Objechałem większą część Iranu i po prostu nie mogę wyjść z zadziwienia tym jak media mogą fałszywie pokazywać sytuację w wielkim kraju i kłamać całkowicie bezpodstawnie.
Zapewne na podstawie kłamstw medialnych wszystkie możliwe służby dyplomatyczne i przedstawicielstwa odradzają wyjazd do Iranu i pobyt w tym kraju.
Codziennie – wędrując ulicami Teheranu, Shirazu, Yazd, Isfahanu, Kashanu zastanawiałem się czy to co mnie tam spotyka jest realne czy też jest jedynie czystą moją imaginacją. Byłem już w Iranie wcześniej i jedynie utwierdziłem się w przeświadczeniu, że jest to jedna z najbardziej wyrafinowanych i przepojonych zwykłą „grzecznością” kultur. Nigdzie nie czułem takiej harmonii bycia ludzi pomiędzy sobą i takiego wzajemnego szacunku jaki mają do siebie zwykli, prości często Irańczycy.
Z turystycznej perspektywy Iran należy do bardzo odosobnionego grona miejsc, które po prostu trzeba zobaczyć aby zrozumieć jak piękny i różnorodny jest świat. Codziennie odprawialiśmy sobie – w polskiej grupce – Mszę Świętą i nie tylko (w tym muzułmańskim przecież kraju) nie napotykaliśmy na żaden despekt ani przeszkodę, ale jeszcze Irańczycy żywo dyskutowali z nami o kwestiach wiary i robili wszystko aby okazać szacunek naszej religii i obrzędom.
Oczywiście zupełnie odrębną kwestią jest system polityczny jaki w obecnej Persji panuje. Na pewno jest oparty na służbach specjalnych i ograniczeniach swobód obywatelskich. Kobiety muszą nosić nakrycia głowy a mężczyźni nie wyrywać się ze swoimi głośnymi opiniami na temat ajatollahów i specyficznego systemu politycznego, który duchowni stworzyli. Od czasu obalenia marionetkowego szacha Iran podąża swoją drogą i trzeba sporo tam być i studiować aby móc w pełni obiektywnie ocenić fakt, czy jest to droga dla Persji właściwa czy też nie. Ja – pomimo zapewne bycia obserwowanym przez tajne służby 0 czułem się w Iranie bardzo swobodnie i bezpiecznie. Pisze te słowa nie po to aby epatować czytelników własnymi przygodami, ale z powodu niezwykle ciekawego faktu: Polska jest w Iranie ciągle traktowana bardzo przyjaźnie i można napotkać na wiele dowodów na to, że wszystkie polskie pamiątki, groby są dobrze odrestaurowane i zadbane. Jest tak zarówno na cmentarzu żołnierzy Andersa w Teheranie, jak też na kwaterze polskich sierot wojennych na cmentarzu w Isfahanie. Do dziś zatem nie rozumiem po co w Warszawie organizowana była kompletnie – z polskiego punktu widzenia – abstrakcyjna międzynarodowa konferencja antyirańska, w której swój interes miał jedynie Izrael?
Zostawmy jednak politykę i reżim ajatollahów. Jest tak wiele powodów aby zachwycić się Iranem, że nie sposób ich wszystkich opisać. Pozostanę zatem na poziomie obserwacji społecznych. Na wielki Placu Imama w Isfahanie letnim wieczorem gromadzą się dziesiątki tysięcy ludzi. Rozmawiają, odpoczywają, piknikują na trawie. Widać reprezentantów wielu narodów , które dziś tworzą irańskie społeczeństwo: od górskich nomadów, poprzez Turków, Ormian, Arabów, Persów i innych, których pochodzenia nie jestem w stanie nawet rozpoznać. Panuje jednak harmonijny spokój, głosy tysięcy ludzi nie powodują agresywnego hałasu a jedynie szemrzący spokojnie gwar. Nikt nikogo nie popycha, nikt nie prowokuje, większość ludzi jest uśmiechnięta i przyjaźnie otwarta na przebywanie w ich towarzystwie. Takie wrażenia trudno przekazuje się w języku dziennikarskim, dla tego pozwólcie, że ucieknę się do poezji, która zresztą w Iranie jest wielbiona i poetom stawiane są tu mauzolea i pomniki. Pod wpływem emocji Isfahańskiego placu napisałem taki oto wiersz:
Oczy perskiej dziewczynki
W oczach tej perskiej dziewczynki
widzę niebo i świat.
Spojrzała na mnie przez chwilę, na wielkim placu w Isfahanie.
Opowiedziała mi historię, której nigdy nie słyszałem nad Wisłą.
Błysk mieczy, rzewne zawodzenie fletu, odgłosy miłosnych wzruszeń kochanków.
Jej rzęsy oddzielały kolejne historie jak delikatne dotknięcia jedwabnego dywanu.
Była przez moment wpatrzona ciepłym odważnym spojrzeniem
i wypaliła mi z duszy swój znak.
Jej oczy mówiły językiem czasu i tajemnicy,
widzę w nich swój początek
i koniec.
Nie była żadna wróżką,
ani nawet dojrzałą kobietą o wytęsknionych kształtach.
Była małą dziewczynką,
która krótkim spojrzeniem
powiedziała mi:
nie bój się.
Wydaje mi się, że właśnie w takiej poetyckiej formie zawarłem więcej perskich esencji niż mógłbym to zrobić w każdej dziennikarskiej próbie relacji.
Dopóki ludzie, w różnych miejscach świata, żyją tak jak chcą i kultuwują swoje obyczaje, dopóty świat jest pełen i fascynuje.