Polityka nie zmienia się od stuleci, wygrywa ten, kto ma większy ciężar i dobrych strategów, zdarza się czasem, że – chwilowo – wygrywa przeciwnik, który ma mniejszą wagę ale genialne pokolenie strategów. Tak się zdarza, ale po kilkudziesięciu latach i tak wszystko powraca do prawa politycznej grawitacji.
My, Polacy, często o tym zapominamy, być może dlatego, że od kilku stuleci znajdujemy się w cieniu potężnej i niestabilnej masy Rosji, oraz naturalnej siły Germanów.
Rzadko w tym czasie cokolwiek od nas zależało, rzadko też musieliśmy się mierzyć z realnymi dylematami polityki. Dało nam to pewien złudny komfort pogrążania się w marzeniach.
Jak działa polityczna grawitacja?
A tak jak w popularnej kiedyś anegdocie:
Rybak złapał złotą rybkę i poprosił ją o to, aby od następnego dnia był piękny, bogaty i wpływowy.
Następnego dnia zatem budzi się w wytwornym łożu, obok leżą najnowsze doniesienia tajnych służb. Na krześle wisi bogato szamerowany mundur. Nagle pięknie, złocone drzwi otwierają się i wchodzi kamerdyner
Najjaśniejszy panie pora się ubierać. Dziś jedzie pan do Sarajewa…..
Polska leży w cudownym i zarazem przeklętym miejscu Europy. Leży na przecięciu się sił dwóch potężnych biegunów magnetycznych – Rosji i Niemiec.
Dziś doszły do tego: oddziaływanie o wiele potężniejszego pola magnetycznego, niemniej działającego zza oceanu, oraz potężniejąca siła pola magnetycznego Chin, moderowana jednak przez mocarny ciągle ładunek magnetyczny Rosji.
Nic więcej – zwykła fizyka polityki.
Orban przegrał, bo przeliczył się w swoich rachubach na Chiny. Państwo Środka wolało jednak działać metodycznie i najpierw zająć się bliższą (nie tylko geograficznie) Grecją, a potem myśleć o Europie Środkowej. Nawet jednak w tych rachubach większe zainteresowanie Chin budzi Polska niż państwo Wiktora Orbana. Licytował i się przelicytował, zostały mu tylko objęcia Władimira Putina.
My ciągle jesteśmy przed decydującymi rozstrzygnięciami, takimi które przyniosą zmiany trwające przez najbliższe kilkadziesiąt lat.
Problemem dzisiejszej Polski jest jednak brak, niewielkiego nawet, ale własnego pola magnetycznego. Brak jądra wokół którego mogłyby się skupiać atomy polskości.
Dziś nie mamy wewnętrznej siły ciążenia. Polityczna fizyka działa zatem tak, że opiłki skupiają się wokół działających realnie biegunów.
Mamy więc rosnące aktualnie w siłę stronnictwo niemieckie i tradycyjnie silne stronnictwo rosyjskie. Mamy też partię stawiającą na USA, nie odczuwamy jednak działania siły odśrodkowej – partii, która w pocie czoła pracowałaby nad realną agenda polskich interesów dziś. Skoro zatem nie działa magnes wewnętrzny, to wzmagają swe oddziaływania jądra zewnętrzne.
Polityczna fizyka jest nieubłagana i nic nie robi sobie ani z martyrologii, ani z mesjanizmu, ani też z magicznych zaklęć, politycznych bajek, którymi realni politycy karmią maluczkich.
Zastanawiacie się dlaczego mamy tak niska jakość władzy, dlaczego Kopacz, „szogun”, Komorowski?
Bo nie istnieje potrzeba aby kompradorzy mieli tu mocniejsze (intelektualnie i etycznie) osobowości.
Rząd Jarosława Kaczyńskiego przegrał nie dlatego, że Rosjanie rozwinęli przekręciło niemu spisek (choć miał wewnątrz dwie agenturalne niemal partyjki), przegrał, bo tego chciały Niemcy!
Jeśli jednak tak by się nie stało, pozostanie mu szukać kompromisu ze stronnictwem niemieckim.
Chińczycy są jeszcze daleko, Amerykanie mają inne priorytety, a obcęgi, w jakich znajduje się Polska nie zmieniły się od wielu dziesięciu lat.