Nie ma co milczeć nad tym, że coraz bardziej nie lubimy Ukraińców. Nikt bowiem nie lubi zachowań
nacechowanych chciwością, pazernością i brakiem wdzięczności. Oczywiście to co piszę jest bardzo
niesprawiedliwe, nie można przecież oceniać nacji poprzez działania jej najmniej szlachetnych
przedstawicieli. Jest wielu porządnych Ukraińców przebywających w Polsce i prowadzących spokojne,
pracowite życie. Widoczni bywają jednak ci, którzy oszukują, kłamią, przejawiają patologiczne
myślenie i działanie. To, co w zbiorowym oglądzie możemy tej nacji zarzucić to jest niemiły brak
wdzięczności za wyświadczone im przez Polaków przysługi. Ciąg przykładów jest tu długi i rozciąga się
od chamskich zachowań pojedynczych Ukraińców aż do idiotycznych wystąpień prezydenta
Zelenskiego i jego przedstawiciela w Warszawie, pana ambasadora Zwarycza. Rządzący dyktatorsko
Ukrainą ludzie wyraźnie postawili teraz na sojusz z Berlinem przy kompletnym zlekceważeniu
wrażliwości i interesów Polski. W tym kontekście niezwykle przykrym incydentem wydaje się być
przyznanie, przez prezydenta Andrzeja Dudę – niejako awansem – Orderu Orła Białego prezydentowi
Ukrainy Zelenskiemu. Czym na to zasłużył? Do dziś nie przyznał nawet, że to wystrzelone przez
Ukraińców rakiety zabiły dwóch Polaków w Przewodowie. O odszkodowaniu dla rodzin zabitych
oczywiście nie ma nawet mowy!
No dobrze – trochę to wszystko stereotypowe i na pewno krzywdzące, ale stanowi ilustrację dla
zjawiska, które zawsze napełnia smutkiem i odbiera siły do działania: myślę o niewdzięczności.
Zwykle jesteśmy nastrojeni tak, ze za każde dobre działanie standardowo oczekujemy choć słowa:
dziękuje. To wzmacnia nasze altruistyczne nastawienia i dobrze karmi drzemiące w nas pokłady
empatii. Mówienie o tak oczywistych mechanizmach samo w sobie wydaje się być jakieś takie mało
szlachetne. Jednak sami państwo wiecie, że tak właśnie jest. Przykład Ukraińców jest tu tylko
jaskrawą figurą mająco ilustrować ten mechanizm.
Niedawno spotkałem pięknego chłopczyka o naprawdę szlachetnych rysach twarzy. Uderzył mnie
przy tym smutek bijący z oblicz jego rodziców. Chwilę później już znałem jego przyczynę. Chłopczyk
był nieuleczalnie chory i właściwie nieodwołalnie pozostało mu kilka miesięcy życia. Obok wielkiego
smutku poczułem wtedy niespodziewaną wdzięczność wobec Pana Boga. Przecież ten chłopczyk nie
przeżyje wszystkiego co w życiu najpiękniejsze. Nie dane mu będzie doznawać wielkiej miłości,
zakładać rodzinę, witać przychodzące na świat dzieci. Nie dane mu będzie przeżyć wielu przygód,
które potem zostawiają w duszy trwały, niezniszczalny smak przebytych dni.
Ten właśnie chłopiec powiedział mi jednak zdanie, które zawsze już będę pamiętał.
– Jestem wdzięczny Panu Bogu za każdy dzień, za każdą chwilę. Wiem, że mam ich już mało ale każdą
przeżywam jak wspaniały prezent.
Ten chłopczyk był wdzięczny Bogu za swoje krótkie, naznaczone bólem życie.
Sam zdałem sobie sprawę jak wielkim jestem szczęściarzem. Bóg dał mi doświadczyć niemal każdego
smaku ze swojego niesamowitego skarbca życia. Doznałem wielkich radości, miłości, smutku, troski,
lęku. Wiodłem barwne i pełne przygód życie. Poznawałem wspaniałych ludzi, pisałem, czytałem,
podróżowałem, bywałem w niesamowitych sytuacjach, w które samemu jest mi trudno dziś uwierzyć.
Bóg nasycił moje życie intensywnością i kolorami. Tym wszystkim, czego nie zasmakuje ten wspaniały
chłopczyk a jednak to on właśnie wypełniony był wdzięcznością wobec Pana Boga, podczas gdy ja
nieustannie na coś utyskuje, krytykuje i czasami wpadam nieomal w rozpacz, gdy zdaje sobie sprawę
z faktu, że nigdy nie będzie na świecie takiej sprawiedliwości jakiej bym sobie życzył. Czy jednak ta
moja wymarzona sprawiedliwość byłaby lepsza niż to co jest?
O ile piękniejsza jest perspektywa tego fizycznie przemijającego szybko chłopca. Każdy dzień jest
cudem, każde zdarzenie niezwykłością, każdy człowiek nauką i darem. Każde świadome istnienie jest
cudem i niesłychanym szczęściem.
Bezsilnie patrzyłem w czyste oczy tego chłopczyka mając świadomość, że jedynym co mogę dla niego
zrobić, to szczerze się w jego intencji pomodlić.
Jakże inaczej – oczami tego malucha – można spojrzeć i na tych Ukraińców i na każdego, kto nie
okazał nam spodziewanej wdzięczności.
Zastanawiacie się dlaczego publicystyczne spojrzenie na Ukraińców połączyłem z intymnym
portretem tego człopczyka?
Przyznam, ze trudno mi to wyjaśnić, ale spotkałem go w chwili gdy byłem bardzo rozgoryczony
postawą naszych wschodnich sąsiadów i poczułem jak dojrzale i spokojnie wyjaśnił mi mój
emocjonalny błąd.
Wdzięczność jest boskim tematem i Jemu pozostawmy rozsądzanie jej miar i samego fenomenu.
Wobec wielości naszych subiektywnych punktów widzenia jedynie On posiada ostateczną miarę
zachowań, myśli i rzeczy. Poprzez tego malca powiedział mi: a cóż ty wiesz o właściwych miarach i
odpłatach?!
Pielęgnowanie w sobie wdzięczności, to jedyne co możemy zdziałać w tym niepojętym świecie.