To już jest istna epidemia, która zmienia ludzkie kody wewnętrzne. Tysiące ludzi odciętych od innych i wgapionych w durne ekraniki własnych smartfonów. Tam jest ich świat, tam są ich emocje, tam też – coraz częściej – lokują się ich oczekiwania wobec przyszłości, dodajmy całkowicie odrealnionej przyszłości.
Kiedy nastąpiła era tych ekranowych aparatów intuicyjnie odmówiłem uczestnictwa w nowym, zbiorowym szaleństwie. Pozostałem – coraz bardziej staromodnym – właścicielem telefonu Nokia i nie mam zamiaru tego zmieniać. Po prostu lubię mieć kontrolę nad swoim narzędziem a odwrotnej sytuacji nie akceptuję. Zawsze to właściciel rzeczy przemawia przez rzecz…a dziś właścicielem rzeczy jest ten kto wkłada do niej elektroniczne namiastki myślenia.
Telefon służy mi jedynie do rozmów i przesyłania krótkich informacji tekstowych. Kiedy spoglądam w nieobecne oczy masowych użytkowników nowych narzędzi tylko upewniam się w swojej decyzji. Potrafię na cały dzień rzucić telefon w kąt, spokojnie sobie pracować i myśleć, podczas gdy u wielu użytkowników smartfonów (czy jak tam teraz te cholerstwa się nazywają) taka sytuacja wywołuje panikę i prowadzi do nagłych wybuchów lęku i histerii (widziałem sytuacje gdy nastolatek nagle odcięty od płaskiego pudełka rzucał się na podłogę i niemal wił w konwulsjach przeżywając chyba wszystkie symptomy narkotycznego odstawienia).
Wirtualna rzeczywistość, wirtualni znajomi, wirtualne przyjaźnie, wirtualne myślenie, wirtualne doświadczenia. Skutkuje to tym, że młody człowiek nie potrafi przybić gwoździa, zreperować kranu, ba…nie potrafi zrobić sobie prawdziwej herbaty.
Nie kryję, że napełnia mnie to jak najgorszymi przeczuciami i nie marudzę tu z powodu solidnego wieku jaki osiągnąłem – zawsze staram się rozumieć świat i iść z nim pod rękę – tylko widzę symptomy, które kiedyś obserwowałem, w czasie mojej kilkuletniej pracy, w szpitalu psychiatrycznym imienia Babińskiego w Krakowie!
Intuicyjnie i to od dawna czułem, że takie wyprowadzenie młodych ludzi z rzeczywistego świata ku wirtualnej fikcji po pierwsze służy przejęciu kontroli nad ich zachowaniami i myśleniem, po drugie sprawia, że młodzież ucieka od normalnych zajęć a nawet od sportu. Widziałem nawet taki internetowy dowcip, który – w kontekście jaki tu opisałem – nie jest już specjalnie śmieszny. „Dzięki dziesięciogodzinnej awarii internetu syn odnalazł swoją matkę, która żyła samotnie w pokoju obok”. Kilka lat temu uśmialibyśmy się setnie z tego, teraz jakoś widzę na waszych twarzach raczej gorzkie grymasy…rozumiem.
Rzeczywistość – choć dla rozsądnego człowieka śmieszna – przestaje śmieszyć gdy zaczyna nas oblepiać. Technologia jest nieunikniona, zawsze zmieniała styl naszego życia i mogę sobie wyobrazić ludzi, którzy protestowali przeciwko kolei żelaznej. Tym razem jednak technologia wnika głęboko w naszą świadomość i co gorsza zmienia ją w niewiadomym dla nas kierunku.
Pojawiają się już teraz całkiem nowe jednostki chorobowe. Ludzie przyrośnięci do smartfonów nie znoszą wyrwania z „ich” świata. Abstynencja elektroniczna często objawia się zaburzeniami somatycznymi bardzo sprzęgniętymi w przejawach ze zjawiskami towarzyszącymi odstawieniu alkoholu czy narkotyków u osób uzależnionych. Wykluła się nawet kategoria psychicznej przypadłości nazwana FOMO.
Szczerze mówiąc od wielu miesięcy wertowałem światowe fora internetowe w poszukiwaniu medycznego określenia choroby, którą widzę wokół siebie na co dzień: na ulicy, w restauracjach, w pociągach, nawet w kinie i na stadionach piłkarskich. FOMO, czyli chorobliwy – noszący znamiona neurotycznej fobii – lęk przed utratą ważnej informacji, lęk przed tym, ze coś może mnie ominąć (Fear of missing out), lęk – często objawiający się silnymi dolegliwościami somatycznymi – mija gdy możemy dopaść do jakiegoś komunikatora i sprawdzić najświeższe informacje.
Pierwsi badacze głoszą nawet, że syndrom FOMO dotyka już 16 procent polskich użytkowników internetu. Psychiatrzy twierdzą, że FOMO może zaburzyć prawidłowy rozwój psychiczny nastolatka. A kto najgłębiej i j najmocniej siedzi dziś w wirtualnej rzeczywistości? Przecież właśnie nastolatkowie, pokolenie które dopiero nadchodzi. Dzieciaki już po kilkanaście godzin potrafią siedzieć na swoich wirtualnych platformach w sieci. Zamiast sportu, działania w grupie rówieśników, nawet dokazywania, które przecież każdemu w młodości się zdarzało, dzisiejsze nastolatki siedzą przykute do swoich ekranów. Można byłoby się spodziewać, że takie przebywanie w wyimaginowanym świecie rozwinie fantazję, wyobraźnię, plastyczność umysłu młodego człowieka…ale gdzie tam! Jest właśnie odwrotnie. Im więcej przebywają w sieci tym bardziej przewidywalne stają się ich reakcje i wypowiedzi.
Kiedy narzędzie staje się pragnieniem mamy do czynienia z utratą poznawczego pionu. Nie stoimy już na ziemi, wśród jej realności, tylko w wyimaginowanej wizji, w której ktoś sprawuje nad nami władzę i ustala reguły zachowania i myślenia.