Uwagi pesymistyczne
To wstrząsające – niestety przez to nie staje się nawet o jotę mniej realne. Nasza cywilizacja, świat w którym nauczyliśmy się żyć, właśnie się kończą.
Nie jest to żaden koniec świata, ot po prostu szybki zmierzch jednej z formacji, które odcisnęły się poważnie w historii Zachodu.
Cywilizacje oczywiście nie upadają tak nagle jak podmyte niespodziewaną falą mosty. One powoli chylą się ku upadkowi, stają się epigońskie, coraz bardziej wymyte ze swoich właściwości, zdegenerowane aż w pewnym momencie piszący o nich wiele wieków później historycy sztucznie acz symbolicznie wyznaczają moment, który zakończył istnienie takiej formacji.
Przemija więc cywilizacja europejska. Co ją charakteryzowało: ot banalne wręcz cechy konstytutywne (za banał uważamy zawsze twierdzenie, które w danej epoce dominowało ale później potomni uważają je za bardzo odkrywcze), coś co ciągle wydaje się być oczywistością. To była cywilizacja, którą zdominował chrześcijański system etycznego wartościowania, grecki sposób analizowania i rzymskie kanony prawnego regulowania stosunków międzyludzkich i społecznych. Wszystko to harmonijnie stopiło się w formację cywilizacyjną, którą zwykliśmy nazywać Europą. Przy okazji tak się historycznie złożyło, że właśnie tak spojona Europa na dłuższy czas zdominowała wszystko co działo się w światowej polityce, gospodarce, kulturze i prawie. Świat na moment zawisł na europejskim rusztowaniu i nawet się wokół niego obracał. To już przeszłość!
Od lat czterdziestych ubiegłego wieku zaczęło się jednak powolne karlenie naszej Europy, miłoszowsko można rzec nawet Europy rodzimej, swojskiej, naszej. Na jej obrzeżach kwitły zawsze konkurencyjne systemy, ale rdzeń pozostawał niezmienny. Europa – paradoksalnie – zaczęła się kurczyć wraz ze zmierzchem imperium brytyjskiego. Okres panowania w świecie Stanów Zjednoczonych był już jedynie propozycją Europy w wersji light, Europy homogenizowanej i ucieranej jako uniwersalna propozycja dla wszystkich. Stany rozpowszechniły zatem plastikowy surogat dawnej Europy.
Stara Europa natomiast powoli wymywała się ze swoich wartości – jak zawsze w dziejach pozwalając na nasiąkanie coraz bardziej sprymitywizowaną barbarią. Kiedy zaczął się proces upadku cywilizacji?
Stało się to w momencie gdy Europejczycy uznali, że nadszedł okres konsumowania tego co zgromadził wysiłek poprzednich pokoleń. Europa pogrążyła się w doktrynie przyjemności, której miał nie przeszkadzać stary kościół i religia, które realnie ukonstytuowały oblicze kontynentu. Europa uznała, że Bóg jej nie jest do niczego potrzebny a więc może oddać się przyjemności nie limitowanej żadnymi granicami etycznymi. Otwartość i permisywność kontynentu rychło stały się wabikiem dla ludzi z innych kultur, którzy także szukali łatwego i pozbawionego obowiązków życia. Kilka dziesięcioleci sprawiło, że na kontynencie zadomowiła się wielka liczba ludzi, którzy nie tylko że nie znali starej cywilizacji ale na dodatek na każdym kroku demonstrują, że kultura ta jest im obca i wroga. Hedonizm zawsze charakteryzuje schyłkowy etap istnienia każdej cywilizacji, podobnie zresztą jak obecność na jej obszarze coraz większej ilości barbarzyńców. W ślad za rozkładem moralnym poszedł zatem rozkład społeczny. Rdzenni Europejczycy mieli coraz mniej dzieci, społeczne miejsce wypełniali jednak coraz liczniejsi przybysze z kultur obcych. Już dawno jednak Feliks Koneczny stwierdził, że na jednym obszarze nie mogą istnieć różne cywilizacje gdyż nieuchronnie taka sytuacja wiedzie do ostrego konfliktu. Tak więc od co najmniej dwóch dziesięcioleci Europą targa coraz bardziej gwałtowne starcie cywilizacji, w którym cywilizacja europejska jest formacją coraz mocniej podległą. Oczywiście u schyłku cywilizacji rodzą się coraz bardziej abstrakcyjne i zdegenerowane idee, które mają zaciemnić obraz upadku i rozpadu starej formacji intelektualnej i etycznej.
Tak więc Europa staje się kontynentem zdziecinniałych emerytów, którzy coraz bardziej nie chcą dostrzegać przejawów realności i uciekają w coraz wymyślniej zdegenerowane rozrywki i ideologiczną fikcję. Rozkład moralny upadającej cywilizacji nie jest jednak ani niczym nowym w dziejach ani też zjawiskiem wyjątkowym. To niestety smutna reguła. Brak żywego napędu etycznego skutkuje także spadkiem sił wytwórczych i rozpadaniem się modelu ekonomicznego. Kontynent starych ludzi i pensjonariuszy systemów społecznych coraz mniej wytwarza i ma coraz mniejsze znaczenie w bilansie światowej ekonomii.
Europa nie została nawet zaatakowana przez jakąś wrogą cywilizację – ona po prostu rozpada się od środka.
Gnilne wapory z całego kontynentu docierają niestety też do Polski i nasze społeczeństwo właśnie doświadcza – jak w przyspieszonym filmie – wszystkich fenomenów, które skorodowały stare kraje kontynentu. Od dwóch lat nasza struktura społeczna jest nagle rujnowana i poddawana tresurze jaką od dziesięcioleci przeżywają stare kraje. W Polsce nagle pojawili się obcy a wprowadzona siłowo poprawność polityczna zabrania o nich mówić i oczywiście rozmontowuje wszelkie przejawy samoobrony.
Cóż nam zatem pozostało? Tylko trwać przy starych ideach wynikających z naszej religii, tworzyć własne wspólnoty i opóźniać upadek. Jeśli bowiem nic nadzwyczajnego się nie stanie czeka nas, podobnie jak inne kraje Europy, ogromna zmiana, po której nasz dom także nie będzie już ani bezpieczny ani też swojski. Właściwie przestanie być domem.
Przetrwają wspólnoty jawnie separujące się od nihilistycznego globalizmu, który dobija naszą cywilizację. Być może lokalistyczne wspólnoty dadzą początek czemuś nowemu i wartościowemu.
To jednak trudne do wypowiedzenia, optymistyczne zdanie, które piszę niejako z obowiązku. Przyglądam się upadkowi opisując jego kolejne etapy, dopóki jeszcze mogę swobodnie wypowiadać swoje myśli. Nasza cywilizacja właśnie przemija.