Czyli jak za pomocą mediów usiłuje się zrealizować marzenia Stalina, Bieruta, Kiszczaka i Urbana
Istnieje taka stara metoda sowieckich służb, stosowana nagminnie przez Służbę Bezpieczeństwa w PRL – u: nie wystarczy zabić człowieka, trzeba zabić pamięć o nim, trzeba splugawić każde wspomnienie. Postać Jana Pawła II dotychczas jednoczyła Polaków, nakłaniała ich do lepszego życia i szukania tego co łączy. Dzieło jest dobre więc takie pozostać nie może – tak duma zły ukryty w postesbeckich środowiskach.
To samo środowisko, które czciło Urbana i szumnie uczestniczyło w jego pogrzebie teraz roni łzy podczas wywiadów w filmach Marcina Gutowskiego snujących nową opowieść o nadużyciach w polskim kościele. Gutowski precyzyjnie zbudował swoją „dzieła”, krok po kroku zdąża do postawionej na początku tezy, która brzmi:
„Karol Wojtyła nie może być żadnym autorytetem dla współczesnego Polaka bo był zamieszany w krycie najbardziej ohydnych przestępstw seksualnych”.
Oczywiście Gutowski tej tezy nie postawił od razu – konstruując swoje filmy sprawia, że wyłania się ona powoli, precyzyjnie konstruowana na materiałach IV Departamentu MSW (zajmującego się walką z kościołem katolickim w Polsce) i konsultacjach dawnych esbeków. Stacja TVN, w której emitowany jest cykl tych wypreparowanych z historycznego kontekstu opowieści, została wybrana nieprzypadkowo – to stacja, w której przez wiele lat głównym cenzorem był agent komunistycznych służb specjalnych Milan Subotić. Tak więc po działaniach tygodnika „Nie” Urbana, po publikacjach „Faktów i Mitów”, po filmikach Tomasza Sekielskiego, przyszła pora na frontalny atak w telewizji TVN. Teza jest prosta: Karol Wojtyła był umoczony w świństwa. Jest to kolejny propagandowy głos uzasadniający tezę Adama Michnika: nie wyjaśniajmy przeszłości bowiem wszyscy byliśmy nią ubrudzeni.
UB jest dobre a Sapieha zły
Tyle o ideowych korzeniach reportażu: „Bielmo – Franciszkańska3” autorstwa Marcina Gutowskiego. Teraz pora zająć się szczególnym warsztatem śledczym, który kieruje autorem tego filmu. Można z całą pewnością stwierdzić, że jest to warsztat, którego nie powstydziliby się śledczy z SB. Jest on podobnie wybiórczy i podobnie gromadzący fakty w celu potwierdzenia z góry założonej tezy. Przesłanie, które wynika z filmu Gutowskiego jest jasne: Karol Wojtyła został ukształtowany przez księcia kardynała Adama Sapiehę a ten zdradzał skłonności pedofilskie i homoseksualne o czym możemy dowiedzieć się z akt gromadzonych przez …antykościelną, sowiecką służbę specjalną, torturującą księży i wymuszającą świadectwa – Urząd Bezpieczeństwa Publicznego z najczarniejszych czasów stalinizmu.
W reportażu TVN nie ma żadnej mowy o czasach, w jakich pojawiały się choćby „świadectwa” alkoholika księdza Boczka. Nie ma tu mowy ani o procesie kurii krakowskiej, ani też o prowokacjach i bestialstwach UB stosowanych wobec kościoła w Polsce. Trzeba także przy tym pamiętać, że książe Sapieha był znienawidzonym wrogiem nie tylko dla gestapo ale także dla komunistycznej bezpieki. Teraz Gutowski jak gdyby nigdy nic wyciąga ubeckie zeznania – złożone w stalinowskim więzieniu – i oczernia nimi kardynała Adama Sapiehę.
