STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / POLSKA JEST GŁUCHA I ŚLEPA

Polska jest głucha i ślepa



Wywiad i kontrwywiad to oczy i uszy każdego państwa, to także podstawa do działania
profesjonalnych służb dyplomatycznych, tymczasem…
Problemem naszego państwa staje się zatrważająca słabość służb powołanych do ochrony interesów
Polski i Polaków. Co prawda służb, które mają uprawnienia aby kontrolować nas – Polaków jest co
najmniej kilkanaście, jednak skutecznego kontrwywiadu i wywiadu wolnej Polski jak nie było tak nie
ma. Korzystając z tego hulają po kraju służby obce każdego autoramentu, którym akurat zachce się
coś w Polsce sprowokować lub zamącić. Nie istnieje żadna skuteczna weryfikacja ludzi uprawiających
politykę na najwyższych jej piętrach. Nikt dziś nie zaręczy, że w naszym parlamencie nie zasiadają
agenci lub osoby uzależnione do amerykańskiej CIA, izraelskiego Mosadu, rosyjskich SWR i GRU ba
działają tam nawet osoby podejrzane o konszachty w białoruskim KGB czy ukraińskim SBU. Zaznaczyć
przy tym należy, że zarówno obecne służby białoruskie jak i ukraińskie wyrosły z tego samego –
sowieckiego – pnia i podobnie stosują korupcję, szantaż i prowokację dla uzyskiwania pożądanych
przez nie celów. Przypomnę, ze panu premierowi Waldemarowi Pawlakowi nie zaszkodziło nawet
długie i bliskie koleżeństwo z rosyjskim szpiegiem Siergiejem Gawriłowe, nieboszczykowi Józefowi
Oleksemu nieomal wybaczono mocne powiązania z rosyjską agenturą a nawet prezydentowi
Aleksandrowi Kwaśniewskiemu nie uczyniono stosownych zarzutów, gdy na jaw wyszły jego bliskie
kontakty z rosyjskim oficerem Władimirem Ałganowem (uwikłanym zresztą w sieć dziwacznych
interesów z polskim podziemiem agenturalno – kryminalnym). Agenturalność żadnemu z polityków
Trzeciej Rzeczpospolitej nie złamała kariery, przeciwnie często pomagała takim typom piąć się w górę
po szczeblach politycznej kariery. Nie pisze tu nawet o jawnych niemal agentach wpływu Chin czy
Niemiec, bo musiałbym czynić tu całe głębokie dossier dosłownie kilkudziesięciu głośnych karier.
Podobno nie lepiej jest w Czechach, kiedy jednak Czesi wydali ze swojego państwa „korespondenta”
agencji TASS Leonida Swirydowa, ten bez trudu uwił sobie – i to na kilka lat – gniazdko w Warszawie.
Swirydow swobodnie spotykał się z polskimi politykami i wysokimi urzędnikami, bywał na rządowych
przyjęciach, prowadził ożywione życie towarzyskie zapoznając znane postaci polskiego życia
publicznego. Kiedy wreszcie wybuchł skandal związany z jego rzeczywistą działalnością na Warszawkę
padł popłoch, wszyscy nagle zaczęli się odżegnywać od kontaktów z sympatycznym skądinąd
Rosjaninem. Mnóstwo rosyjskich agentów, nielegałów i agentów wpływu zostało w Polsce po
wycofaniu się z naszego kraju wojsk Północnej Grupy Armii Radzieckiej. Ludzie ci, często pod
przybranymi nazwiskami są do dziś aktywni i wpływowi. Podobnie rzecz ma się z agenturą
nacjonalistów ukraińskich, którzy nie tylko kradli tożsamości mordowanym na Wołyniu Polakom, ale i
w późniejszych latach znakomicie legendowali się w naszym społeczeństwie. Spektakularnym
przykładem działania w Polsce ukraińskiego SBU jest sprawa domów publicznych należących do braci
Rysicz na Podkarpaciu, gdzie filmowano igraszki znanych osób i wpływowych funkcjonariuszy naszego
państwa. Te materiały służą teraz do wywierania presji na polskich polityków i załatwiania
korzystnych dla Ukrainy rozwiązań. Piszę o tym aby pokazać, że nawet obecna poprawność polityczna
w naszym światku medialnym podlewana jest obficie ukraińskimi kompromatami. Podobnie jest z
sieciami dealerów narkotykowych, które dostarczają tych substancji „znanym i lubianym”. Celebryci i
osoby zycia publicznego – korzystające z usług narkodostawców – także stają się obiektami do
werbowania dla obcych wywiadów, które dzięki temu dysponują kompromitującymi je materiałami.
To tylko powszechnie wiadome informacje ale czy w tym kontekście może dziwić przypadek sędziego
Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie – Tomasza Szmydta. Kiedy – już w powieści
„Szlag trafił” – bardzo szczegółowo opisałem sposób działania w Polsce rezydentury białoruskiego

KGB pies z kulawą nogą (w naszych służbach kontrwywiadowczych) tą sprawą się nie zainteresował.
Trzeba było dopiero spektakularnej ewakuacji sędziego z Polski i jego publicznego wystąpienia na
konferencji prasowej w Mińsku aby w Polsce zaczęła się nakręcać gruba afera. Stawiam tezę, że pan
Szmydt od dawna był w kręgu oddziaływania opisanego przeze mnie „układu Narewki”, tylko nikt na
to nie zwracał uwagi a moje ostrzeżenia deprecjonowano i obśmiewano jako przykład „teorii
spiskowych”.
Teraz mnożą się głowy przemądrzałych „eskpertów”, którzy ex post analizują sytuację. Gdzie jednak
byli wtedy gdy nieliczni w Polsce dziennikarze alarmowali mówiąc o olbrzymiej skali działań rosyjskiej
agentury.
W Polsce swobodnie działają agenci BND, CIA, Mosadu, służb rosyjskich i białoruskich, ukraińskiego
SBU, agenci wpływu chińskich służb…nie istnieje jednak adekwatna reakcja kontrwywiadowcza ze
strony naszego państwa. Utrzymywani za nasze pieniądze nieudacznicy ze służb specjalizują się w
zastraszaniu wolnych obywateli jednak na konfrontację z działającymi u nas siatkami agentury są zbyt
mało odważni i fachowi.
Polskie służby są opieszałe i sparaliżowane przez świat polityki. Kariery oficerskie zależą w nich od
poparcia polityków a nie od wyników w służbie dla kraju. Nie mamy zresztą czym się w tej dziedzinie
chwalić i to od dziesięcioleci. Nawet słynna przedwojenna „dwójka” zaliczyła styraszliwą w skutkach
wpadkę, gdy jej archiwum dostało się w ręce gestapo. Zgilotynowano wówczas kilkuset
współpracowników polskich służb. Dotychczasowe rządy nie zrobiły nic aby polskie służby uzdrowić i
nadać im impet do działania. Podejrzewam, że sprawa sędziego Szmydta to dopiero początek
długiego ciągu skandalicznych konmrpmitacji. Obym się mylił…