Gdyby dziś w Warszawie stała ruska cerkiew, to urzędnicy warszawskiego magistratu nie pozwoliliby
jej tknąć palcem. Ot górowałaby nad stolicą co najwyżej przyciągając teraz kłębiących się tu
Ukraińców. Nastały czasy gdy restytucja budowli i pomników polskiego państwa traktowana jest jako
wyraz nacjonalizmu a nawet ksenofobii.
Na stulecie odzyskania niepodległości w Warszawie nie powstało nic co mogłoby to wydarzenie
postawić przed oczami współczesnej publiczności. Nie powstał też monument upamiętniający
stulecie zwycięstwa nad bolszewikami w 1920 roku. Po latach rządów tzw „zjednoczonej prawicy”
pozostały niezbyt artystycznie udane pomniczki: ofiar katastrofy smoleńskiej i prezydenta Lecha
Kaczyńskiego.
Spoglądając więc na pamiątki naszej epoki można dojść do wniosku, że żyliśmy w czasach gdy Polacy
skarleli, wyzbyli się wielkich marzeń. Po poprzednich epokach pozostawały znaczące gmachy i inne
pomniki kultury materialnej, po nas na razie niewiele pozostanie. Kiedy więc odżył pomnik odbudowy
Pałacu Saskiego w Warszawie pomyślałem – wreszcie, wreszcie ktoś wyrwał się ze skarlałego kręgu,
pomyślał o wielkości. Naszą niedolą jest małość. Skoro projekt odbudowy Pałacu Saskiego powstał w
czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, to po przejęciu władzy przez PO i przybudówki należało się
spodziewać, że takie zamierzenia zostaną po prostu natychmiast unieważnione, aby „ nie budować
pisowskich pomników”. Niestety nasze życie symboliczne, podobnie jak polityczne, zostało
podzielone – rozerwane wręcz jak podstaw sukna – pomiędzy walczące ze sobą polityczne frakcje.
Okazuje się, że w dzisiejszej logice politycznej nie istnieje żadne uniwersum, które stanowiłoby polska
część wspólną, nie istnieje zestaw poglądów i faktów, które nie podlegałyby rozrywaniu przez
doraźne interesy politycznych koterii. Jeśli jedna partia podejmie słuszne projekty, to druga
automatycznie będzie dążyć do ich unieważnienia. Teraz na pewno nie powstanie nic co by
upamiętniało wielkie chwile naszej historii, z edukacyjnym programów eliminowane są wszelkie treści
pokazujące wspaniałą walkę Polaków o wartości i niepodległość, haniebnie wygładzane są wszelkie
informacje o zbrodniach niemieckich, w niedługim czasie prawdopodobnie to właśnie Polacy zostaną
obwinieni oficjalnie o uczestnictwo w „nazistowskich zbrodniach”. Sam epitet „nazistowskie” zaczyna
krążyć po niebie wypatrując nowej ofiary bowiem coraz wyraźniej odrywa się od swojego
niemieckiego kontekstu. Symulakrum historii stosowane jest teraz z pełną siłą i bezczelnością. Nie
jest więc rolą obecnych zarządców Polski przeciwstawianie się tym zamysłom. Przeciwnie Polacy i
nauczana w szkołach historia naszego kraju muszą być coraz mocniej preparowane pod dyktando
niemieckich a więc w części także ukraińskich interesów. A z prosiłoby się żeby ktoś ten
karykaturalnie wręcz chocholi taniec przerwał, wyzwolił się z ciasnego, politycznego stereotypu i
zdziałał coś co pozostanie na czasy gdy nikogo już nie będzie obchodzić ani Kaczyński ani Tusk ani też
spory, które wiedliśmy na początku XXI wieku nad Wisłą.
Takim dziełem może być właśnie odbudowa Pałacu Saskiego. Skoro nikt w naszej epoce nie zdobył się
na odwagę zniszczenia Pałacu Stalina, to bądźmy chociaż na tyle dorośli aby pozostawić po sobie
piękne dzieło historycznej architektury, które w przyszłości może służyć polskim patriotom do
różnorakich celów. Dziś większość decyzji w tej sprawie skupia się w rękach Tuska i jego
protegowanego Bartłomieja Sienkiewicza. I właśnie Sienkiewicz uronił iście sfinksową wypowiedź:
„Pałac Saski zostanie odbudowany, ale to nie jest dobry pomysł”. Proszę nie zarzucać temu braku
logiki. Z punktu widzenia tuskowców nie jest to po prostu dobry pomysł (z powodu upamiętniania
okresu gdy Polska znaczyła więcej niż obecnie), ale skoro sprawy zaszły już daleko to oni teraz pałac
odbudują pracowicie egzorcyzmując to przedsięwzięcie z wszelkich pisowskich akcentów. Jest to
oczywiście swoiście pojmowane „egzorcyzmowanie” – bardziej służące partyjnym diabłom niż
święceniu tego projektu. Minister Sienkiewicz zapowiedział teraz, że Pałac Saski zostanie jednak
odbudowany…ale tym razem (w odróżnieniu od projektu z czasów PiS) będzie to odbudowa słuszna.
Do tej pory wydawało się, że dbałość o kulturę narodową i historię pozostaje poza doraźnym sporem,
jednak okazuje się, że teraz robotnicy będą kłaść cegły słusznie podczas gdy pisowcy chcieli – zdanie
Sienkiewicza – zarobić prywatnie przy tej budowie (krytyczne uwagi o działalności dotychczasowego
kierownictwa odbudowy) i czynili to z pobudek wyłącznie egoistycznych aby dostarczyć swojemu
ugrupowaniu chwały. Naiwny do tej pory myślałem, że każde działanie przywołujące piękno naszej
historii jest powodowane troską o naród i jego pamięć.