STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / „FRUKTY” CHWILOWEGO POSIADANIA WŁADZY

„Frukty” chwilowego posiadania władzy



W kolorowej, uśmiechniętej, światowej koalicji wrze. Okazuje się, że trwa tam zażarta walka o każdy
gnat do ogryzienia i nikt nie zamierza stosować tam zasad honorowej współpracy. Ledwie lewica
przeszła kolejne wyborcze lanie a już arbuzowi reprezentanci PSL rzucili się do wydzierania jej
fruktów, którymi karmił lewicę Donald Tusk.
Udawanie cywilizowanej koalicji to chyba ulubiona forma hipokryzji jaka – od kilku miesięcy – ćwiczy
koalicja Tuska. Tam jednak nie ma zbyt ciepłych uczuć a fruktów jest zbyt mało aby ukryć nerwowe
parcie do żłobu. Już teraz tzw „ludowcy” postanowili zdyskontować swój lepszy od lewicy wynik
osiągnięty w wyborach samorządowych. PSL, który nie odniósł też olśniewającego wyborczego
sukcesu, zaczął głośno mówić o tym, że lewica zawładnęła zbyt wieloma resortami w rządzie i teraz,
po wyborczej klęsce, powinna oddać im przynajmniej jedno ministerstwo: rodziny, pracy i polityki
społecznej albo nauki. Piotr Zgorzelski z PSL zasugerował także, że słynna rotacja na stołku marszałka
sejmu może ulec zatarciu i Włodzimierz Czarzasty może mieć problem z wyrotowaniem Szymona
Hołowni.
PSL nigdy nie słynął z przywiązania do zawieranych przez siebie umów nie jest także znany z
realizowania swoich deklaratywnie wykrzykiwanych idei i zasad jednak od kilku miesięcy w
dziwacznej koalicji Tuska trwa spór o najbardziej radykalne postulaty lewicy. Na wsi niechętnym
okiem spogląda się na postulaty maksymalnego liberalizowania prawa dotyczącego zabijania
nienarodzonych dzieci więc szarże nie słynącej z intelektualnego wyrafinowania posłanki lewicy Anny
Marii Żukowskiej tylko pogłębiają napięcia. Podobnie rzecz ma się z radykalnym kursem odpolaczania
zaserwowanym przez inną lewicową panią minister – Barbarę Nowacką, która w ministerstwie
edukacji pracuje właśnie na wyrok przed sądem niepodległej Polski, która odpłaci jej za maksymalne
ideologizowanie nauki młodych Polaków. Działacze ludowców alarmują, że takie lewicowe
eksperymenty są coraz gorzej przyjmowane przez ludzi, którzy dotąd – pomimo wszystkich ideowych
wygibasów – głosowali na PSL.
Po kilkumiesięcznym okresie karnawału zemsty na PiS na koalicję Tuska zaczynają się zwalać efekty
słabej pracy ministrów i mało adekwatnego wobec rzeczywistości kursu ideologicznego. Cierpliwość
wyborców PSL naruszyły ataki na kościół ze strony lewackich aktywistów, bierna postawa wobec
ogólnopolskich protestów rolniczych oraz ciągle jeszcze niezbyt mocna postawa wobec coraz
większej bezczelności ukraińskich oligarchów. Wyborcy ludowców źle przyjmują także lewicowe
deklaracje o potrzebie bezwarunkowego otwarcia się na przestępczych migrantów z innych kultur,
którzy nagle wdzierają się do Europy i teraz mają być rozlokowywani w Polsce.
Z drugiej strony narastają animozje pomiędzy lewicą i ugrupowaniem kojarzonym z marszałkiem
Szymonem Hołownią. Ostatnio wybuchła w sejmie karczemna awantura gdy okazało się, że tajne
posiedzenie klubu lewicy było transmitowane przez sejmowa telewizję. Tu gromy posypały się wprost
na głowę fajnopolackiego Hołowni, który przecież – jak każdy patologiczny narcyz – źle znosi każdy
atak na swoją mniemaną wielkość. Ludzie Hołowni także nie odnieśli olśniewającego sukcesu w
wyborach samorządowych i teraz mogą sobie poprawić nastroje jedynie poniżeniem coraz słabszej
lewicy. Ogólnie więc wygląda na to, że ugrupowanie dowodzone przez starego komunistę
Włodzimierza Czarzastego staje się chłopcem do bicia dla ugrupowań koalicyjnych. Jej położenia nie
poprawia także postawa lewicowych europosłów, którzy wbrew wskazówkom Tuska głosowali za
ratyfikacją tzw „paktu migracyjnego” w Parlamencie Europejskim.
Co ciekawe awanturze we własnej koalicji z pewnym rozbawieniem przygląda się sam Donald Tusk,
który niezmiennie deklaruje, że pojawiające się napięcia nie stanowią dla niego problemu i nie są

udziałem Platformy Obywatelskiej. To jednak tylko przyjemna poza przyjęta na użytek nadchodzących
wyborów do PE, w których Tusk zamierza jeszcze bardziej zdominować swoich koalicjantów i
doprowadzić do tego, że wszystkie uczestniczące w niej ugrupowania staną się całkowicie
uzależnione od jego woli. Tym sposobem zamierza umniejszyć przede wszystkim pozycję Szymona
Hołowni aby zawczasu wyeliminować go z rozgrywki o fotel prezydenta RP. Tuska czeka bowiem dużo
poważniejsza rywalizacja z konkurentem wewnątrz własnej partii – Rafałem Trzaskowskim, który
odniósł sukces w warszawskich wyborach i teraz nie zamierza rezygnować z prezydenckich aspiracji.
Rządząca koalicja tylko w rządowych i uzależnionych od rządu mediach wygląda jak sprawna
maszynka do niszczenia PiS, gdy przyjrzeć się jej z bliska widać coraz większe szczeliny i konflikty o
frukty płynące z chwilowego posiadania władzy.