Ta fala jednak nas zaskoczyła. Spodziewaliśmy się, że atak na kościół w Polsce nastąpi, nie przewidzieliśmy jednak ani jego skali ani też bezczelnej agresywności ze strony jego przywódców. Po serii bezczeszczeń i niszczenia symboli katolickich i kościołów akcja weszła w nową – zaplanowaną z góry – fazę…teraz zaczęło się wyrywanie ludzi z katolickiej wspólnoty. Aktywiści chcący zapoczątkować antykościelną rewolucję uruchomili właśnie „licznik apostazji”.
Nowa Hiszpania?
Katolicka niegdyś Hiszpania przeżyła dwie rewolucje. Pierwszą – w której na wzór sowiecki – księża i zakonnice nadziewani byli na bagnety stłumił generał Francisco Franco. Drugiej, która nasiliła się po rządach Jose Luisa Zapatero, nie był w stanie zatrzymać już nikt. Scenariusz każdej antyreligijnej rewolty, które po kolei odbywają się w krajach Europy Zachodniej, zwykle jest taki sam. Zaczyna się od eksponowania „inności” obyczajowych, potem następuje wyjście „inności” w przestrzeń publiczną, radykalizacja postulatów, pojawienie się grupy agresywnych demagogów i …w momencie gdy pojawia się pierwsze pokolenie wychowane już w oparciu o „nowe zasady” próba wywołania agresywnej fali, sterowanie mediami aby upowszechniła się antyklerykalna moda i w finale agresywny atak na wolność religijną katolików. Właśnie oni maja zostać pozbawieni możliwości wypowiadania się w przestrzeni publicznej, właśnie ich akcje i zgromadzenia mają być szczególnie prześladowane i eliminowane. Inne religie nie stanowią celu tak zmasowanej akcji. Można się oczywiście zastanawiać dlaczego właśnie katolicyzm stanowi taką kość w gardle aktywistów „nowego świata”. Tu jednak odpowiedź jest prosta i oczywista. Katolicyzm to jedyna religia, która w centrum stawia etykę i eschatologię wolności. To właśnie przyrodzona katolikom wolność, obowiązek jej rozwijania i ochrony jest powodem tak nasilonego ataku. Katolik ma nie tylko przywilej, ale wręcz obowiązek bycia wolnym człowiekiem i ten nakaz jest warunkiem prawdziwego wypełnienia katolickiego posłannictwa na ziemi.
Jeszcze przed upływem kadencji prezydenta Baracka Obamy nastąpiły zdarzenia, które na „nową rewolucję” rzuciły nieco światła. Oto dzięki akcji Wikileaks dowiedzieliśmy się o treści korespondencji mailowej wymienianej pomiędzy Hilary Clinton i bardzo wpływowym urzędnikiem prezydenckiej administracji Johnem Podestą. W tej korespondencji była mowa o zaawansowanych planach przygotowania tzw „katolickiej wiosny”, która – według inicjatorów – miała być zapoczątkowana od samego Watykanu. W tym projekcie chodziło oczywiście nie tylko o walkę z „konserwatyzmem” wśród hierarchii, ale także o zapoczątkowaniu wewnętrznych zmian w kościele na wzór tzw „kolorowych rewolucji”, które miały miejsce w krajach arabskich, szczególnie tych usiłujących zachować niezależność wobec waszyngtońskiej administracji.
Dotychczas na kolejny akty antykatolickiej rewolucji w świecie spoglądaliśmy w Polsce jak na wydarzenia na odległej planecie. Nie spodziewaliśmy się, że niedługo staną się one rzeczywistością także nad Wisłą.
Z poradnika agitatora…
Antykatolicka rewolta nie dzieje się w Polsce z powodu narastających antykatolickich nastrojów wśród naszego społeczeństwa. Ona jest swoistym „obiegiem wymuszonym”. W ciągu ostatniego dwudziestolecia, najpierw w Warszawie a teraz także w innych większych miastach powstały całe grupy aktywistów, którzy żyją jedynie z uprawiania lewackiej działalności. Ci zawodowi rewolucjoniści – czego nawet nie kryją – żyją na garnuszku pieniędzy i propagandowego wsparcia płynącego z ośrodków zagranicznych. Te zewnętrzne pieniądze utrzymują ich, dają środki na próżniacze życie, jednak mają także swoje wymagania i cele. Aktywiści nie mogą jedynie zamykać się w swoich kręgach. Musza rozliczyć się z realnej realizacji celów, za jakie pobierają swoje lekkie pieniądze. Stąd też rozparzenie i agresja – jakie coraz częściej goszczą w ich publicznych przekazach. Informacje o ich akcjach muszą przedostawać się do mediów, muszą wywoływać spektakularne awantury – wtedy sponsorzy mogą być jako tako usatysfakcjonowani i kroplówka łatwych pieniędzy, płynących do kieszeni agitatorów nie zostanie przerwana.
