STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / PRAWDA I „POSTŚWIAT”

Prawda i „postświat”



Żyjemy w epoce, w której wpływowa grupa polskiego społeczeństwa nagle traci swoje uprzywilejowane pozycje. Wyraz ich nastrojów znajdziemy w niedawno wydanym „Niezbędniku Inteligenta” – dodatku do tygodnika „Polityka”. To grono wykazuje wyraźne podobieństwa do starych kręgów bolszewickich. Tamci kroku by nie postąpili bez „Poradnika dla agitatora”, ci – jak widać – też. Któż to jest zatem ten współczesny „inteligent”. Okazuje się, że to nieboże cierpiące na zanik wiary w istnienie prawdy i rzeczy niezmiennych. To osoba cierpiąca na coraz większy lęk przed swymi rodakami i twierdząca, że „dziś coraz mniej liczy się prawda faktów, która jest dominowana przez prawdę emocji” (tak twierdzi jeden z autorów owego „Niezbędnika”).


Mówiąc poważnie mamy dziś w Polsce różne grupy ludzi, którzy się zaczęli bać, jednoczą się i szukają wspólnego wroga. Ich emocje są dziś bliskie nienawiści.

Antoni Czechow człowiek dobrze przypatrujący się naszej doczesności napisał kiedyś:

„żadna przyjaźń, miłość, szacunek nie jednoczy tak, jak wspólna nienawiść do czegoś”.

Tak też jest z osobistymi nieprzyjaciółmi zmian, jakich usiłują dokonywać nowe polskie władze. Przypadkowo są to te same kręgi, którym od pokoleń nie podoba się Pan Bóg i jego niewzruszone prawa.

Właściwie gdyby ktoś potrzebował namacalnego dowodu na istnienie Stwórcy, to powinien przyjrzeć się działalności i wypowiedziom osób, które osobiście wypowiedziały Bogu wojnę i zwalczają go na każdym kroku.

To nie jest przypadek, że takie osoby – z biegiem czasu – stają się coraz bardziej wyobcowane, ze uciekają przed nimi bliźni.

Wystarczy spojrzeć na panią poseł Joannę Senyszyn, aby dowodnie przekonać się do czego może doprowadzić wyrzekanie się Pana Boga i osobista z Nim nieprzyjaźń.

Ciekawe jednak jak Czechow skomentowałby postawę pani Natalii Przybysz, która najpierw opowiedziała „Wysokim Obcasom” (dodatkowi do „Gazety Wyborczej) o tym jak pojechała na Słowację i tam zabiła swoje nienarodzone dziecko, a kilka dni temu, za to właśnie wyznanie otrzymała tytuł „Superbohaterki” „Wysokich Obcasów”.

W laudacji na cześć pani Przybysz padły m.in. takie słowa:

„To nie jest nagroda za aborcyjny coming out – czytamy w laudacji. – Kapituła przyznaje tytuł za odwagę szczerego wyznania – w czasach postprawdy, propagandy i opresji kobiet. Za to, że pokazała, iż jest wiele doświadczeń, które budują nas jako kobiety – ale jednym z najważniejszych jest umiejętność mówienia nie . Złamała też zmowę obłudy. Pozwoliła sobie na to, czego wiele kobiet sobie odmawia – na wolność”.

Powiem to otwarcie:  świat „Gazety Wyborczej” jest mi zupełnie obcy.

Nie rozumiem z jakiego powodu ludzie z tego środowiska brną w takie zakamarki bełkotu, złego bełkotu.

W ich przypadku zaczynało się to zupełnie niewinnie.

Adam Michnik spotykał się po kościołach z ludźmi, napisał nawet książkę pt „Kościół, Lewica, Dialog”. Ludzie z tego środowiska udawali, że uczestniczą w głównym nurcie wartości, podkreślali, że od tradycyjnych katolików różnią się jedynie bardziej zniuansowanym podejściem do rzeczywistości.

Minęły lata …i nie po raz pierwszy okazało się, że nie można być jedynie obserwatorem wiary, człowiekiem ledwo zanurzonym w tej rzeczywistości.

Zły jak tylko znajdzie punkt oparcia to stosuje zasadę, która kiedyś podsunął Kartezjuszowi. Jemu potrzebny jest jedynie punkt podparcia… i taki znajduje w człowieku

Jeżeli tylko złapie cię za skrawek ucha, to bądź pewien, wyciągnie cię całego dla siebie.

Przypadek Natalii Przybysz pokazuje, że dziś bardzo szybko można zrobić karierę i uzyskać poklask – wystarczy napluć na tradycję i porządek moralny.

Co czeka panią Przybysz i jej podobne, „wyzwolone” osoby?

Cóż, jeśli nadal będą się tak „wyzwalać”, to pewnego dnia wyzwolą się także z nieznośnego ciężaru życia.

Takie „wyzwolenie” wiedzie bowiem nieodmiennie do poczucia, że życie staje się nieznośnym ciężarem i obfituje w tak wiele….pustki, że staje się to nie do zniesienia.

Oczywiście możemy tego świata – który wypełzł z „Gazety Wyborczej” – nie zauważać.

Po pierwsze jednak jest to bardzo egoistyczne.

Kiedy bowiem widzimy jak ktoś – z zawiązanymi oczami – zmierza w kierunku przepaści, to możemy nie zareagować, wszak nie jest to nasza sprawa. Czy jest to jednak w porządku?

Po drugie obojętność wobec trucizny sprawia, że rozpyla się ona w całym środowisku i za jakiś czas – chcąc nie chcąc – my i nasze dzieci też będziemy musieli nią oddychać.

Nie można mieć prawdy tylko dla siebie, nie można jej zakopać i czekać na lepsze czasy.

Bywa, że wielu ludzi odczuwa, że prawda staje się dla nich przekleństwem i ściąga im na głowę mnóstwo problemów.

To prawda czasem sprawia, że spada na nas to czechowowskie zjednoczenie nienawiści.

Istotnie, prawda nie daje spokoju i chowanie jej za pazuchą niczego nie rozwiązuje.

Kiedy kłamstwo jest nagradzane i wynoszone na pomniki, nic nie zwalnia nas z obowiązku świadczenia o prawdzie.

Jeśli taki postulat uznamy za zbyt wymagający pozostanie nam jedynie wygodna droga wiodąca do …”Gazety Wyborczej” i jej superbohaterki – Natalii Przybysz.