Czasami sprawy tak się wikłają, że trudno je rozplątywać …nitka po nitce. Czasami na węzeł musi spaść miecz. Trzecia RP wytworzyła mikroświat polityki i głównych aktorów okupujących polityczną scenę. Ciągle te same twarze i to samo, małoznaczące, pustosłowie. Do tej pory wystarczało, aby do politycznej rozmowy pleść akcenty emocjonalne i napuścić na siebie wyznawców różnych diagnoz. Polski świat polityki sprawia wrażenie jakby wyborcy byli mu kompletnie niepotrzebni. To światek buraczano – narcystyczny. Poi się własnym upojeniem i karmi nas pustymi kaloriami „przekazów dnia”. W tej grze pewne figury raz przybierają białe, a raz czarne barwy i nikt na szachownicy nie wyraża, z tego powodu, oburzenia lub choćby zdziwienia. Szachownica? to jednak brzmi zbyt nobilitująco
Polski światek polityczny sprawia wrażenie na tyle fasadowego, że jego aktorzy nie dbają ani o sens, ani o jakiekolwiek zakorzenienie wypowiadanych przez siebie agresywnych bzdur. Sprytni gracze, a jest ich ledwie kilku, tak podzielili racje, pozy i banały, że powstało wrażenie iż PO i PiS zabierają całe powietrze. Poza nimi nie ma żadnego sensownego życia politycznego.
Życie uczy nas jednak iż nie ma sytuacji bez wyjścia, a ilekroć tak definiujemy własne położenie, to potem ze zdziwieniem przecieramy oczy. Potem, gdy wyłoni się szerszy kontekst i czas odpowiednio rozłoży akcenty.
Kiedy widzisz wokół siebie same ściany, usiądź spokojnie i spójrz w górę….
Polski psychiatra i psycholog Kazimierz Dąbrowski stworzył – w XX wieku – teorię „dezintegracji pozytywnej”. Polega ona na tym, że czasem trzeba własny stan zrównoważenia doprowadzić do kompletnej destrukcji, aby psychiczne puzzle mogły potem ułożyć się z w dużo bardziej doskonałą konstrukcję. Tak przechodzimy od niedojrzałości i młodzieńczych miraży do coraz lepszego ułożenia wewnętrznego.
Gdyby takie myślenie zastosować do dzisiejszego światka polityki polskiej, to należałoby dążyć do zdestruowania jego pochopnej mozaiki i starać się ułożyć – z tych samych fragmentów, może nieco wzbogaconych o nowe…- dużo doskonalszą i lepiej dostosowana do realiów konstrukcję.
Pozytywna dezintegracja polskiej polityki wcale nie jest taka zła, stwarza nadzieję na powiew świeżego powietrza i jednocześnie daje nadzieję na to, że naród będzie posiadał dużo doskonalsze narzędzia.
Deintegracja pozytywna dzisiejszej polskiej polityki może przynieść jedynie dobre owoce. To co dziś kulawe i odbierające entuzjazm, może nagle objawić się jako fascynujące i projektujące ciekawą przyszłość.
Czy można tak sobie swobodnie żonglować teoriami pomiędzy różnymi dziedzinami humanistyki? Można…bo kto mi zabroni?