, że Kreon wciąż posiada władzę? Nie tak postąić byłoby kpiną z rozsądku i skuteczności. To tylko stare mary, dzikie widziadła, które opadły tą nieszczęsną Antygonę.
Kreon znakomicie jednak wie czym to się skończy. Już wręcz słyszy ciche kroki skradających się pod komnatę Antygony skrytobójców. Tak musi postąpić! Dla dobra ogółu, dla spokoju większości musi uciszyć szkodliwą wariatkę, musi raz na zawsze zakończyć niebezpiecznie tlący się dylemat Eteoklesa. To ze wszech miar sprawiedliwe i uzasadnione. Jeżeli musi poświęcić któreś z rodzeństwa, to przecież nie przydatnego Polinejkesa, który tak dobrze znajduje wspólny jezyk z przywódcami drugiego pokolenia tłuszczy. Razem mogą osiągnąć wyżyny. A stare bajki o powinnościach nakazanych przez Bogów? Cóż one dziś znaczą wobec gospodarki, geopolityki i rokujących coraz lepiej sojuszy. Kreon zdaje się jednak nie dostrzegać dwóch rzeczy. Przywódcy tłuszczy chcą od niego zabrać, wyłudzić, wymusić lub skraść jak najwięcej w zamian oferując jedynie puste słowa a pod oknami komnaty ntygony zdołał się już zgromadzić spory tłum. Jeden z poetów – zbyt oczytany chyba w Anglosasach – nazwał ten tłum nawet „lasem Binrnam”. To jednak detale decyzje Kreona już zapadły. Pod komnatą Antygony czają się skrytobójcy. Polinejkes jest okadzany na ucztach a Kraon ma wrażenie, że sprawuje silną władzę…
Mija kolejna rocznica Wołynia, ja jak zwykle jatrzę i upominam się o dziwaczną Antygonę i głupiego Eteoklesa. Nie ma to związku właściwie z rozsądkiem, gdy mówie: są prawa Boskie i nie wolno ich przekraczać.