Czterdzieści lat temu młódzież z Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem na Mazowszu wystąpiła w
obronie krzyży w szkole, które zawieszone zostały w okresie czystej, pierwszej „Solidarności”. Młodzi
ludzie i ich rodzice mądrze istanowczo walczyli z komunistcznymi władzami. Czterdzieści lat później
fajnopolacki prezydent Warszawy wydał decyzję o zdjęciu krzyży w budynkach należących do
warszawskiego samorządu. Dwa zdarzenia, które tak wiele mówią o tym jak historia zatacza koło i jak
bolszewickie nasienie odradza się co pokolenie.
Niech nikogo nie zwiedzie nowoczesna „gadka”, w jaka teraz opakowywane są postulaty walki z
religią i krzyżem. Krzyż zawsze przeszkadza tym, którzy marzą o rozprawie z Polską i polskością. Nie
ma w tym niczego nadzwyczajnego. Powstaje jednak pytanie o postawę warszawskich urzędników.
Czy można nimi zawiadywć jak przysłowiowymi owcami, czy też zdolni sa do świadectwa w postaci
własnego zdania i postawy? Widać, że bolszewicka decyzja Trzaskowskiego nie wywołała wśród jego
wspołpracowników większego sprzeciwu, przeciwnie dało się słychć gęganie fajnopolackiej
nowomowy. Wszystko można skwtować zdniem: …bezczelne te kreatury stają się i nahalne. Coraz
bardziej mają w pogardzie polskie tradycje i wartości. Rzecz jednak w tym, czy za oburzeniem i
werbalnym potępienieć pójdą w slad czyny?! Czy tolerancyjna dotą i nawet nieco ospała Polska
powie w końcu: dość! Nie będzie w Polsce rządów neobolszewików, potomków komunistycznej
agentury i wszelkiego draństwa nawiezionego nam od czasów Stalina. Podnosicie łby, no to my wam
wskżemy gdzie – w polskiej wspólnocie – jest dla was miejsce. A jest ono w pobliżu wyhodka!
Zatrzymajmy się jednak na chwilę przy pytaniu: jakim właściwie miejsce stała się współczesna
Warszawa. Ile w niej jest fajnopolackiej „warsiafki” a ile pozostało z bohaterskiego i tętniącego
polskimi idemi miasta, stolicy dumnego narodu?
Zdejmowanie krzyży w polskiej rzeczywstości ma już spora tradycję i zawsze czynili to zaborcy i
okupanci, którzy chcieli zniszczyć polskiego ducha. Trzaskowski wyrasta więc na prawdziwego
koryfeusza sekty antypolskich snobów, którzy uważają wszystko co polskie i katlickie za zniewalające i
ograniczające mityczną wolność poglądów. Świeckie państwo – wymysł terrorystów spod znaku
pierwzej frncuskiej masakry rewolucyjnej dla tej grupy rozparzonych agitatorów stało się swoistym
wytrychem, pseudoideą mając nieść poczucie komunistycznej sprawdczości w dziele prania
społeczeństw z wartości.. Nowa fala „opiłowywania katolików” właśnie ruszyła i na pewno nie
zatrzymają jej głosy oburzenia. Nadszedł czas na dzałanie, jeśli opiłowywacze nie zobaczą realnej siły
skieroanej przeciwko swoim działaniom, to na pewno się nie zatrzymają i będą coraz bezczelniej
eskponować swoją nowoczesną antypolskość. Nie wypływ ona jednak z ich własnych przemyśleń i
dążeń, jest obficie podlewana przez instytucje sterujące dziś praktycznymi przejawami nowego
marksizmu. Płyną na to znaczne środki z kręgów związanych z Georem Sorosem i nnymi –
zainteresowanymi ograniczaniem katolickich wpływów – sponsorami. Co ciekawe w ślad za walką z
katolickimi symbolami idzie intensywna promocja sekt w rodzaju Chabad Lubawicz. Tam gdzie
istnienie krzyą, jest – zdniem Trzaskowskiego i jemu podobnych – przejawem złamania świeckości
państwa, już palenie chanukowych świec jest wyrazem tryumfu postępu i różnorodności, która należy
kultywować. Ludzie pokroju Trzaskowskiego nie widzą nic niestosownego w afiszowaniu się
obecnością na religijn ych uroczystociach sekty Chabad, podczas gdy pubiczne istnienie symboli
związanych zarówno z katolicyzmem jak i z polską państwowością uznają za pogwałcenie reguł
„Świeckości”. Totalitarne zapędy prezydenta Warszawy będą trwały do momentu gdy nie napotka on
zdecydowanej reakcji. Wtedy – znając męstwo ludzi nowej komuny – wycofa się rakiem i będzie
czekał na kolejny momenty, gdy znów wyda mu się że może dć upust swoim antykatolickim
frustracjom. Sęk jednak w tym, że w dzisiejszej Warszawie takiego realnego oporu nie widać, co
zresztą rozbestwia Trzaskowskiego coraz mocniej. Ideologiczna przemoc usprawiedliwana kradzieżą
pojęć i kłamliwym przedstawianiem swoich intencji to dziś główna metoda realizowania
neokomunistycznych uzurpacji. Im cześniej więc powstanie zorganizowana siła preprezentująca
poglądy polskich katolikówl tym szybciej nowe wcielenia towarzyszy Kliszki, Moczar czy Jaruzelskiego
przekonają się, że z Polakami nie można sobie poczynać w sposób jaki własnie zaproponwwali.
Pytanie brzmi: jak zatem zbudzić dziś drzemiącego olbrzyma katolickiej Polski.