Nawet gdybym chciał dodać zjawisku pana Myrchy i pani Gajewskiej jakiejś teoretycznej głębi nie zdzierżyłbym, zbyt to parciane i odarte z jakiegokolwiek głębszego kontekstu. Ot bezczelna para durnych nuworyszy wdarła się do obsmarkanego establishmentu Trzeciej RP i usiłuje wyziewami swoich mikrych osobowości zakażać cały publiczny dyskurs. Zajmowanie się ludźmi tak podłej konduity moralnej nie powinno w ogóle wkraczać do publicznego dyskursu. Cóż jednak gdy hołota bezczelna i pozbawiona polotu sama wdziera się do publikatorów i usiłuje wykładać swoje „ubłocone Trzecia RP – racje.
Tak więc z publicznych enuncjacji duetu Myrcha – Gajewska dowiadujemy się, że parlamentarzyści to w zasadzie kasta nietykalnych, którym wolno więcej niż pozostałym obywatelom Polski. Bezczelna para stroi się w piórka nowoczesnych Europejczyków, ale bardziej w stylu grackiej parlamentarzystki – łapowniczki Evy Kaili. „Nam wolno, bo jesteśmy elitą” – zdaje się, swoimi bezdennie głupimi wypowiedziami i uśmiechami – komunikować nam ta parciana para. Głupie i pozbawione elementarnej logiki tłumaczenia się z „kilometrówek”, „czterech ekspresów do kawy w jednym biurze” czy „niewykończonego domu” pokazują nie tylko brak jakiejkolwiek nici moralnej ale nawet elementarnych zasad savoir vivre u fajnopolskich polityków, którzy teraz przystąpili do rozrywania „postawu polskiego sukna” w swoja stronę. Zarówno Myrcha jak i Gajewska – swoimi filipikami – pozawerbalnie komunikują: teraz k. my i nam się należy bo wyleźliśmy na tej kupie gnoju najwyżej i nie damy się z niej łatwo zepchnąć. Dzieci Tuska i jego kamaryli nie mają już żadnego wstydu ani ograniczeń, oszukują i wyłudzają publiczny grosz gdzie tylko się da i bezczelnie odwarkują tym, którzy pytają o zasady: a co nam zrobicie, przecież jesteśmy teraz u władzy i cieszcie się, że tylko tyle jesteśmy w stanie ze wspólnego ukraść i wyłudzić. To logika, która niestety często – przez minione dwadzieścia lat – towarzyszyła wyborcom krakowskiego komucha Jacka Majchrowskiego. Wielu z nich głosowało w myśl zasady: on już się nakradł a jak przyjdzie nowy, wyposzczony, to nakradnie więcej!
Myrcha i Gajewska to produkty establishmentu Trzeciej RP, dzieci Michnika, Kwaśniewskiego i Urbana. Poprzednie pokolenie pieczeniarzy popełniało draństwa i niegodziwości ale przynajmniej się tego wstydziło i ukrywało to jak mogło. Dzisiejsi Myrchowie nie czują już nawet wstydu gdy taplają się na najniższym piętrze moralnej biedy i braku etyki. Im po prostu wypada bo przecież są tacy nowocześni i dostosowani do czasów. W końcu za bycie acurant coś się należy i nie ma co czynić kwestii, że z publicznych pieniędzy doi się ile tylko się da. A że chodzi o jakieś ekspresy do kawy, grosze z kilometrówek i niezbyt wyszukane domostwo to jedynie powód do wstydu, bo jak europosłowie kradną to przynajmniej kwoty i wielkości łapówek robią prawdziwe wrażenie na maluczkich. Tu trwa festiwal groszorobów, ludzi nie tylko bez formatu ale bez cech intelektualnego polotu i klasy. Ot takie „myrchowanie” staje się synonimem bezwstydnego dojenia niewielkich profitów, które mogą starczyć na małe burżuazyjne wyobrażenia stabilizacji. Istotną cechą takiego „myrchowania” jest nieumiejętność wytłumaczenia własnej małej chciwości i moralnie podejrzanych praktyk ograbiających budżet. Do tego dochodzi dyktowana brakiem intelektualnej refleksji bezczelność w rodzaju twierdzenia, że skoro już dopchaliśmy się do koryta, to chyba nam się coś teraz należy! Państwo Gajewscy – Myrcha są niestety wcieleniem najgorszych cech nowego pokolenia, które wdarło się do świata polityki, oto uosobienie maszerującego z błyskawicami Dawidka i Juleczki przystąpiło do urządzania się w Polsce. Nie mają na względzie ani etyki ani nawet najprostszych reguł przyzwoitości a ich oburzenie na fakt, że opinia publiczna jednak bulwersuje się prymitywnymi kłamstwami, jakie serwują w sferze publicznej, jest już tylko przejawem braku wychowania i podstawowej nawet erudycji w dziedzinie kompetencji społecznych. Pan Myrcha może ozdobić się dziesięcioma doktoratami a niestety i tak będzie się już kojarzył z prymitywizmem, dorobkiewiczostwem i pogardą dla opinii publicznej, której serwuje głupie i kłamliwe tłumaczenia. Jego żona natomiast już od kilku sezonów jest synonimem prymitywnego chamstwa i bezczelnej hucpy, w której można dzwonić do dziennikarzy i prymitywnie, wulgarnie im ubliżać.