STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / CZY PRZEGRAMY PREZYDENTA?

Czy przegramy prezydenta?



Wybory prezydenckie w Polsce niedługo zaczną rozgrzewać czołówki mediów. Stawką w nich jest całkowite przejęcie kontroli nad organami władzy przez dziwaczną koalicję skupioną wokół Donalda Tuska. Jeżeli wygra Trzaskowski, Tusk lub Sikorski (takie warianty kandydatur są ciągle aktualne po tej stronie naszej sceny politycznej), to nastąpi pozbawienie rządu jakiejkolwiek już kontroli. Prezydent i premier z tego samego obozu politycznego a na dodatek „wyczyszczone” sądy, prokuratury i media zwiastują nadejście władzy totalnej, która porzuci wszelkie hipokrytyczne zasłony i pokaże pełne lekceważenie dla praw obywatelskich. Tusk z pełnią władzy to katastrofa dla planów rozwojowych Polski i systematyczna utrata suwerenności przez nasze państwo. Wpływy niemieckie staną się nad Wisła dominujące.  Jedyną siłą zdolną Tuskowi dyktować działania będzie już tylko rząd Federalnej Republiki Niemieckiej.

Czy jednak istnieje szansa na zatrzymanie takiego rozwoju wydarzeń? Najsilniejsza partia opozycyjna Prawo i Sprawiedliwość nie tylko nie prowadzi mocnej analizy postępowania swoich konkurentów ale nawet nie wyłoniła jeszcze swojego kandydata w wyborach prezydenckich.  Oczywiście gdyby została poważnie wzięta pod uwagę prośba Ruchu Obrony Polaków aby wystawić jednego, wspólnego kandydata strony patriotycznej w tych wyborach, to sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej i zwycięstwo takiego polityka byłoby nader prawdopodobne. Jednak koncepcja ta zawisła w próżni partyjnych ambicji i kalkulacji. Tak więc PiS nie ma jeszcze swojego oficjalnego kandydata: podobno może nim być profesor Przemysław Czarnek, ale szanse zachowali także prezes IPN Karol Nawrocki i najbliższy współpracownik Jarosława Kaczyńskiego Mariusz Błaszczak. Mówiąc szczerze wybrany zostanie ten kandydat, który będzie dawał gwarancję posłuszeństwa wobec pana Kaczyńskiego. W mojej ocenie żaden z nich nie wydaje się na tyle silnym kandydatem aby mógł pokonać polityka popartego przez zjednoczony front lewicy i liberałów.

Mnożą się za to kandydaci egzotyczni, napędzani własna pychą i magicznym – nierealnym – oglądem sytuacji. Już udział w wyborach zapowiedział poseł Marek Jakubiak (teraz reprezentuje kanapę pod nazwą „Wolni Republikanie”) o prezydenckich aspiracjach mówi ekonomista Artur Bartoszewicz, który dał się poznać niedawno dzięki buńczucznym wypowiedziom w internetowych mediach, natychmiast swoje banery rozstawił po Polsce lider więdnącego ugrupowania Polska Jest Jedna…jednym słowem mamy cała paradę kandydatur egzotycznych, które jedynie przyczyniają się do potęgowania i tak już niemałego zamętu. Nikt z wyżej wymienionych nie ma nawet iluzorycznych szans na zwycięstwo a start w kampanii prezydenckiej ma być dla nich jedynie okazją do promocji ich sylwetek i zdobywania popularności, która obecnie nie wykracza poza obszar błędu statystycznego.

Łatwo można bowiem wykonać proste rachunki: jeżeli cały elektorat patriotyczny w Polsce sięga może niewiele ponad 50 proce głosujących, to jego rozbicie na kilkanaście części spowoduje, że żaden z kandydatów nie uzyska istotnego poparcia. Nie wspomniałem o nieco samozwańczym kandydacie Konfederacji, jej obecnym prezesie, Sławomirze Mentzenie, który także nie zdobędzie – moim zdaniem – poparcia większego niż 6 procent. Akurat jego sytuację znacznie może pogorszyć pojawienie się kolejnej kandydatury – Grzegorza Brauna i jego formacji politycznej, która co prawda wchodzi w skład Konfederacji ale jednak przejawia coraz bardziej autonomiczne aspiracje. Jak sami państwo widzicie zamęt po tzw „naszej stronie” z każdym dniem jedynie się powiększa i sprawia, że nawet wytrawni obserwatorzy polskiej polityki tracą rozeznanie. Ostatecznie może skończyć się najbardziej fatalnym wariantem – gdy do drugiej tury wyborów dostanie się Tusk, lub namaszczony przez niego kandydat oraz bardzo osłabiony nominat PiS.

Niestety coraz mniejsze szanse są na przedstawienie polskiej publiczności kandydata niezależnego od partyjniackiego sposobu uprawiania polityki, kogoś o kim śmiało można byłoby powiedzieć: oto prawdziwy kandydat Polaków, który będzie reprezentował nie tylko majestat Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, ale także zrobi wszystko aby cofnąć wszelkie złe działania innych polityków, które w konsekwencji zagrażają polskiej niepodległości. Oddala się także wizja wymarzonego kandydata na Polskiego Prezydenta, który będzie szanował polski katolicyzm, będzie kochał naszą tradycję i nie pozwoli obrażać Polaków na arenie międzynarodowej a w kraju twardą ręką będzie pilnował aby nie były łamane prawa i wymagał będzie realizacji polityki zgodnej z polska racją stanu.

Można oczywiście zapytać: czy ktoś taki – taki kandydat – byłby w ogóle możliwy we współczesnej polskiej populacji? Odpowiadam: są tacy ludzie, są wokół nas osoby z wielkim dorobkiem w swoich dziedzinach, mądrością i twardym charakterem, które nie pozwolą pomiatać Polską i Polakami. Trzymają się jednak przezornie z dala od naszego politycznego bagienka aby nie uwalać się wyziewami, jakie z niego się rozchodzą. Powiem więcej – jedyną szansą dla Polski jest dziś  wyłonienie kandydata spoza grona czynnych polityków! Tylko taki człowiek nie będzie wikłał się w dziwaczne kompromisy, nie będzie schlebiał dominującym w polskiej polityce megalomanom, którzy pozbawieni są jakiejkolwiek sprawczości.

Jest jeszcze szansa ale wątła i potrzebuje podlewania modlitwą i pracą. Do dzieła.