STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / DZIENNIK ZARAZY 3

Dziennik zarazy 3



Postawić stopę na wodzie


Ale czasy…w jakich to przyszło nam żyć czasach. Każdy dzień przezywamy jak innych dziesiątki i każdego dnia dzieje się więcej i więcej. To pora odkrywania się tajemnic. Tak, właśnie powoli odsłaniają się karty losu. Stajemy twarzą w twarz z przyszłością, która nigdy już nie będzie taka jak ten świat, który oswoiliśmy, który znamy.

Oto świat bowiem pokazał swoją nieokiełznaną, dzika twarz. My – ludzie XXI wieku, boimy się jak ci, których dziesiątkowała czarna ospa, dżuma, cholera, tyfus.

Żyliśmy w czasach bez śmierci, śmierć została wyśmiana, wyciszona i cicho wpuszczona w pluszowe eutanazyjne pledy. Oswoiliśmy ją jak wilanowskiego pieska w idiotycznym kubraczku. Liczyło się życie, fitness, zdrowa dieta i wydajność. Starzy ludzie nie mieli racji i przeważnie odchodzili w ciszy wygodnych domów starców, wcześniej uśmiercani przez milczenie wokół nich. Stawałeś się stary i naraz „życie” nie lgnęło do ciebie, omijało cię coraz szerszym łukiem. A tu naraz, na samym progu wygodnego mieszkania z ciepłą woda w kranie, stanęła ta sama co od wieków – dzika, nieubłagana – śmierć.

Na naszych oczach umiera ten pewny i niesamowicie okiełznany, uporządkowany świat. Przestają liczyć się niezwykle ważne strategie marketingowe, ekonomiczne, polityczne. Znów, jak nasi przodkowie, coraz mocniej zdajemy sobie sprawę z faktu, ze chcielibyśmy jedynie…przeżyć, przetrwać.

Losu nie da się jednak przekupić, nie da się z nim negocjować, gdzieś zresztą zapodziali się modni kapłani motywacji, coachowie współczesności. Zamilkli posiadacze jedynych recept na zdrowie i długowieczność. Celebrycyci pochowali się w domkach z kart.

Gdzie teraz jesteście knury współczesności? Gdzie teraz podziały się te wszystkie celebryckie miny, pod łóżkami ze strachu łkają?!

Gdzie jest „wszechwładna Unia Europejska” ze swoja wypasioną hordą?

Powoli, potrwa to jeszcze wiele tygodni, powoli zwracamy się w kierunku ludzi prawdziwie odważnych, w kierunku tych, którzy mogą nas wyprowadzić na suchy ląd, w miejsce gdzie pozostanie życie. Jeszcze trudno nam dostrzec Boga, jeszcze jest wiele ważnych spraw, które go wyprzedzają…ale coraz mocniej, w snach i w codziennych rozważaniach, pojawia się pytanie o sens tego czasu. Bez Niego nic nie ma już większego znaczenia.

W ciszy odosobnienia dręczy mnie uporczywe pytanie:

Jak jeszcze dziś ludzie potraktowaliby starca budującego wielki statek, starca, który mówi że nie przeżyje nic poza tym co na tym statku się znajdzie? Ile chłost śmiechu, drwiny, zamykania w szpitalu dla obłąkanych, musiałoby na niego jeszcze spaść gdyby nagle pojawił się w centrum Nowego Jorku, Londynu, Rzymu, Krakowa….?

Są takie dni, takie okresy kiedy nieomal można usłyszeć świst kart losu. Czy ktoś potrafi je odczytać? Puste kościoły, puste wnętrza ludzi w Europie. Uporczywa wiara w giełdę i „kreację pieniądza”. Pojawiają się już, co prawda, ci którzy ostrzegają ziemski Olimp, że nie ma złotych kart losu, nie da się ich zawczasu, jak ubezpieczenia, wykupić. Nie umrą tylko maluczcy, poniżeni i biedni.

Ten wirus jest pomnikiem dzisiejszej ludzkości. To prawdziwe oblicze złotego cielca, który uwodził nas – przez ostatnie lata – swym oślepiającym blaskiem.

Co robić? Nie czepiaj się tego życia jak wszystkiego co masz. Podnieś oczy i dojrzyj treść tego, co świat prawdziwie nam dziś mówi. Ta cywilizacja doszła do stanu Sodomy. Rzecz w tym czy w dzisiejszym świecie znajdzie się jeszcze stu sprawiedliwych, pięćdziesięciu, dziesięciu…

Głupie bajki przeszłości, bez finezji, oparte na legendach jakiejś tam „Biblii”?

No to pokażcie dziś inna drogę, wskażcie inne prawdziwe światło, które może nas wywieść z mroku. Stoimy na skraju nieznanego, które wygląda tak jakby miało nas niechybnie pochłonąć. Kto pierwszy postawi stopę na wodzie?