STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / „CZERWONI” ALBO „WZGÓRZE PSÓW”

„Czerwoni” albo „Wzgórze psów”



Istnieje w Polsce warstwa społeczna, która zawsze rości sobie pretensje do bycia elitą
państwa. Ukształtowała się ona po 1945 roku i w większości była swobodna kreacją inżyniera
dusz i narodów Józefa Wissarionowicza Stalina. On to wyciągnął z polskich czworaków i
zamtuzów najbardziej rozchełstaną hołotę i uzupełnił ją nawiezionymi do Polski ludźmi,
którzy mieli za zadanie udawać Polaków.


Do tego dodał napuszczanie Polaków na
przywiezionych nad Wisłę Żydów w wydaniu najbardziej roszczeniowym i chamskim, bo
litwackim. Tak, tak, …proszę nie srożyć się na historyczne fakty, tak było tak – w pierwszych
latach PRL – u – konstruowano bezpiekę i wymiar sprawiedliwości. Kiedy trzeba było nosa
przytrzeć rosyjskim Żydom nagłe wzmocnienie z Moskwy otrzymał ukraiński towarzysz ( o
dziwo ojciec Adama Michnika był jego pobratymcem) Demko, bardziej w naszych stronach
znany jako Mieczysław Moczar. To on – przy akceptacji Władysława Gomółki – urządził pod
koniec lat sześćdziesiątych antysemicką hecę, aby w ten sposób odebrać bezpiekę litwakom i
przekazać ją w ręce Rusinów i wynarodowionych Polaków. Tak właśnie tworzyła się przyszła
elita Trzeciej Rzeczpospolitej. Z tego też powodu nikt z liczących na frukty historyków nie
wspomni o tej drodze krystalizowania się warszawskiej elity. Potem mieliśmy jeszcze czkanie
historii gdy stare PZPR – owskie frakcje „chamów” (Moczara) i „Żydów” (z linii pułkownika
Hollanda i samej Luny Brystgierowej) wzięły się za łby w czasach prezydentury Aleksandra
Kwaśniewskiego. Gdy stary weterani moskiewskich pieniędzy Leszek Miller przezywał
„szorstką, męską przyjaźń” z pieszczoszkiem Michnika i dawnej frakcji „żydowskiej z PZPR”
Aleksandrem Kwaśniewskim. W wyniku tej rywalizacji na szczytach zdradzieckich grup
mających za zadanie owładnąć „ciemnym, polskim ludem” narodziły się dzisiejsze „elitki”
przesiadującej w modnych, warszawskich kawiarniach i teatrach. Obie frakcje odziedziczyły
jednak – po swoich przodkach i promotorach – traktowanie polskości jako nienormalności,
stanu patologicznego. Szczerze powiedziawszy nie wiem dzieckiem jakiej grupy jest Donald
Tusk niemniej jego przemówienie w Brukseli było kwintesencją stalinowskich wyziewów
pomieszanych z kompleksami nie czującego się Polakiem człowieka mieszkającego jednak
nad Wisłą i uznającego polskość za stan patologiczny i nadający się jedynie do zwalczania.
Oto produkt hodowli Republiki Okrągłego Stołu – było nie było aktualny premier urzędujący
w Warszawie – wygłosił płomienny manifest pochwały bycia …europejczykiem. Tusk wręcz
wezwał do kształtowania i obrony współczesnych wzorców „europejskiego patriotyzmu” i to
w nader widocznej kontrze do konserwatywnej ofensywy Donalda Trumpa. Nie wiem co
znaczy bycie Europejczykiem zamiast Polakiem, nie obchodzą mnie też arkana europejskiego
patriotyzmu. Istotną jest dla mnie wiwisekcja takiej świadomości, dotarcie do mechanizmów
obronnych skutkujących tak radykalnie antypatriotyczną (wobec własnego kraju) postawą.
Wiele materiału do przemyśleń dostarczył mi w tej materii nader kiepski – acz wyraźnie w
warszawce okadzany – serial „Wzgórze psów” zrealizowany na podstawie wynurzeń
modnego obecnie literata Jakuba Żulczyka. Jest tam wszystko co można by uznać za
podstawowy kościec świadomości wysnobowanego na warszawskość zwolennika

„europeizmu”, który ma zastąpić w naszym kraju tradycyjny, zdrowy patriotyzm. Oto na tzw
„prowincję” przyjeżdżają „misjonarze” (po przejściach naturalnie) z Warszawy i krok po
kroku odkrywają brzydę i zło „polskiej prowincji”, na której roi się od drani, dewiantów
psychicznych i ludzi kierujących sę jedynie prymitywnymi odruchami. Nie trzeba oczywiście
dodawać, że ta „żulczykowa prowincja” utopiona jest w alkoholu i brutalnym, pozbawionym
hamulców seksie. Warto obejrzeć ten grafomańsko napisany serial aby poznać zawartość
duszy dzisiejszej „stolycznej elity”. To jest problem, z którym dzisiejsza Polska musi się jak
najszybciej uporać – pogarda poststaliniątek wobec prawdziwej Polski i jej żywych ciągle
wartości. „Wzgórze psów” jest na swój sposób oblężoną twierdzą ludzi TVN i „Gazety
Wyborczej”, którą zewsząd otacza polski żywioł, który nie tylko nie chce się podporządkować
„czerwonym książątkom” ale na dodatek z nimi wygra!