STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / CZEGO NAUCZYŁ MNIE ALF

Czego nauczył mnie Alf



Humanizm jest sposobem na myślenie, w którym miejsce Pana Boga zajmuje „dobro człowieka”. Ku czemu prowadzi taki sposób pojmowania świata pokazał nam malutki człowiek, który nie wypowiedział ani jednego słowa, nie uczynił żadnego znaczącego gestu. A jednak sprawił, że – przez chwilę – skupiliśmy się na tym co najważniejsze, na wartości ludzkiego życia, na jego ostatecznym sensie.


Alfie Evans istniał i okazało się, że przez sam fakt swojego bycia na ziemi rozpalił emocje milionów ludzi.

Jedni z pogardą spoglądali na ludzi jednoczących się wokół tego maleńkiego i wątłego istnienia, inni wyciągali medyczne analizy i udowadniali, że jego życie nie ma żadnej przyszłości, że – z punktu widzenia dzisiejszej medycyny – przedłużanie jego istnienia nie ma najmniejszego sensu. Byli też i tacy, którzy otwarcie mówili o tym, że dziecko należy pozbawić życia z powodów humanitarnych, aby nie przedłużać jego cierpienia. Z tego punktu widzenia śmierć jawiła się więc jako prawdziwe wybawienie.

Wielu z nas poczuło zamęt i rozpacz. Przecież wszelkie racjonalne argumenty przemawiały za tymi, którzy chcieli zaprzestania „uporczywej terapii”, chcieli śmierci tego chłopca.

Czy zatem istnienie Alfiego Evansa było zwykłą pomyłką, pozbawioną sensu wegetacją?

Tak mogą twierdzić jedynie ci, dla których człowiek – jako pełnoprawne zjawisko – musi spełniać kilka precyzyjnie określonych warunków. Istnienie, które norm nie spełnia nie jest ważne, jest odpadem. Pojawił się też argument, że zainteresowanie Alfie było nadmierne, niesprawiedliwe, bo przecież codziennie, w Afryce, czy gdziekolwiek, ginie wiele bezbronnych, niewinnych dzieci, którymi nikt się nie zajmuje.

Jeżeli jednak przyjmiemy, że nasze borykanie się z rzeczywistością ma jakiś sens, to musimy uznać, że nic nie dzieje się przez pomyłkę. To może właśnie pojawienie się Alfiego, skupienie się na nim zainteresowania milionów ludzi, było potrzebne, miało sens.

Ten chłopczyk swoim cichym, pełnym cierpienia istnieniem postawił nam przed oczami najważniejszy problem naszej zmieniającej się cywilizacji: jak rozumieć ludzkie życie i czy człowiek ma prawo decydować o odejściu innego człowieka?

Spór o życie Alfiego Evansa wyszedł daleko poza ramy medyczne, nabrał cech sporu o istotę egzystencji, o godność człowieka.

Najważniejsza jednak dyskusja rozgorzała wobec stosunku prawa stanowionego do prawa naturalnego. Swoim krótkim, maleńkim istnieniem Alfie sprawił, że na moment przystanęliśmy kierując pełne pytań spojrzenia w stronę nieskończoności.

W takiej perspektywie wszelkie argumenty deprecjonujące misję Alfiego są jedynie smutnym zawodzeniem tych, którzy stracili już nadzieję na to, że przecież każde życie jest prawdziwym cudem.