Apostazja
W każdym z krajów, gdzie udaje się rugować katolicyzm na margines, po okresie agresywnych manifestacji i postulatów, po okresie medialnej propagandy, następuje „okres żniw”. Należy po prostu policzyć jakie namacalne efekty wywołała wzmożona aktywność agitatorów. Wtedy następuje – szeroko opisywany już we Francji, Hiszpanii czy Irlandii, proces odchodzenia z kościoła – apostazji.
Ten schemat realizowany jest także w Polsce.
10 grudnia założony został w Polsce tzw „licznik apostazji” mający udowodnić jak dużą skalę przybrało – także w naszym kraju – odchodzenie z kościoła katolickiego.
„Licznik apostazji hula!” – tak entuzjastyczne komunikaty możemy przeczytać na stronie fundacji „Wolność od religii”. „ Po pięciu dniach więcej apostatów niż kościół naliczył się przez cały 2010 rok. Dopisujcie się!” – pieją w służbowym zachwycie propagandziści obsługujący stronę fundacji.
Na stronie cytowane są też znamienne słowa z felietonu niejakiej Agaty Diduszko – Zyglewskiej, która używana jest w rozmaitych przejawach antyrządowych i antykatolickich wystąpień. Prawdopodobnie świadczy to o wciąż szczupłym zapleczu „polskiej rewolucji”. Oto co pisze pani Diduszko:
„Niespodzianka panowie biskupi! Zafundowaliście polskiemu społeczeństwu rosnącą odporność na wasze moralne szantaże, nagonki i pseudomądrości głoszone z ambon” (pani Diduszko dawno nie była w kościele, wtedy wiedziałaby, że kazania zwykle głoszone są już z ołtarza a nie z ambon przyp. W. G.). „Według Instytutu Statystyk Kościoła Katolickiego w latach 2006 – 2010 apostazji dokonało w Polsce 1516 osób (…) powiem wam, że kiedy to przeczytałam, miałam deja vu. Już to gdzieś słyszałam, dokładnie wtedy kiedy z Joanną Scheuring Wielgus zaczęłyśmy się zajmować skalą kościelnej pedofili w Polsce. (…) zaczynamy liczyć apostatów i apostatki, a razem z nami liczą też inni. Za kilka miesięcy wrócimy do rozmowy (…)” – pisze dalej pani Diduszko. Tylko czytając tak histeryczne wypowiedzi można odnieść wrażenie, że antykatoliccy agitatorzy otrzymali teraz wyraźne żądania od swoich sponsorów – muszą wykazać się namacalnymi efektami swoich akcji! Szybko aktywiści związani z Robertem Biedroniem i zjawiskami typu pani Diduszko założyli więc tzw „licznik apostazji” i zachęcają, szczególnie poddaną na uczelniach ich propagandzie młodzież do publicznego ogłaszania aktów wystąpienia z katolickiej wspólnoty. Na lewackich stronach publikowana jest także szczegółowa instrukcja dla tych, którzy chcieliby wyrzec się katolicyzmu. „Jak wystąpić z Kościoła – procedura apostazji zgodnie z dekretem Episkopatu” – tej treści poradniki znaleźć można na stronie wspomnianej już fundacji „Wolność od religii”, obok znajduje się instrukcja „Jak zrezygnować z zajęć religii w trakcie roku szkolnego”, adresowana – jak widać – do młodzieży szkolnej. Aktywiści „polskiej rewolucji” walczą teraz o swoje fundusze na przyszły rok, musza więc wykazać się wzmożona aktywnością i kreować zjawiska, które w Polsce przebiegają – zdaniem ich sponsorów – zbyt ślamazarnie.
***
„Licznik apostazji” to kolejna akcja agresywnie wymierzona w katolicyzm, nie miejmy jednak złudzeń, na tym się na pewno nie skończy. Czekają nas manifestacje żądające przerobienia kościołów na domy publiczne i inne akcje znane już chociażby z postulatów i działań Związku Wojujących Bebożników, który właściwie od 1925 roku działał w Związku Sowieckim. Niektóre metody działania „organizacji Diduszków” są jakby żywcem wyjęte z poradników wydawanych przez tą organizację. Wertując internet znajdziecie państwo także i takie – kolportowane przez „Gazetę Wyborczą” treści jak: „Dekalog bezbożnego dziecka. Jak sprawić by z twojego szkraba wyrósł dobry człowiek, jeśli nie wierzysz w Boga”.