Jeśli więc Sapieha jest podejrzany – kontynuuje swój wywód Gutowski – to naturalnym jest podejrzenie, które trzeba skierować na Karola Wojtyłę. To jednak może być zbyt mało więc należy ten opis uprawdopodobnić dobrze wystudiowanymi materiałami SB, które mają udowodnić, że Wojtyła był pobłażliwy (o ile nawet nie wspierał) dla księży zboczeńców. I tu pojawia się zasadnicza manipulacja Gutowskiego:
Film prowadzi narrację całkowicie oderwaną od kontekstu historycznego opisywanych przez siebie czasów. Po pierwsze prawie każdy ksiądz z „ułomnością” prędzej czy później stawał się agentem bezpieki, po drugie SB samo wysyłało do seminariów księży, którzy mieli zakazić to środowisko swoimi zboczeniami i deprawacjami, po trzecie SB znakomicie ułatwiało kariery kościelne księżom, którzy byli całkowicie od służby uzależnieni, po czwarte to właśnie SB często tworzyło sytuacje, w których słabsi księża upadali i deprawowali się, kręgi SB wewnątrz kościoła z precyzją realizowały zadania, które napływały wprost z Moskwy.
Gutowski jednak udaje, że o tym nie wie chociaż sama lektura pozostałych po komunistycznej bezpiece papierów powinna mu taką wiedzę dać.
Smutnym paradoksem w tym wszystkim jest fakt, że do swoistej „antykościelnej krucjaty TVN” przyłącza się „Tygodnik Powszechny”, gazeta którą założył …książe kardynał Adam Sapieha!
Najgorszy w tym całym udawanym śledztwie jest fakt, że naginanie wszystkiego do tezy, że Sapieha (najzacieklejszy przeciwnik UB i komuny) był ubrudzony moralnie służy jedynie rzuceniu cienia na postać Karola Wojtyły. W filmie brzmi bowiem niewypowiedziana sugestia, że skoro Sapieha miał dewiacyjne skłonności, to jego wychowanek Wojtyła na pewno został wykorzystany i dlatego potem patrzył przez palce na dewiacje innych księży ze swojej archidiecezji.
Ta brudna, niewypowiedziana teza ciąży nad całym filmem, choć autorzy nie mają ani dowodów na jej potwierdzenie ani też odwagi aby ją expresis verbis wypowiedzieć.
I tu – na poziomie intencyjnym – dochodzimy do jasnego odkrycie: skoro Gutowski od początku szukał jedynie dowodów na potwierdzenie umoczenia przyszłego Jana Pawła II w pedofilię, to nie mamy tu do czynienia z żadnym dziennikarskim śledztwem a jedynie z ubeckim poszukiwaniem haków!
Prawdziwe śledztwo zakłada bowiem mozolne posuwanie się ku prawdzie – jaka by ona nie była – i na każdym etapie rewidowanie hipotez na rzecz odsłaniającej się powoli rzeczywistości. To nie jest śledztwo dziennikarskie zatem a jedynie zadanie propagandowe mające dostarczyć amunicji do ataku na polskiego świętego.
Mam nadzieje, że ten wywód jest precyzyjny i logiczny idźmy zatem dalej i dopowiedzmy sobie na pytanie jaki efekt ma osiągnąć ten ersatz dziennikarskiego śledztwa?
To jest pytanie także i ideowe korzenie działalności pana Gutowskiego i TVN.
Wnuki Urbana
Jabłko niedaleko pada od jabłoni a zatem urbanowska z gruntu TVN ciągle tkwi w świecie wyobrażeń właściwych jej mentorowi i nienawidzi wszystkiego co związane jest z polskim katolicyzmem. Dowody?
Ot pierwszy z brzegu: Jerzy Urban napisał kiedyś tekst „Garsoniera księdza”, traktujący o niewielkim warszawskim mieszkanku księdze Jerzego Popiełuszki. Wynurzenia Urbana i ich forma miały dobitnie sugerować dwuznaczny charakter życia i działania księdza Jerzego i były zgodne z poetyką ówczesnej SB. Ten tekst i dalsze działania Urbana zbudowały ideowe uzasadnienie nienawiści wobec żoliborskiego kapłana a w konsekwencji doprowadziły do zabicia księdza Jerzego Popiełuszki.
Dziś co prawda Karol Wojtyła już nie żyje i nie może w żaden sposób odpowiadać na szarpiące jego pamięć insynuacje. Gutowski jednak daje pełny głos ubekom i tworzonym przez nich kompromatom. Jakoś nie zadał sobie trudu aby równie wnikliwie przestudiować esbeckie akta dotyczące – także już nie żyjących – Jana Weycherta i Mariusza Waltera, świeckich patronów stacji, w której publikuje swoje „reportaże”.
