STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / JEGO WYSOKOŚĆ PREZES.

Jego wysokość prezes.



Na początek opis ogólnej prawidłowości:
Jest taki rodzaj ludzi, którzy przemykają – gdzieś pod ścianami domów – niezauważeni, niewyróżniający się z tłumu.


Daj jednak takiemu odrobinę władzy i natychmiast poznasz jego prawdziwą naturę. Oto z zakompleksionej pchełki wyrasta istny heros i tyran, nie przepuści nikomu, kto stoi niżej od niego w hierarchii. Zwykle te szare postaci nic nie osiągają a więc nie ma i obawy, ze gdzieś nabroją. Czasem jednak zbieg okoliczności, ustosunkowani koledzy albo też łokciowy spryt sprawiają, że jednak taki osobnik znajdzie się gdzieś na szczycie. Oj wtedy klękajcie narody, wtedy nasz korniszonek da popalić wszystkim, tak aby poznali jego niesamowite potencje. Potem, gdy nieoczekiwana szala znów idzie w dół postać wraca do swojej szarej barwy i błaga los o to, aby wszyscy zapomnieli o jego niedawnych wyczynach na szczycie.
Wszystkie te obserwacje czyni każdy z was i każdy też potrafi wskazać przykłady takich postaw i osób. Złośliwie rysując taką sylwetkę nie kieruję tego opisu w żadnym konkretnym kierunku, po prostu zauważam, że nader często państwowe funkcje – polegające na zaufaniu obywateli i oczekiwaniu ich godnej reprezentacji – stają się łupem person, które do nich nigdy nie dorosły i nie dorosną.
A teraz będą konkrety: otóż zostałem zaszczycony korespondencją od samego „Prezesa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji”. Jaśnie wielmożny „Pan Prezes”, co prawda opatrzył swoją epistołę jedynie elektronicznym podpisem, jednakowoż to i tak nie lada wyróżnienie dla szarego wyrobnika pióra, czyli niżej podpisanego Gadowskiego.
„Pan Prezes” raczył wszcząć postępowanie w sprawie ukarania mnie karą administracyjną (nałożoną dzięki łaskawości samego „Pana Prezesa”) w wysokości do dwudziestu średnich miesięcznych pensji krajowych. Pobieżnie obliczona taka kwota daje prawie 140 tysięcy złotych kary, której zapłacenia żąda ode mnie „Pan Prezes”. Wszystko po to abym nauczył się szanować polskie państwo, ale przede wszystkim „Pana Prezesa”.
Przyznam się bez specjalnego śledztwa, że zdarzyło mi się parkać bezczelnym śmiechem słuchając wywodów „Pana Prezesa”, bądź też drwiąco komentować działania instytucji, w której poprzednio też był na kierowniczym stanowisku a która wsławiła się m.in. wysłaniem na oceany świata – za bajońskie pieniądze – jachtu, który miał sławić imię polskiego narodu i państwa a zdarzyło mu się jedynie sromotnie złamać swój maszt i ugrzęznąć w którymś z amerykańskich portów. Furda jednak z takimi zdarzeniami, ważne są epokowe wizje „Pana Prezesa”, które wcześniej wypiskiwał jedynie jako mało znany bloger „Szczur Biurowy”, a teraz mógł je z rozmachem realizować za państwowe pieniądze. To wszystko jednak historia.
Teraz „Pan Prezes” KRRiTV postanowił nauczyć mnie szacunku wobec dziwacznego prawa, które na siłę doklejono do kompetencji Rady aby ratować jej pogrążającą się w archaiczności formułę. Chodzi o rozporządzenie, które wymaga aby dostawcy serwisów typu VOD rejestrowali się w spisie Krajowej Rady. Od początku ten wymóg nie podobał mi się nie tylko ze względu na bełkotliwy zapis mówiący o dostawcach VOD (video on demand – a więc serwisy, których pobieranie jest płatne), ale także nie pałałem entuzjazmem wobec możliwości praktycznej cenzury – za wypełnieniem tego zapisu istnieje możliwość dalszej praktyki zmierzającej do cenzurowania zarejestrowanych w KRRiTV kanałów internetowych.
Jako stary konspirator i praktyk nigdy nie ufałem instytucjom, które „chcą tylko rejestrować”…w praktyce bowiem to tylko pierwszy krok w bardzo uzurpacyjnej logice rozciągającej uprawnienia organu na całą zarejestrowaną przez siebie przestrzeń. Ten przepis jest skandalicznie nieprecyzyjny, bowiem moje „Komentarze tygodnia” nadawane na kanale serwisu You Tube nie są żadnym serwisem typu VoD – nie pobieram za oglądanie produkowanych przeze mnie treści żadnych dodatkowych opłat, „Komentarze tygodnia” są za darmo a pływy z reklam w większości są inkasowane przez właściciela platformy a więc You Tube – firmę Google. Ja uzyskuje jedynie nikłą część środków pochodzących z emitowanych w trakcie moich prezentacji treści komercyjnych. Tak więc jeśli już kierować żądania rejestracyjne to bardziej pod adresem YT niż skromnego kanału „Gadowski TV”. Okazuje się także, że jestem w bardzo nielicznym gronie ukaranych, wśród których nie ma skandalizujących i naruszających przepisy choćby kodeksu karnego patrostreamerów. Po prostu „Pan Prezes” nie lubi Gadowskiego i jego niezależności więc uznał, że nadszedł najwyższy czas, aby skorzystać z władzy, która wpadła mu w ręce i Gadowskiego ukrócić, tym bardziej, że Gadowski wcześniej zuchwale drwił sobie z artystycznych zdolności „Pana Prezesa”, kiedy „Pan Prezes” nie był jeszcze wielkim człowiekiem a tylko się zapowiadał.
Zadzwonił do mnie jeden z członków KRRiTV i poinformował mnie, że członkowie rady zupełnie nie mieli pojęcia o tym, że „Pan Prezes” postanowił spektakularnie ukarać Gadowskiego i tym samym pokazać siłę swojego imperium. Sęk jednak w tym, że „Pan Prezes” reprezentuje jedynie instytucję, na której funkcjonowanie to właśnie tacy Gadowscy płacą swoje podatki. Instytucja ta powinna działać nie w celu załatwiania prywatnych ambicji a jedynie dla wprowadzania ładu w polskiej przestrzeni medialnej.
A zatem mały Gadowski wyrusza właśnie na wojnę z wielkim „Panem Prezesem” – uważa bowiem, że ego „Pana Prezesa” zaczęło zagrażać wolności słowa i przepływu informacji.