Odszkodowania za II wojnę światową, to temat który celowo jest bagatelizowany przez niemiecka propagandę. Niemcy bowiem doskonale zdaja sobie sprawę, że krajowi, który okradli, zniszczyli i okupowali od 1939 roku nie wypłacili nawet ułamka należnych mu odszkodowań. Mówienie od niemieckich odszkodowaniach jest zresztą swoistym testem agenturalności. Jeżeli delikwent mówi, ze sprawa została już dawno załatwiona i nie ma żadnych prawnych możliwości aby do tego wracać, to z wielką dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że mamy do czynienia albo z przepłaconym agentem niemieckich wpływów albo też z omamionym niedorzeczną argumentacją durniem.
Niemcy nie oddały Polsce ani dóbr materialnych wywiezionych – czytaj ukradzionych – z Polski, ani też nie zwróciły dóbr kultury przywłaszczonych w czasie wojny, które teraz oferowane są w zachodnich salonach aukcyjnych. Władze Niemiec nie rozliczyły się ani z masowych morderstw, grabieży ani nawet z historycznej odpowiedzialności za ogrom strat zawinionych przez Niemcy w czasie wojny. Nie przesądzają tego ani bałamutne oświadczenia kolejnych kanclerzy ani też opowiadanie o tym, że PRL zrzekła się reparacji. To jedynie sankcjonowanie kłamstwa i niemieckiego bezprawia.
Tak więc kiedy – nawet na potrzeby polityczne – temat niemieckich reparacji w Polsce odżywa po drugiej stronie Odry robi się nerwowo. Niemieckie elity doskonale zdają sobie sprawę ze skali bandytyzmu i zbrodni, które nigdy nie znalazły swojego odzwierciedlenia w odszkodowaniach dla Polski. Dla Niemiec racją stanu wręcz jest głośne zakłamywanie tej sprawy i dążenie do osadzenia w Warszawie takiego polityka, który nigdy tematu reparacji poważnie nawet nie dotknie. Jednocześnie trwa zorganizowana przez niemieckie służby akcja wykradania z Polskich placówek wszelkich dokumentów źródłowych świadczących o zbrodniach tego kraju popełnionych na terenie Polski. Ta grabież obliczona jest oczywiście na wypranie Niemiec z wszelkiej odpowiedzialności za ludobójstwa popełnione w czasie II wojny światowej. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację gdy za dwa pokolenia Niemcy przedstawią światu tezę o tym, że główną rolę w zbrodniach odgrywali Polacy, którzy byli hamowani przez mitycznych nazistów a pierwszym okupowanym przez nazistów narodem byli właśnie Niemcy.
Jaroslaw Kaczyński temat niemieckich reparacji podjął i usiłował nagłaśniać, karierę na tym „temacie” zrobił zresztą sądecki europoseł Arkadiusz Mularczyk. Sęk jednak w tym, że te działania kwestii należnych Polsce odszkodowań nie popchnęły ani o centymetr do przodu. Owszem przedstawiono gigantyczne szacunki szkód wyrządzonych naszemu państwu przez zachodniego sąsiada jednak sprawa nie stanęła nawet poważnie na międzynarodowym forum. W Polsce „temat” był intensywnie eksploatowany jednak nie poszła w ślad za tym żadna skuteczna akcja na forum międzynarodowym. Wystarczyło to jednak aby w Berlinie zapanowała duża nerwowość. Stąd też dało się tam usłyszeć wielkie westchnienie ulgi gdy do władzy w Polsce (wielka niemiecka akcja mediów, służb i fundacji) wyniosła znów Donalda Tuska. Obecny premier w niczym nie zaskoczył ani opinii publicznej ani też swoich rzeczywistych mocodawców. W pierwszym możliwym momencie natychmiast oświadczył, że nie traktuje tematu reparacji niemieckich poważnie i uważa rzecz za zamkniętą zgodnie z niemiecką – kłamliwą historycznie – narracją. Po prostu przetłumaczył na język polski kwestie suflowane przez niemiecka propagandę i podał je na krajowym forum jako stanowisko „polskiego rządu”. Akurat Donald Tusk jest ostatnim politykiem, który poważnie powinien wypowiadać się w kwestii koniecznych odszkodowań dla Polski. Nie jest bowiem ani suwerenny ani też nikt przy zdrowych zmysłach nie może utożsamiać go z głosem polskiej racji stanu. Tusk służy po prostu do załatwiania niemieckich interesów nad Wisłą i absolutnie nie zaskakuje fakt, że z wiernopoddańczą uległością stwierdził – wobec kanclerza Scholza – że Polsce już żadne odszkodowania od Niemiec się nie należą a wszystko co jeszcze Polacy mogą otrzymać zależy jedynie od dobrej woli rządu federalnego. Tak, jest to upokarzające i szkodliwe dla Polski, jednak to właśnie Tusk sprawuje dziś urząd premiera i nawet nie widać niepodległego sądu, który mógłby go za tak zdradzieckie zachowanie w przyszłości sądzić. Kryzys państwa polskiego ma dziś po prostu oblicze Donalda Tuska i zbieraniny wokół niego, która udaje rząd niepodległej RP.
Kiedyś epoka Tuska nazywana będzie hańbiącym okresem zależności Polski od Niemiec jednak śmiem wątpić czy samemu Tuskowi z powodu jego hańbiących czynów spadnie choćby włos z głowy. To, że Niemcy niepodległej Polsce muszą zapłacić z zbrodnie nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości. Rzecz w tym aby kiedyś mieć siłę, która będzie mogła odszkodowania na pogrobowcach III Rzeszy wymusić.