Tym razem bowiem cel jest jasny: zabić pamięć o Janie Pawle II i wreszcie rozprawić się z dziedzictwem jego wspaniałego życia. Niech przestanie ono spajać Polaków i dodawać im siły do trwania we wspólnocie, która dla Michnika, Weycherta czy Waltera była zawsze obca i budząca w nich wrogość.
Gutowski i jemu podobni z TVN i Agory postępują metodą małych kroczków wsączając systematycznie jad i zbierając siły do frontalnego ataku, w którym zarówno Karola Wojtyłę jak i Jerzego Popiełuszko odsądzą od czci i wiary.
Osobiście widziałem ich rodziców po przeciwnej stronie gdy szliśmy w wielkich manifestacjach goryczy i szoku po zamordowaniu księdza Jerzego. Wtedy zaczęli się nas bać i tego nigdy nam nie darują.
Po pogrobowcach SB i Urbana nie można zatem spodziewać się nic więcej jak tylko wrogiego resentymentu wobec nas i naszego kościoła a każdy kto – jak Tomasz Terlikowski i niektórzy dziwni kapłani – godzi się występować w ich materiałach niech ma świadomość, że pełni rolę podobną do… upodlonych w PRL – u „księży patriotów”.
Forma rzekomego śledztwa.
Gdyby rzetelny dziennikarz robił materiał na temat, który podjął Gutowski, starałby się podsuwane sobie „odkrycia” obiektywnie weryfikować prowadząc wywiady ze specjalistami od historii tamtych czasów i znawcami esbeckich metod operacyjnych. W materiałach Gutowskiego nie ma jednak dla takich ludzi miejsca. Są tylko ci, którzy potwierdzają założoną tezę, jak choćby nagły znawca realiów polskiego kościoła – holenderski dziennikarz Ekke Overbeek, autor dyletanckiej aczkolwiek noszącej cechy ordynarnego paszkwilu książki „Maxima Culpa”, jakaś bliżej nie znana pani „filozofka” i występujący w charakterze katolickiej przystawki Tomasz Terlikowski, którego ideowy surfing może ostatnio budzić niemałe zdziwienie.
Wszystko w filmie Gutowskiego zbudowane jest tak jak choćby komunistyczne obrazy o tzw „szpiegach z Zachodu” czy „zdrajcach komunizmu” z czasów wczesnego PRL – u.
Dobra szkoła: jest więc patetyczna, potęgująca nastrój zbrodni i przygnębienia muzyka, są inscenizacje pokazujące złowieszczego księdza w sutannie, są liczne – pokazywane aż do znudzenia – flash backi na twarz Karola Wojtyły i jego podobiznyi. Pod pozorami obiektywizmu kryje się słabo zawoalowane przesłanie ubeckich papierów rozpisane na nowocześnie wyglądające ujęcia i narracje.
Film Gutowskiego więcej wspólnego ma z dziełami PRL – elowskiej propagandy (szkoła Urbana i Waltera) niż z uczciwym, dziennikarskim śledztwem, w którym dziennikarz szuka rozwiązania tajemnicy i widz, wraz z nim poznaje przedstawiany przez niego świat.
Gdzie w filmie Gutowskiego są zatem niezależni weryfikatorzy?
Gdzie są ludzie z otoczenia Jana Pawła II?
Dlaczego nie ma w nim kardynała Stanisława Dziwisza?
Takie pytania można mnożyć i dopiero w świetle takich wątpliwości możemy zauważyć jak opada czar TVN – owskiej propagandy i ujawnia się cała prawda o celach, dla których Gutowski działa. Ściga się w tym zresztą z innym tvn – owskim tuzem – Tomaszem Sekielskim, który co prawda przegrywa kolejne procesy sądowe, ale odnalazł w atakowaniu polskiego kościoła całkiem intratną ścieżkę kariery.
Gdybym sam miał zrobić taki film, to większość czasu spędziłbym wśród ludzi, którzy byli blisko Karola Wojtyły i uparcie zadawałbym im to samo pytanie: co Karol Wojtyła myślał o ofiarach pedofilii, jak reagował, jak wyjaśniał swoje decyzje? , jak przeżywał wiadomości o przestępstwach popełnianych przez kapłanów? Jak walczył z komuną i jak na tą walkę wpłynęłoby ujawnianie wrogowi słabości polskiego kościoła?
