STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / CZY TO SĄ „CZASY OSTATECZNE” ?

Czy to są „czasy ostateczne” ?



Było dwóch królów. Jeden podbijał, palił i zostawiał zgliszcza. Wielu się go bało i wielu mu ustępowało. Dążył do zbudowania wielkiego imperium, które stanie się jego pomnikiem za życia. Potrafił gwałcić, ścinać i wzbudzać strach…..a ten drugi zwyciężył.


Kto dmucha w sito…nie odpłynie.

Z wielu ust i stron słyszę proroctwa, które udowadniają, że „gorzej już być nie może i Bóg już stracił cierpliwość, nadciąga z wielką zagładą, bo wszędzie gwałcone są jego prawa a nawet w kościele rozrasta się ziarno złego”.

Dalej zatem nie może nas czekać już nic dobrego, ludzie sprzeniewierzyli się naturze swojego stworzenia i nie są już godni aby żyć, śmierć tego pokolenia i kres wszystkich następnych.

Nadchodzi potop, armagedon, zagłada powszechna. Czy aby tak jest w istocie?

Czy poprzednie pokolenia też nie miały podobnych wrażeń? Tu odpowiedź jest banalna – wystarczy pogrzebać w starych kronikach i zapiskach aby odnaleźć podobnie brzmiące jeremiady. Co kilkadziesiąt lat słychać proroctwa – często bardzo tragicznie odciskające się na swoich czasach – millenarystyczne, apokaliptyczne i przepełnione odrazą do obrazu świata. Mijają jednak kolejne stulecia i …nic. Nie spełniają się zapowiedzi pysznych a jakże (w rezultacie) fałszywych proroków

Odpowiadając na pytanie o „czasy ostateczne” wystarczy postawić sobie pytanie o naturę Pana Boga. I nie obawiajcie się nie nastąpi teraz erupcja żadnej domorosłej teologii. Po prostu proponuje proste doświadczenie umysłowe. Jeśli ktoś jest wszechmocny i wszechpotężny, to czy potrzebuje gniewu i gwałtowności do wyrażania swojej istoty?

Czy Ktoś nieogarniony i niezmierzony potrzebuje demonstrować swoją potęgę? Czy Jego zamysłem jest sterowanie zdarzeniami jak na szachownicy i zmiatanie z niej wszystkiego co przeczy jego zamierzeniom?

To słaby i przerażony w głębi jest agresywny i gniewny. Musi udowadniać sobie i innym swoją nieustraszoność i potęgę.

Pan Bóg jest tak potężny bezmiarem wszystkiego czym jest, że może być łagodny, subtelny i delikatny….

To banalne zdanie dla mnie samego stanowi nie lada odkrycie. Subtelność Boga nie wyklucza bowiem jego niezrodzonej sprawiedliwości. Miara sprawiedliwości nie przesądza jednak o tym, że z gniewem zakończy wszystko co stworzył. Niesamowita logika istnienia nie potrzebuje czasu ani przestrzeni aby ujawniać swoją naturę. Pan Bóg subtelnie dotyka, czasem oczywiście gwałtownie zrzuca z konia i ćwiczy w pokorze. Nie jest jednak hollywoodzkim Bruce Wszechmogącym, który – niczym kuglarz – zabawia się nieoznaczonymi możliwościami.

Czasem pióro publicysty grzęźnie w dosłownościach i wtedy trzeba przełączyć tryb na poezję. Wybaczcie, ale puentę felietonu postanowiłem wystukać wierszem, który zresztą początek wziął u samego mistrza Herberta:

Wahanie Stwórcy

Inspirowane wierszem „Pan Cogito i wyobraźnia”
Zbigniewa Herberta

Odkąd poznał wyobraźnię Pana Cogito
która „ma ruch wahadłowy
przebiega precyzyjnie
od cierpienia do cierpienia „
chciałby uchylić my rąbka „niepewnej jasności”.
Upewnić, że w zaufaniu drzemie olśnienie.
Jest jednak zbyt nieśmiały
aby dotknąć go nagłym zdarzeniem.
Delikatnie dotyka więc jego dłoni…
Cogito jest jednak zbyt twardy
powierzchnią życiowej rdzy.
Czasem zsyła mu anioła dobrego snu.
Cóż, kiedy
metafory onirii dawno już zawiodły
zmęczone istnienie Cogito.
Pan wie,
że nagłe doświadczenie
może zabić słabe serce Cogito.
Otacza go więc azylem dobrych wspomnień.
Nie zsyła mu już kobiety.
To zbyt twarde doświadczenie
jak na skołatane milczenie
smutnego mężczyzny,
którego włosy posiwiały od wiatru.
Stwórca spogląda na niego z miłością
która jednak ciągle jest zbyt delikatna
aby wskrzesić jego złudzenia.
Tylko bowiem w złudzeniach
tli się jeszcze iskra,
którą potrafi go zbawić.
Teraz i na wieki,
kiedy wahadło przestanie
zataczać
morderczy taniec Foucaulta.

Szczerze powiedziawszy po udanym wierszu nie należy już się odzywać. Temperament publicysty jest jednak zbyt mało delikatny i próbuje wniknąć w niewnikalne. A może autor nie jest pewny swojego poetyckiego warsztatu?

Jednym zdaniem: zanim z przekonaniem zaczniemy wieszczyć o nadchodzącym końcu czasów – o momencie gdy ptaki pospadają z nieba – warto porozmawiać ze Stwórcą serio i zobaczyć jego ciepły, delikatny uśmiech.