W filmie Gutowskiego nie ma jednej osoby, która bezstronnie ważyłaby esbeckie papiery i rysowała do nich historyczne tło zdarzeń. To nie działo się przecież ani w dzisiejszej Polsce ani też na księżycu, tylko w sytuacji twardej walki ze zbrodniczym reżimem i jego służbami specjalnymi. W filmie Gutowskiego nie ma nawet śladu szkicu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w PRL – u. Nowoczesny montaż i pseudo obiektywna narracja są tylko rekwizytami do przekazania treści udokumentowanych podobnie jak wulgarne ataki tygodnika „Nie”, który pisał już dawno o „prostackim wikarym z Niegowici”, czy kłamliwe opowieści z „Faktów i Mitów”.
Oblicze IV D Departamentu
Wiele godzin spędziłem na rozmowach z majorem K.A. szefem IV Departamentu MSW w Krakowie, człowiekiem , który był organizatorem inwigilacji środowiska Karola Wojtyły i prowadził agenturę w bliskim przyszłemu papieżowi „Tygodniku Powszechnym”. Opowiadał mi wiele szokujących zdarzeń i pokazywał dokumenty, które te opowieści uwiarygodniały. Mówił o tym jak do konfesjonałów w kilku najważniejszych krakowskich kościołach SB wprowadzało swoich funkcjonariuszy zamiast spowiedników. Działo się tak wtedy gdy mieli spowiadać się czyści od esbeckich macek i powiązań działacze opozycji. Te spowiedzi były wręcz nagrywane. Mówił o tym jak znani ludzie z „Tygodnika Powszechnego” pomagali w inwigilacji przyszłego papieża. Zapoznałem się także z zapisem dramatycznej nocy, którą Karol Wojtyła spędził u mieszkaniu maszynistki „TP” Ireny Kinaszewskiej. W ścianach jej mieszkania była uruchomiona aparatura podsłuchowa. Jednak przez całą noc nie zdarzyło się ani jedno zdanie, ani jedno zachowanie, które mogłoby rzucić cień na postać Wojtyły. To była ważna przede wszystkim dla Kinaszewskej, którą Wojtyła lubił, rozmowa, która miała odwieść ją od zamiaru porzucenia rodziny. Wściekli, z powodu nieprzespanej nocy i bezskutecznej inwigilacji, esbecy stworzyli potem plotkę o tym jakoby Kinaszewską miało z Karolem Wojtyłą łączyć coś więcej niż przyjaźń, perfidnie nawet wymyślili – powtarzaną przez wiele lat – wieść o tym jakoby syn Kinaszewskiej miał być dzieckiem Karola Wojtyły. Nie ma w tym ziarna prawdy ale powtarzane jest to w środowiskach urbanowskich i michnikowskich do dziś.
Dlaczego Gutowskiego nie zainteresował ten perfidny montaż, dlaczego nie wniknął w podstępnie przygotowaną operację „Triangolo”?
Gdyby naprawdę prowadził śledztwo w sprawie Jana Pawła II musiałby natknąć się i na tak bezczelnie szyte esbeckie prowokacje.
Jednak pan Gutowski miał inne zadanie – dopaść Karola Wojtyłę tak aby jak najmniej ochlapać środowisko „Tygodnika Powszechnego”, kręcących się ciągle wokół TVN esbeków i ich interesy.
Piszę te słowa na gorąco starając się ostrzec publiczność przed nadciagającym brutalnym atakiem na polski kościół. Kiedy bowiem uda im się przewrócić pomnik Jana Pawła II, przejdą do niszczenia księdza Jerzego, potem kardynała Stefana Wyszyńskiego, potem ludzi męczonych w procesie kurii krakowskiej i tak pozbawią Polskę katolicyzmu zastępując go „tygodnikowo powszechnym” – nieszkodliwym dla siebie – ględzeniem. Wtedy przyjdzie pora na wtłaczanie w świadomość Polaków nowych „wartości”. Dziś największą ku temu przeszkodą jest polski kościół czerpiący swoje soki także z nauczania wielkiego papieża Jana Pawła II.